czwartek, 7 maja 2015

Eighteen. - "Meeting Hali"

Para przeszła razem przez park, dłoń w dłoń, wyłapując parę spojrzeń od ludzi dookoła ich. Gdy weszli na mały most, ich kroki zaczęły brzmieć głośniej, uderzając o drewno, sygnalizujac Hali, że byli na miejscu.
Szybko się do nich odwróciła i jej wzrok natychmiast spoczął na Kai, spoglądając na nią od góry do dołu, podczas gdy jej twarz ukazywała prawdziwy koktajl emocji: od radości, przez smutek, po gniew.
-Cześć.- przywitała się, posyłając jej ciepły uśmiech, zanim spojrzała na Justina i również się z nim przywitała.
-Dziękuję.- powiedziała do niego, ale on tylko potrząsnął głową, znów czując przypływ opiekuńczości.
-To ona tego chciała. Robię to dla niej. Tobie ciągle nie ufam.- odpowiedział, a jego głos, zimny i apodyktyczny sprawił, że obie dziewczyny zadrżały. Hali kiwnęła głową i zrobiła krok ku nim.
Wtedy instynkt Justina ożył i puścił dłoń Kai, aby podnieść swoje ramię i umieścić je na jej ramionach, przyciągając ją bliżej. Kaia przysunęła się i ponownie złapała dłoń Justina, tą, która wisiała blisko jej piersi.
Hali zmarszczyła się odrobinę, ale widząc, że jej mała siostrzyczka jest szczęśliwa, jej kąciki ust podniosły się ponownie. Wyciągnęła rękę i przedstawiła się, tak jakby dotychczas nie wiedzieli kim była.  Mimo to, Kaia uśmiechnęła się na ten gest i potrząsnęła dłonią swojej siostry.
-Miło mi ciebie poznać, tak sądzę.- powiedziała, chichocząc i Justin nic nie mógł poradzić na to, że się uśmiechnął, słysząc jej śmiech.
-Mi również, młoda*- Hali odpowiedziała i również zachichotała, sprawiając, że chłopak się zastanowił, czy to nie jest przypadkiem rodzinna przypadłość.
-Jesteś starsza ode mnie?- zapytała Kaia i w odpowiedzi uzyskała kiwnięcie głową.
-Coś około roku. Twoje urodziny są z tyłu naszyjnika, napisane w rzymskich cyfrach. Ja też mam swoje.- powiedziała Hali, sięgając do swojej zapiętej kurtki, aby wyciągnąć naszyjnik.- Widzisz?- spytała, obracając wisiorek, wskazując na małe, wygrawerowane tam liczby.
Para nachyliła się i Justin skorzystał, aby przeczytać je na głos:
-VIII XI MCMXCIV. Jedenasty sierpnia albo ósmy listopad? W każdym razie, jesteś ze dziewięćdziesiątego czwartego. Co oznacza, że jesteś w moim wieku i Kai jest ode mnie młodsza o rok... Dziwnie się o tym myśli.- skwitował, spoglądając na Kaię, rozbawiony. Ona również wyglądała na rozbawioną i pokazała mu swój naszyjnik, aby na nim również odczytał liczby.
-XV XI MCMXCV. Yup, ty jesteś z dziewięćdziesiątego piątego. Piętnasty listopada. Czekaj...- przerwał, a jego oczy rozszerzyły się, gdy spojrzał z powrotem na swoją dziewczynę.- To jest jakoś dzień przed tym jak cię znalazłem! Co się do cholery stało?
Oboje, i on i Kaia spojrzeli na Hali, jednak dziewczyna jedynie wzruszyła ramionami, twierdząc, że nie wie co się stało, ale jednak wiedziała odrobinę i okłamała ich. Tak jest najlepiej, było argumentem, którego użyła, aby rozgrzeszyć samą siebie.
-Zauważyłam, że zniknęła dzień później, biorąc pod uwagę, że był środek nocy, więc naprawdę nie wiem.- skłamała, ale patrząc na twarze pary wiedziała, że nikt jej nie uwierzył. Na szczęście, nie zadawali więcej pytań.
Zapadła cisza, która trwała przez parę sekund, dopóki Kaia nie zdecydowała się jej przerwać przez wygrzebanie z zapomnianej torby frytki i wzięcie jej do ust. Justin zaśmiał się na tę przypadkową czynność, ale walczył mocno, aby na nią nie spoglądać.
Zamiast tego, zsunął swoje ramię z jej pleców, tak, aby spoczęło na jej talii i zabrał Kai drugą frytkę z jej dłoni, po czym zjadł ją, zanim była w stanie zrobić to sama.
-Hej, oddaj to!- Jęknęła z grymasem i Justin wybuchnął śmiechem, pokazując jej język, aby pokazać na nim jedzenie. Kaia natychmiast zamknęła oczy i udała, że wymiotuje.
-Jesteś obrzydliwy, Drew. Serio. Dlaczego zostałam twoją dziewczyną?- powiedziała i Justin w odpowiedzi pocałował ją w policzek.
Następnie się wyszczerzył, czując jak jej skóra płonie pod jego ustami i już miał zamiar skomentować jej rumieniec, kiedy głośne burczenie z jego brzucha przerwało mu, sprawiając, że wszyscy się zaśmiali.
-Masz coś przeciwko, Hali? Jeszcze nie jedliśmy. -Justin odsunął się na końcu i podniósł rękę, aby podrapać się po karku, zawstydzony, że nie pomyślał o tym, aby jej również coś kupić. Jednak jej uśmiech i kiwnięcie głową sprawiły, że poczuł się odrobinę lepiej.
-Jasne. Chodźcie, usiądziemy na tej ławce.- Hali zasugerowała, wskazując na przeciwny koniec mostu, niż ten z którego przyszli. Para przytaknęła i ruszyli w tamtą stronę.
-Mogę się z tobą podzielić moimi nuggetsami, jeśli jesteś głodna.- Kaia powiedziała swojej siostrze z uśmiechem na ustach, gdy usiadła pomiędzy nią a swoim chłopakiem. Justin jęknął i wyciągnął swoje jedzenie z torby.
-Ciągle nie rozumiem dlaczego je wzięłaś. Moje są lepsze, to oczywiste!- narzekał i udając zranionego, doprowadził swoją dziewczynę do śmiechu.
-Oczywiście, ale tylko gdy ich nie spalisz. Jak ty się w ogóle nauczyłeś gotować?- zapytała Kaia, chichocząc i podając Hali nuggetsa owiniętego chusteczką. Justin odwinął swojego hamburgera i odgryzł kawałek.
-Lacey.- odpowiedział z ustami pełnymi jedzenia i dziewczyny znowu się zaśmiały.
-To ma sens, biorąc pod uwagę, że to Ethan jest szefem kuchni w ich domu.- Kaia podroczyła się z nim, zanim wyjaśniła cicho Hali o kim mówią. Hali wypuściła z siebie "ohhh" i znów parsknęła śmiechem. Justin prychnął, zmęczony z bycia wyśmiewanym i ukradł Kai frytkę.
-Więc Hali, co jeszcze możesz nam powiedzieć?- zapytał, próbując skierować rozmowę na inny tor niż on i jego talent kucharski. Dziewczyny wymieniły między sobą on-zmienia-temat- spojrzenie i zacisnęły usta, aby powstrzymać się od kolejnych drwin.
-Nie mogę wiele powiedzieć, jeśli mam być szczera.- Hali stwierdziła, próbując brzmieć luzacko, jednak wewnątrz miała prawdziwą burzę mózgów, próbując wymyślić dobrą historię. Nie mogła powiedzieć im prawdy. Nie uwierzyliby jej. Musiała poczekać, aż Kaia odzyska swoje wspomnienia.
Justin podniósł brew, tak samo zdezorientowany przez jej odpowiedź, jak jego dziewczyną.
-Tak? No cóż, a dlaczego Kai była na plaży, gdy ją znalazłem?- zapytał, zanim odgryzł kolejny kawałek swojego jedzenia.
Hali wzięła głęboki oddech i jej oczy rozszerzyły się na moment, gdy modliła się do Boga, aby tego nie zauważyli.
-Um, my,um...- myślała i myślała, aż coś w niej nie kliknęło i powiedziała najlepsze kłamstwo na jakie było ją w tym momencie stać.- Mieszkamy na wyspie. Nie mogę ci powiedzieć nazwy. Nikt o niej nie wie.- Uśmiechnęła się, gdy zobaczyła, że przytakują głowami, myśląc, że ich przekonała.
Ale wtedy Justin zaczął się śmiać i żartować, pokazując, że nie wierzy w tę historię.
-Nie czytasz przypadkiem za dużo Julesa Verne'a? Sekretna wyspa? Serio? Założę się, że Jules poznał twojego króla, ale nic nie powiedział, bo wszyscy sądzili, że jest szalony. A był, nawiasem mówiąc.
Kaia zachichotała, nic nie mówiąc, biorąc pod uwagę posiadanie nuggetsa w buzi. Ale jej myśli szalały. Co jeśli to było pwoodem dla którego jej ojciec trzymał tę parę w zamknięciu?
-Skąd wiesz, że to królestwo?- Hali zapytała z widocznymi oznakami paniki.
Jak dużo oni wiedzą?, pomyślała i kiedy Justin powiedział, że Kaia miała sen, jej panika jeszcze bardziej wzrosła.
-Możesz mi o nim powiedzieć?- zapytała i Kaia zmarszczyła brwi, myśląc, że to mogłaby być idealna okazja, aby powiedzieć Hali, że sen był o rodzicach Justina, ale z nim obok było to niemożliwe.
Zdawało się, że Justin zauważył jej zawahanie i zachmurzona mina Kai zamieniła się w uśmiech, kiedy wstał, aby wyrzucić, teraz już pustą papierową torbę. Obserwowała jak jej chłopak odchodzi od nich i wzięła to jako sygnał do odezwania się.
Odwróciła się całym ciałem do swojej siostry, przyciągając nogi, aby skrzyżować je na ławeczce i odetchnęła głęboko:
-Hali, czy wiesz cokolwiek o tym, że nasz ojciec trzyma ludzi w niewoli?- zapytała, powodując, że Hali wytrzeszczyła oczy i Kaia wzięła to za tak, więc powiedziała swojej siostrze o wszystkich snach, które miała. Wyraz twarzy Hali zmieniał się wiele razy podczas opowiesci, ale jeden z nich złapał uwagę Kai. Była to ta sama mina, którą widziała u Justina za każdym razem, gdy miał pomysł, jeden z tych dobrych. Tak jak na kreskówkach, które z nim oglądała, nad głową postaci zapalała się lampka i była pewna, że właśnie teraz nad głową Hali zapaliła się jedna z nich, świecąc jaśniej niż słońce nad nimi.
-Nie wiem nic na temat tej pary, ale to możliwe. Król ma wielu więźniów.- poinformowała ją Hali, próbując ukryć swoją reakcję, jednak jedyne co chciała zrobić to się uśmiechać. To był plan idealny. Kaia sobie wszystko przypomni a ona będzie mogła zabrać swoją młodszą siostrę do domu.
-Czy mamy matkę, Hali?- spytała ją Kaia, ignorując odpowiedzi siostry*. Drugi głos dotarł do jej uszu, powodując, że natychmiast się uśmiechnęła:
-Wróciłem. Tęskniłaś, kochanie?- zakomunikował Justin i wyczuła jak się zawadiacko uśmiecha, zanim jeszcze to zobaczyła.
Chłopak usiadł i objął ją, podczas gdy ona się do niego odwróciła, aby podarować mu całusa.
-Jak zawsze.- odpowiedziała, zabierając nogi z ławeczki i siadając prosto, tak jak siedziała, zanim on odszedł.
-O czym gadałyście dziewczyny?- zastanowił się Justin, wpatrując się w swoją dziewczynę.
-Pytałam się Hali o naszą matkę, skoro widziałam tylko ojca w moich snach. - wyjaśniła Kaia i obydwoje spojrzeli na Hali, która kiwnęła głową, pokazując, że ma odpowiedź.
-Nasi rodzice nie są razem. Rozstali się, gdy my miałaś jakoś ze dwa lata. Nigdy nie dowiedziałyśmy się dlaczego, ale mama mieszka blisko nas, więc ją odwiedzałyśmy. To ona dała nam naszyjniki.- ręka Hali machinalnie podniosła się i dotknęła wisiorka, powodując, że Kaia zrobiła dokładnie to samo.
-Jak ma na imię? Czy ona też ma taki naszyjnik?
-Nie, nie ma. Zrobiła je tylko dla nas. I ma na imię Zarya.- powiedziała Hali, na co Justin zrobił minę, która rozśmieszyła je obie.
-Macie takie dziwne imiona, przysięgam. Założę się, że imię twojego ojca jest równie dziwne. I tego całego królestwa też. Założę się, że wszystko jest dziwne tam, skąd pochodzicie. - narzekał, a dziewczyny śmiały się jeszcze głośniej.
-Jego imię to Zale. I tak, myślę, że stwierdziłbyś,  że jest ono nieco dziwne.- stwierdziła Hali, ciągle będąc rozbawioną. Wtedy, Justin również się złamał i dołączył do nich ze śmiechem. Trwało to przez moment, ponieważ nie byli zdolni przestać się śmiać, gdy już zaczęli, ponieważ Justin ciągle zabawiał ich jakimiś nonsensami.
Po chwili, w końcu zdecydował się spojrzeć na zegarek na jego nadgarstku. Był on podobny do prezentu świątecznego Kai, który nosiła, a jego oczy się rozszerzyły.
-Kaia, musimy iść. Jest prawie czwarta. Posejdon pewnie umiera z głodu. I zasika nam cały dom.- spanikował, wstając i dziewczyny podążyły za nim.
-Ja też już pójdę.- zakomunikowała Hali, gdy szła obok nich.
-Gdzie chwilowo mieszkasz?- zapytała Kaia, zaintrygowana, biorąc pod uwagę, że to miasto nie było ich domem.
-Zaprzyjaźniłam się.- Hali wzruszyła ramionami i w odpowiedzi uzyskała kiwnięcie głową.
Szybko doszli do auta i Justin odblokował je, po czym otworzył Kai drzwi. Podziękowała mu i weszła do środka, ostrożnie, aby niczego nie dotknąć i się nie poparzyć. Samochód stał na słońcu zbyt długo, przez to, że Justin tak się śpieszył, aby zaparkować.
Kaia nacisnęła guzik na drzwiach, aby otworzyć okno i pożegnać się z Hali. Uśmiechnęły się do siebie i pokiwały w zrozumieniu głowami. Wtedy Hali pochyliła się bliżej, aby wyszeptać:
-Powinnaś mu powiedzieć. O śnie.
Kaia zmarszczyła brwi, słysząc radę swojej siostry, ale przyjęła ją.
-Będziesz tam?
-Oczywiście.- zapewniła ja Hali, zanim podniosła ton, aby przemówić do Justina, który właśnie wskoczył do pojazdu i zaczął budzik silnik do życia.- Hej Justin? Możesz dać mi swój numer? Zapytam mojego przyjaciela o telefon, żebyśmy mogli być w kontakcie.
Justin nie odpowiedział, tylko sięgnął do schowka naprzeciw Kai i wyciągnął notatnik, wyglądający na bardzo stary i długopis. Położył go na kierownicy i napisał swój numer na pierwszej stronie, po czym ją wydarł.
-Proszę.- powiedział, podając Hali papier, która uśmiechnęła się do niego.
-Dzięki. Napiszę do ciebie, żeby dać ci mój jak wrócę do domu. Na razie.- pomachała, a oni odpowiedzieli tym samym.
-Pa Hali.- Kaia zamknęła swoje okno, Hali odchodziła a Justin ruszył szybko do domu. Czas, aby stawić czoło głodnemu szczeniakowi.


__________
*"little sister"- po angielsku brzmi to znośnie, ale ja jeszcze nigdy nie spotkałam człowieka, który mówi do swojego rodzeństwa "młodsza siostrzyczko/siostro". Ja osobiście mam młodszego brata i młodszą siostrę, i mówię do nich kolejno "młody", "młoda". Więc stwierdziłam, że użyję tego. Jakieś zażalenia? Nie? To dobrze. Amen.
** NIE MAM ZIELONEGO POJĘCIA O CO W TYM KURNA CHODZI. Autorka się prawdopodobnie rozkojarzyła i spierdoliła to zdanie, bo tam dosłownie jest tak napisane i nic z niego nie wynika. Także, the fuck.

_________

Ja mam takie przygody moi drodzy, że nie wierzę. Opierdolili mnie z frytek w maku we Wrocławiu na dworcu, rozumiecie. Frytek mi nie dali, ja się za to gniewam mocno. SYPIĄ SIĘ ROZDZIAŁY, PRAWIE WOLNE, ZARAZ WAKACJE, MORZE <3. Piona dla was za cierpliwość, całuję mocno xx - Kajka

niedziela, 3 maja 2015

Seventeen. - "Preparations"

Dzień po świętach, Justin i Kaia odwiedzili Lacey i spędzili u niej dzień, po prostu siedząc i grając w gry planszowe. To był ostatni dzień, zanim australijczycy mieli wrócić do pracy, więc była to tak jakby impreza pożegnalna.
Oni natomiast mieli jeszcze trzy dni świąt. Sylwestra, pierwszy dzień nowego roku i dzień później. Trzeciego stycznia Kaia miała dołączyć do Lacey i pomóc w klinice, więc prawdopodobnie mieli do zaplanowania jeszcze większą imprezę. Pożegnalną i na szczęście.
W nocy, po kolacji, wrócili do domu i znowu zasnęli na kanapie, co doprowadziło do tych samych wydarzeń co noc wcześniej, tylko z tą różnicą, że Justin był zbyt zmęczony, aby zabrać Kaię do jej łóżka, więc spała w jego.

Rankiem, gdy Justin obudził się i zauważył, że Kai nie ma w jego ramionach, jego serce podskoczyło gdy prawie wyskoczył z łóżka. Natychmiast się uspokoił, gdy zauważył swoją dziewczynę siedzącą po turecku na końcu łóżka, odwróconą do niego plecami.
-Co się dzieje?- zapytał, głosem szorstkim od snu. Jej głowa odwróciła się i gdy tylko Justin zobaczył jej zmartwioną twarz, powtórzył pytanie, tylko głośniej.
-Dzisiaj spotykam się z Hali.- powiedziała, sprawiając, że chłopak westchnął. Powinien był zgadnąć. Przetarł oczy czubkami palców, ziewnął i rozłożył ramiona, aby objąć talię Kai.
-Wróć tutaj.- zażądał, uwzględniając prośbę w swoim tonie, kiedy przyciągał ją do siebie bliżej.
Kaia odwróciła się i przyczołgała do końca, siadając pomiędzy nogami Justina. Miała zamiar skrzyżować ponownie swoje nogi, kiedy Justin szybko złapał jej kostki i położył je po swoich bokach, tak aby usiadła okrakiem na jego udach. Gdy się usadowiła,  była totalnie zdezorientowana i Justin złapał jej twarz w swoje dłonie, po czym pocałował, tylko raz, zanim się odsunął i spojrzał jej w oczy.

-Chodź do mnie - powiedział, znów ją obejmując. Kaia wypuściła z siebie westchnienie i położyła brodę na jego ramieniu, natychmiast się relaksując, gdy poczuła jak palce Justina wplątują się w jej włosy.

-Chcesz tego, kochanie. Sama tak powiedziałaś. Po prostu się zrelaksuj, okej? Będę zaraz obok ciebie.- zapewnił ją z ciepłym uśmiechem na twarzy, nawet jeśli nie mogła go zobaczyć. Kaia kiwnęła głową i zamknęła oczy, znów wzdychając.

Ręce Justina opuściły jej włosy i zaczęły ruszać się w górę i w dół po jej plecach, kciuki masowały obie strony jej kręgosłupa. Gdy sięgnął do końca, przycisnął dołeczki na dole jej pleców i Kaia zwinęła się pod jego dotykiem, chichocząc. Łaskotliwe miejsce, zauważył z uśmiechem.

Lekko podniósł jej koszulkę i przycisnął mocniej, zyskując głośny chichot. Justin zaśmiał się i pochylił, aby na nią spojrzeć. Kaia była zarumieniona, jej włosy były wszędzie i nieśmiały uśmiech wpełzł na jej usta, gdy zauważyła jak ją obserwuje.

-Lepiej?- zapytał Justin, podnosząc ręce do góry, na jej ramiona, aby je rozmasować. Kaia znowu zamknęła oczy, gdy kiwnęła głową.
-Fajne uczucie.- wyszeptała, pozwalając swojej głowie opaść na ramię Justina.
-Tak?- usłyszała jak pyta i znowu przytaknęła. Ale kiedy Justin przestał, Kaia spojrzała na niego z nadąsaną miną.
-Dlaczego przestałeś?- wyjęczała, sprawiając, że zachichotał. Szturchnął jej wydymaną wargę, pozwalając jej wrócić na miejsce zanim ja pocałował.
-Odwróć się, kochanie.- powiedział jej. Kaia posłała mu zdezorientowane spojrzenie, jednak odwróciła się do niego plecami, jej ręce spoczywały na jego udach, aby mogła się podtrzymać. Wtedy Justin położył ręce na jej ramionach i zaczął masować kciukami jej łopatki, przechodząc powoli na resztę pleców. Kaia westchnęła i pozwoliła sobie się rozluźnić.

Kiedy Justin sięgnął do dołu jej pleców, zaczął pracować odrobinę mocniej, łaskocząc ją ponownie, wiedząc, że usłyszy ten dźwięk, który tak kocha. A kiedy tak się stało, nie mógł się nie uśmiechnął. Podczas gdy sięgnął po dół jej koszulki, pochylił się i spytał:
-Mogę?- i wtedy pociągnął za ubranie, wyjaśniając się ruchem kciuków pod materiałem.- W ten sposób będę lepiej działał.

Kaia nie odpowiedziała od razu, wiedząc, co miałby na widoku, ale po paru sekundach doszła do wniosku, że prawdopodobnie i tak nie zrobiłby niczego, więc kiwnęła głową, powodując, że Justin się uśmiechnął i rozebrał ją.
Ale naprawdę nie spodziewał się, że powodem dla którego Kaia tak się wahała, był fakt,, że pod koszulką była bez bliezny. Jego serce przyśpieszyło a gardło się zatkało, sprawiając, że niemożliwym było mówić. Musiał odkaszlnąć, aby je oczyścić, co sprawiło, że Kaia odwróciła w jego stronę głowę.

Justin mógł zauważyć, że się rumieniła, więc wiedział o czym myślała. Jednak mimo to musiał zapytać.
-Kai, gdzie on jest?- zapytał powoli, nagle zbyt nieśmiały, aby wspomnieć nazwę brakującej rzeczy. Jego ton był prawie żądający, ukazując jego desperację, aby wiedzieć dlaczego jego dziewczyna była kompletnie naga od pasa w górę.
-Sprawiały mi ból po bokach.- Kaia wyjaśniła, rumieniąc się jeszcze bardziej, podczas gdy rozmyślała, czy Justin rozmasowałby ją tam również, ale ponownie- wiedziała, że by tego nie zrobił. Przynajmniej jeszcze nie.
Z jakiegoś powodu ta myśl wywołała u niej uśmiech i odwróciła się od niego, aby go ukryć. Mogła usłyszeć jak Justin ciężko oddycha i to sprawiło, że uśmiechnęła się jeszcze szerzej, zgadując jaki jest powód.
Pozwoliła mu, aby się nie śpieszył, a jej niebieskie oczy przykuło zdjęcie przed nią. Powiesili je dzień wcześniej i wyglądało idealnie.
Przez chwilę tak siedzieli i po, jak wydawało się wielu bardzo długich minutach dla obu, Justin w końcu nazbierał tyle samookontroli, aby kontynuować swój początkowy plan, czyli zrobienie masażu swojej pięknej dziewczynie.
Jego ręce zaczęły powtarzać wcześniejsze ruchy, zaczynając od jej łopatek a kończąc na dole pleców, jego kciuki przycisnięte były do jej skóry, robiąc kółeczka obok jej kręgosłupa. Kaia mogła poczuć jak całe zmartwienie umykało z jej ciała, kiedy Justin czarował swoimi palcami.
Skończył, łaskocząc jej dołeczki i kiedy próbowała się odsunąć, aby temu zapobiec, objął ostrożnie jej talię i pochylił się, aby pogłaskać jej ramię.
-Lepiej?- zapytał, odwracając głowę, aby na nią spojrzeć, jego mózg krzyczał do niego: nie patrz w dół, nie patrz w dół! Kaia przytaknęła, uśmiechając się i jej oczy, które zamknęły się w trakcie masażu, otworzyły się i spojrzały na niego. Justin uśmiechnął się do niej i pochylił do przodu, aby ją pocałować.

Było to tylko lekkie muśnięcie, ale Kaia przycisnęła usta mocniej i skończyło się tym, że Justin podniósł dłoń, aby objąć jej policzek. Pozycja ta była dla nich odrobinę niekomfortowa, ale biorąc pod uwagę, że Kaia była bez koszulki, zmiana jej była zbyt niebezpieczna. Więc, podczas gdy gorąc z ich ciał się powiększał, dzięki pocałunkowi, Justin niechętnie się odsunął i oparł o łóżko, wzdychając. Kaia szybko chwyciła swoją koszulkę i założyła ją, po czym odwróciła się z uśmiechem na twarzy. Nie był to wielki uśmiech, ale był wystarczający, aby uspokoić Justina i sprawić, że uśmiechnął się do niej z powrotem. Patrzyli na siebie, z kącikami ust w górze, a ich oczy rzucały wyzwania.

Jeden, dwa, trzy... Prawie 56 sekund minęło, zanim Kaia w końcu wypuściła z siebie chichot i opuściła głowę, tworząc kurtynę z włosów.

-Ha!- Zaśmiał się Justin i przyciągnął Kaię do siebie.- Wygrałem!- pochwalił się prosto w jej ucho, o wiele za głośno, sprawiając, że odsunęła się od niego, z rękoma na jego klatce. Cóż, próbowała.

-Wiem, że chcesz przebić moje bębenki, ale jestem umówiona z siostrą i muszę się ubrać, więc proszę, czy mógłbyś mnie puścić, Drew?- jęknęła, trzepocząc rzęsami i wydymając wargę, ale widząc, że Justin najzwyczajniej w świecie podniósł brew i uśmiechnął się zawadiacko, spróbowała się przerzucić w jego ramionach. Kręciła się w nich tak długo, aż w końcu jej nie wypuścił, śmiejąc się.
Kaia zbeształa go spojrzeniem i udała, że wściekle zeskakuje z jego łóżka, po czym tupiąc skierowała się do swojej sypialni. Justin obserwował ją tak długo, dopóki była w zasięgu jego wzroku, a następnie znów zachichotał, potrząsając głową na to, jak urocza była.
Potem, zdecydował, że również wypadałoby wstać i ruszył w kierunku łazienki, aby wziąć szybki prysznic.

Godzinę później Justin i Kaia siedzieli w samochodzie, cierpliwie czekając na ich kolej w McDonald's drive-through. To był pierwszy raz kiedy Kaia miała styczność z tego rodzaju żywnością. Justin był tak podekscytowany, że Kaia myślała, że to śmieszne i dziwne.

- Proszę bardzo. - pani w okienku powiedziała, przerywając rozmowę pary na temat kosmitów i wydała im brązową, papierową torbę.

Justin skrzywił się i podniósł ją do góry podając Kai, która umieściła torbę na plastikowej tacy. Justin miał ją na wyjątkowe okazje takie jak ta. Chłopak zapłacił i podziękował kobiecie przed wjechaniem na szosę.

- Nienawidzę tego, że jedzienie jest zawsze takie pełne tłuszczu i... ugh tłuszczu. Fuj, to jest obrzydliwe. - Justin się skarżył trzymając czubek języka w rogu swoich ust sprawiając, że Kaia chichotała.

- Mówisz jak dziewczyna. To ma być tłuste. To jest fast food. Przynajmniej wygląda jak to co widziałam w telewizji. - powiedziała wzruszając ramionami i otworzyła torbę.
- Wszystko w porządku? - Justin spytał ignorując jej komentarz. Skinęła głową.
- Yup. - wkopał jej rękę do środka, by wziąć smażone jedzenie.

- Mmm ma tak dużo soli – zauważyła przeżuwając i wzięła kolejną frytkę od razu ją połykając. - Dlaczego mieć takich frytek w domu? - spytała lekko jęcząc i wzięła trzecią.

Justin był szczęściarzem, że musiał trzymać oczy na drodze, bo jej jęki podczas jazdy doprowadzały go do szaleństwa jak i również obrazy jej ssącej frytki. Ale dźwięki sprawiły, że musiał wiercić się na siedzeniu.

- Cieszę się, że ci smakują. - powiedział tylko po to by odchrząknąć o oblizał wargi. Kaia prawie skończyła jeść swoje frytki kiedy przybyli o parku i Justin nieco zbyt chętnie chciał wydostać się z samochodu, więc zaparkował go na najbliższym miejscu . Nie uważał nawet na fakt, że nie zaparkował w cieniu i kiedy wróci to samochód będzie palił od wewnątrz.

Zgasił silnik i wyskoczył z samochodu, aby otworzyć Kai drzwi i dziękując Bogu, że nadal może skupić się na tym, by być dżentelmenem dla swojej dziewczyny. Ona się uśmiechnęła i chwyciła jego dłoń odkładając na bok tacę.

Jej policzki się zaróżowiły kiedy zauważyła rumieniec na twarzy Justina i sposób, w który oddychał szybciej czując się nagle bardziej zawstydzoną, bo zdała sobie sprawę, że była przyczyną jego zachowania.

Ale na szczęście dla niej, Justin nie zauważył jej rumieńca. Był zbyt zajęty przeszukiwaniem parku za niebieskooką blondynką.

- Tam. - oznajmił przerywając ciszę i wskazał na dziewczynę w niebieskiej kurtce i ciemnych jeansach, która stała na końcu małego mostu.

Kaia westchnęła zapominając o swoich obserwacjach i wreszcie spojrzała na Justina pozwalając mu odczytać zdenerwowanie na swojej twarzy. Wyczuwając jej wzrok, spojrzał na nią i dał uspokajający uśmiech. Ścisnął mocno jej dłoń ostrzegając ją po cichu, że ona idzie do nich.


No to ruszamy.

__________________
no więc tak. Półroczna przerwa jak nie więcej. Wybaczcie mi, ale naprawdę nie miałyśmy czasu na tłumaczenie.   Ale zebrałam się w sobie i coś tu przetłumaczyłam. Mam nadzieje, że się spodoba. Mogą być niezrozumiałe fragmenty, ale nie mam czasu sprawdzać, bo dosłownie czekają już na mnie w samochodzie. Jest jakaś możliwość, że ktoś tu jeszcze zagląda? :) ~ Kinia xx 


niedziela, 30 listopada 2014

Sixteen. - "Christmas Movies"

Kaja:  Okej, proszę mnie posłuchać. Rozumiem, że rozdziału nie było prawie pół roku. Jestem na siebie niesamowicie wściekła, ale musicie zrozumieć tyle. Najpierw były wakacje, gdzie w większości sytuacji nie korzystałam z internetu. Następnie był sierpień i większość jego spędziłam z rodziną, albo pracowałam. We wrześniu zostawiłam rodzinę i wyjechałam do Krakowa do liceum. Następnie umarła mi babcia, więc nie miałam kompletnie głowy do tłumaczenia.  Kinia miała natłok nauki a potem jej również umarł członek rodziny, bardzo dla niej ważny. Więc wybaczcie, że staramy się ułożyć własne życia i nie do końca miałyśmy czas dla tłumaczenia. A co do Anonima, który napisał do Kinii na asku: Jeżeli sądzisz, że rozdziały są krótkie i że nie ma z nim problemu TO IDŹ KURWA PRZECZYTAJ ROZDZIAŁ I PRZESTAŃ POLEGAĆ NA INNYCH.  Ja tak robię. Mam nadzieję, że reszta z was rozumie i się nie pogniewa. Postaramy się dodawać częściej, ale nic nie obiecujemy. Miłego wieczoru xx


Kaia leżała na swoim łóżku, ubrana w spodenki i koszulkę Justina, po prostu podziwiając małe plamki wilgoci na suficie. 
Czuła się inaczej po tym, co zrobiła ze swoim chłopakiem. W jakiś sposób czuła się szczęśliwsza, ale nie rozumiała dlaczego. 
Powiedział, że sprawi, że będzie czuła się bardzo dobrze i dotrzymał obietnicy, ale chciała wyjaśnienia. 
Mogła zapytać Lacey, ale coś w niej mówiło, że to jest zbyt osobiste, aby rozmawiać o tym z kimś innym, niż z tą osobą, która sprawiła, że poczuła się w taki sposób. Justin. Wiedziała, że jeśli go zapyta, odprawi ją z kwitkiem. Musiała zatrzymać to wszystko dla siebie. 
Bardziej się martwiła o to, co może wydarzyć się później. Za każdym razem gdy pomiędzy nimi wydarzyło się coś intymnego, sprawy stawały się niezręczne przez jakiś czas, a Kaia tego nie chciała. 
Więc rozmyślała przez parę minut, dopóki nie wpadła na perfekcyjny plan jak uspokoić niezręczność, która miała nadejść. Szybko wstała z łóżka, chichocząc do siebie, gdy wyobrażała sobie twarz Justina, kiedy jej plan się spełni. Przemierzyła swój pokój i otworzyła drzwi, idąc małymi kroczkami całą drogę do drzwi Justina. Pochyliła się, aby przyłożyć do nich ucho i usłyszała jak woda pod prysznicem przestaje lecieć. Westchnęła w uldze, dziękując Bogu, że Justinowi zawsze zajmowało wieki, aby się wykąpać i wróciła do swojego pokoju, aby dopracować swój plan do perfekcji.

 Kiedy Justin wyszedł spod prysznica czuł się o wiele lepiej. Całe seksualne napięcie spłynęło razem z wodą i teraz mógł po prostu skupić się na byciu ze swoją dziewczyną, przytulając się na kanapie i oglądając świąteczne filmy.
Wziął swój biały ręcznik ze stojaka i zawinął go wokół swojej talii, powstrzymując krople przez spłynięciem dalej po jego ciele. Ruszył się aby stanąć przed lustem, podnosząc rękę, aby zetrzeć parę z szyby, żeby mógł się zobaczyć.
-No siemanko, przystojniaku. Jak się masz, tego świetnego popołudnia?- powiedział, mrugając do swojego odbicia. Zachichotał i sięgnął po kolejny ręcznik, mniejszy, aby wytrzeć swoją głowę i tors. 
Gdy to zrobił, pozwolił ręcznikom opaść na podłogę i wyszedł z łazienki. Gdy tylko to zrobił, zimna bryza uderzyła w jego nagie ciało, pokrywając je całe gęsią skórką.
Szybko dotarł do swojej szafy i ubrał się w swoje zwyczajne spodenki i koszulkę. Uśmiechnął się do siebie, gdy wrócił do łazienki, aby ułożyć włosy, wyobrażając sobie, że Kaia ma na sobie te same ubrania. 
Ale jego uśmiech szybko zniknął, gdy usłyszał dźwięk rozbijanego szkła. Nie mógł wybiec szybciej ze swojego pokoju a gdy dotarł do schodów, poczuł, jakby jego serce się zatrzymało
Drzwi frontowe były otwarte, mokry ręcznik leżał na podłodze, ułożony jakby wcześniej był na czyimś ciele i rozbita szklanka leżała pomiędzy nimi, otoczona basenem czystej wody.
-Kaia!- krzyknął, rozglądając się dookoła w czystej panice. Pobiegł z powrotem po schodach i trzasnął otwierając jej drzwi, ale nie było jej w pokoju.- Kaia!- krzyknął jeszcze raz, ale nikt nie odpowiedział.- Nie.- wyszeptał, zbiegając po schodach i sięgając po telefon domowy. Jego oddech był tak urywany, że nie był pewien czy jest w stanie rozmawiać, ale musiał spróbować. 
Zaczął wybierać numer Lacey, skoro nie mógł zadzwonić na policje, kiedy usłyszał za nim kroki, po czym głos:
-Rzuć telefon.- rozkazał i Justin położył powoli urządzenie tam gdzie się wcześniej znajdowało.-Odwróć się.- powiedziała osoba i Justin posłuchał, jego oczy prawie wyskoczyły, gdy zobaczył osobę naprzeciw niego. Wpatrywali się w siebie przez parę minut, zanim ulubiony dźwięk Justina dotarł do jego uszu. Naprzeciw niego, stała jego dziewczyna, jego anioł, z rękoma na kolanach, jej włosy prawie dotykały podłogi, podczas gdy ona śmiała się tak, jak jeszcze nigdy. Spojrzała w górę, tylko po to, aby roześmiać się jeszcze bardziej, jej ramiona i nogi dały za wygraną, a ona upadła na podłogę, trzymając się za brzuch.
Justin nic nie zrobił. Był w szoku. Ale nie, że w złym. Całe jego ciało było pełne radości przez widok, który się przed nim rozpościerał. Poczuł dumę z samego siebie, że był w stanie sprawić, że poczuła się ona tak zrelaksowana w swoim nowym życiu, że była w stanie go nabrać. I to nabrać dobrze.
-Twoja twarz!- wykrzyknęła, wskazując na niego, gdy próbowała kontrolować swój śmiech. Justin spróbował przybrać poważnt wyraz twarzy, gdy podchodził do niej i pochylił się na kolanach, więżąc ją pomiędzy swoimi ramionami i nogami.
-Myślisz, że to jest zabawne?- warknął, centymetry od jej twarzy. Upewnił się, że ukrywanie jego uśmiechu było oczywiste, aby ona wiedziała, że nie jest naprawdę zły. Kaia przestała się śmiać, przyciskając swoje wargi, gdy kiwnęła głową.
-Powiedz to!- Nalegał.- Powiedz mi jak bardzo zabawne to było, bawić się moją głową w taki sposób!
-To było świetne.- Odpowiedziała, wypuszczając z siebie chichot. Justin skierował na nią swój wzrok i pochylił się bliżej.
-Naprawdę?- spytał, kusząc, gdy powoli przesunął swoje ręce z podłogi na żebra Kai.- Więc w jaki sposób to jest świetne?- powiedział, zanim zaczął kuć ją w boki, łaskocząc, powodując, że wybuchnęła śmiechem i całe jej ciało trzęsło się pod nim.
-S-stop! Proszę!- krzyczała i Justin w końcu pozwolił sobie położyć się na niej a jego ręce zatrzymały się, gdy znowu położył je na podłodze. Wtedy, pochylił się, aby pocałować ją w czoło.
-Jesteś świrnięta, Kai. Przysięgam. Nieźle mnie nabrałaś.- Powiedział jej, całując potem w policzek.- Naprawdę się martwiłem, że coś się stało.- Pocałował jej drugi policzek i wrócił tak, aby ich usta się musnęły.- Ale uwielbiam to.- wyznał, przyciskając je do prawdziwego pocałunku. Uśmiechnęła się naprzeciw jego ust i podniosła swoje ramiona, aby jej ręce spotkały się za jego szyją. Z przyzwyczajenia, palce Kai wsunęły się w jego włosy i przycisnął on swoje usta mocniej do jej w odpowiedzi. Jedyne o czym mogli myśleć, to że jeśli nie przestaną, to znowu coś się zdarzy. Ale żadne z nich się nie odsunęło.
Ich usta zaczęły się poruszać obok siebie a ich oddechy przyśpieszyły. Ręka Justina prześlizgnęła się z podłogi do ciała Kai, aby mógł złapać jej talię i pociągnąć ją ze sobą, gdy sturlał się na swoje plecy. 
Zimno pod nim sprawiło, że zadrżał, ale całe jego ciało znowu się rozgrzało, gdy poczuł jak usta Kai opuszczają jego i zamieszczają się po lewej stronie jego szczęki. Zachichotała po pocałunku, prawdopodobnie czując jak jego lekki zarost ją łaskocze i pocałowała niżej. Wyśledziła swoimi ustami całą drogę do jego szyi i Justin dobrowolnie zaczął dyszeć, gdy poczuła jak pocałowała jego wrażliwe miejsce, tam gdzie jego żyła zaczęła pompować. 
-Kai.- szepnął, jednocześnie prosząc, aby kontynuowała i się odsunęła, kiedy poczuł jak jego spodenki znowu stają się ciaśniejsze. Wiedział, że dwa razy w ciągu dnia to za dużo, zbyt szybko, ale tak trudno było sprawić, żeby przestała, kiedy to było tak dobre uczucie.
-Kai.- Powtórzył, kiedy doszła do końca jego szyi i pocałowała zagłębienie tam.- Co robisz?- Zapytał jej, tonem tylko odrobinę wyższym niż szept, gdy umieściła jeszcze parę pocałunów na jego obojczykach i sięgnęła do kolejnego strony szyi, kontynuując proces do prawego ucha. 
Pocałowała miejsce za jego uchem, otrzymując kolejny urwany oddech od JUstina, zanim pochyliła się, aby na niego spojrzeć.
-Cześć.- przywitała się, chichocząc na przypadkowość słowa. Justin uśmiechnął się szeroko.
-Dlaczego to zrobiłaś?- Zapytał, przechylając głowę na bok i usiadł, pozwalając Kai siedzieć na jego udach. Wzruszyła ramionami i spojrzała w dół, rumieniąc się. 
-Dobrze pachniesz.- Wymamrotała i zarumieniła się mocniej. 
Nie widziała uśmieszku Justina, ale rozpoznała, że się uśmiecha po jego głosie.
-Cóż, dziękuję.- podroczył się, chichocząc, gdy dziobnął ją w czoło. - Co ty na to, żebyśmy poszli obejrzeć te świąteczne filmy?
Kiedy Kaia kiwnęła głową, Justin przeniósł ręce, które ciągle były na jej talii, na tył jej ud i wstał z nią, obejmującą go nogami z obu stron. Wziął ją na kanapę i ułożył, zajmując miejsce obok niej. Położyła się na jego klatce piersiowej, sprawiając, że się uśmiechnął, gdy wszedł w katalog z filmami, które miał zapisane na telewizorze. 
Zaczęli od filmu animowanego z 2011 roku Artur Ratuje Gwiazdkę i bardzo spodobało się Justinowi jak bardzo Kaia lubiła filmy dla dzieci. Śmiała się przez cały film, a kiedy się skończył, autentycznie chciała zobaczyć go raz jeszcze! Ale Justin zaśmiał się z niej tylko i skończyli oglądając coś o wiele starszego i bardziej popularnego, Grincha. 
Ponownie, to było bardzo rozrywkowe dla Justina- obserwować reakcje Kai przy scenach komediowych.  Nawet chrząkneła pomiędzy śmiechem w którymś momencie i popłakała się ze śmiechu w kolejnym. Pod koniec, Justin był pewien, że stracił przynajmniej połowę filmu przez wgapianie się w swoją dziewczynę. 
Kiedy napisy zaczęły lecieć, była jakoś ósma wieczorem, więc Justin wstał, aby po raz trzeci spróbować ugotować nuggetsy dla Kai i tym razem mu się udało.
-Może to świąteczne szczęście.- Zażartowała Kaia, ale w sekrecie należały mu się oklaski, bo smakowało naprawdę dobrze. 
Po kolacji nakarmili Posejdona i wypuścili go, aby trochę pobiegał, podczas gdy para pomagała sobie wzajemnie z myciem naczyń. 
Piesek wrócił, gdy siadali z powrotem na kanapie i zdecydował się do nich dołączyć wtulając się pomiędzy nogi Kai. Obydwoje, i ona i Justin uśmiechnęli się, kiedy Posejdon zasnął w parę sekund. Głaskała śpiącego psa i pozwoliła Justinowi wybrać ostatni film na ten dzień.
Nie było żadnych świateł, oprócz księżyca święcącego przez wielkie okna i szklane drzwi. Dało to pokojowi wspaniały nastrój do zaśnięcia podczas filmu, co zdarzyło się w połowie filmu Christmas Cupid
Głowa Justina opadła na oparcie kanapy a Kaia położyła się na jego klatce i oboje cicho chrapali. Justin obudził się, kiedy muzyka z napisami końcowymi się rozpoczęła i zdecydował, że pora iść do łóżka. 
Podniósł swoją śpiącą dziewczynę w swoich ramionach i zaniósł ją do góry, będąc śledzionym przez Posejdona, który również się obudził.
Chłopak położył Kaię do łóżka i przykrył ją kołdrą, po czym pocałował ją w czoło.

-Dobranoc, kochanie.- wyszeptał zanim opuścił jej pokój i poszedł do swojego. Posejdon już tam był, więc Justin nawet się nie przejmował wchodzeniem pod kołdrę, po prostu rzucił się na łóżko i zasnął w momencie, gdy zamknął oczy.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Fifteen.- "Hot Distraction"


Kaia:  Siemaneczko, ziomeczki. JBomber napisała, że pisanie tego rozdziału było jak raj w piekle. Takie dobre uczucie, ale piekło :D. Jest też ostrzeżenie, że dzieją się tam seksownie pierdoły, więc o ile jesteście zbyt naiwni, albo po prostu tępi, żeby się tym nie jarać, to nie czytajcie. (Czytajcie, czytajcie, wiem, że chcecie!). Wybaczcie za tak długą nieobecność, szkoła ssie, potem musiałam znaleźć sobie liceum w Krakowie, potem tam jechać, bo papiery i takie tam gówienka. 

Kinia: Przepraszam, więcej nie mam do powiedzenia. xx 


*


Gdy Justin dojechał na podjazd, jego kontrola wisiała na włosku. Nie był pewien co ma zamiar z tym zrobić, ale wiedział, że nie wytrwa długo bez zrobienia czegoś, czegokolwiek.
Najwyraźniej, miał rację. Skóra podniecała ludzi. Jednak nie tych, którzy ją nosili. Albo może ona też była tak samo podniecona?
Czasami zastanawiał się czy ona to czuła. To fizyczne przyciąganie między nimi. Być może tak, jednak nie wiedziała do końca co to było.
Justinowi tak bardzo spodobała się ta teoria, że zauważył, iż uśmiecha się w stronę pleców Kai, po tym jak odsunął się, aby mogła ona wejść pierwsza do domu. Posejdon był ostatni i pobiegł prosto do swojej miski z wodą, rozbawiając tym Justina i Kaię.
-Idź usiądź na kanapę, skarbie. Ja wezmę popcorn, w porządku?- powiedział, pamiętając o swoim początkowym planie, aby zapomnieć całą tę dramę z siostrą Kai.
Kaia pokiwała głową, uśmiechając się i weszła do salonu po czym usiadła. Podniosła najpierw jedną  nóg a potem kolejną, aby ściągnąć buty, żeby móc położyć nogi na kanapie bez zabrudzenia jej.
Pozwoliła swojemu ciału zsunąć się po materiale i jej oczy zamknęły się w zrelaksowaniu. Usłyszała jak Justin sprzątał kosz piknikowy a potem wziął paczkę popcornu ze spiżarni i włożył ją do mikrofali.
Zaczęło robić jej się gorąco, więc ściągnęła kurtkę Justina, położyła ją na stoliku do kawy, po czym zdecydowała się na włączenie telewizora, aby zobaczyć czy lecą jakieś dobre filmy.
Jednak gdy tylko to zrobiła, pierwszym dźwiękiem jaki wyszedł był bardzo głośny seksualny jęk i Kaia odruchowo krzyknęła.
Gdy Justin to usłyszał, przybiegł ze zmartwioną miną, która natychmiast zamieniła się w uśmieszek.
-O, Demony Da Vinciego lecą. Obejrzymy je!- zasugerował, wiedząc, że odmówi.
Jednak ona nic nie powiedziała, naprawdę. Po prostu wpatrywała się w ekran, który pokazywał mężczyznę i kobietę uprawiających seks.
Z kuchni rozległo się piknięcie i Justin zniknął na parę minut, powracając z żółtą miską pełną słonego popcornu i usiadł na kanapie obok swojej dziewczyny. Seksualna scena już się skończyła, ale Kaia nadal była w szoku.
Justin ponownie się uśmiechnął, wiedząc, że będzie tam więcej takich scen. Ten film miał w sobie dużo seksu. Wiedział, ponieważ już go widział. Nie ze względu na seks. Lubił sposób myślenia Leonarda. Ale oczywiście, te sceny były dla niego bonusem.
-Kai,- Justin zaśpiewał do jej ucha, próbując wybudzić ją z transu. Mrugnęła i spojrzała na niego, jej policzki zaczerwieniły się jeszcze bardziej.
-Wybacz.- wymamrotała, spoglądając w dół, jednak Justin podniósł jej podbródek swoim palcem wskazującym i pogłaskał jej usta.
-Jestem zadowolony, że zareagowałaś w ten sposób. To raczej urocze.- powiedział jej, szczerząc się.
Pozwoliła sobie się uśmiechnąć, jednak jej myśli powróciły do sceny, której była świadkiem i ponownie się zarumieniła.
-Czy możesz mi o tym opowiedzieć?- zapytała, jej ton był na tyle głośny, aby był słyszalny. Justin zmarszczył brwi w zmieszaniu, ale w głębi, wiedział co miała na myśli.
-To co oni robili. Wydawało się, że sprawiało im to przyjemność. Czy to jest aż tak dobre?- wyjaśniła, ale nie ośmieliła się spojrzeć na niego. Przełknął głośno, cały gorąc z jazdy autem wrócił do niego pomnożony razy tysiąc.
-Nie wiem.- odetchnął.- Tak sądzę.
Kaia w końcu poczuła się na tyle odważna, aby spojrzeć w górę i ich spojrzenia się spotkały.
-Nigdy tego nie robiłeś?- zapytała, z sekundy na sekundę rumieniąc się coraz bardziej.
Justin zwalczył kolejny uśmieszek formujący się na jego ustach, gdy odpowiedział:- Nie. Ale chcę.
Kaia przygryzła wargę i kiwnęła głową,przetwarzając jego deklarację, zanim kontynuowała swoje przesłuchanie.
-Dlaczego ciągle tego nie zrobiłeś, skoro chcesz?
Justin zachichotał na jej pytanie i wzruszył ramionami.:- To podobno lepsze uczucie, kiedy robisz to z kimś, kogo kochasz, albo przynajmniej się o niego troszczysz. Też tego chcę. Nie jestem bez serca.- wyznał, pokazując trochę powagi tym razem.
-Więc nie masz nikogo, o kogo byś się troszczył?- Kaia zmarszczyła się, jednak uśmiechnęła trochę, kiedy zobaczyła to samo u Justina.
-Nie miałem. Ale teraz mam.- powiedział, podnosząc swoją dłoń, aby zostawić pieszczotę na jej twarzy.
Pochyliła się w jego dłoń z przyzwyczajenia, jednak zmieszanie było widoczne na jej twarzy
-Kogo?
-Ciebie, Kai.- powiedział, potrząsając głową w rozbawieniu. Kaia zarumieniła się i kiwnęła głową.
-Oh.

Justin wypuścił kolejny chichot i rozciągnął się, pozwalając swoim rękom opaść na jej ramiona. Pochylił się bliżej do niej i ucałował jej policzek.
-Nie martw się. Nie zrobię niczego na co nie jesteś gotowa.- obiecał. Znowu na niego spojrzała i zmarszczyła brwi.
-Skąd mam wiedzieć czy jestem gotowa czy nie?- zapytała i nagle Justin poczuł, jakby całe powietrze z pokoju zostało wyssane.
-Nie wiem. Nie jestem dziewczyną. Spytaj Lacey.- powiedział, próbując brzmieć w porządku, ale poległ.
Kaia walczyła, aby nie zachichotać, gdy powiedziała, że na pewno zapyta się o to ich przyjaciółki.
-Ale skąd ty wiesz, że TY tego chcesz?- zapytała w zamian, czując się mniej nieśmiała, gdy się odezwała. Oczy Justina rozszerzyły się na moment, gdy pokręcił się na swoim miejscu.
-Po prostu wiem.- wzruszył ramionami, próbując uciec, jednak ona zapędziła go w kozi róg.
-Powiedz mi.- nalegała, podczas gdy jej ręka instynktownie znalazła się na jego udzie. Syknął na jej dotyk, po czym wziął głęboki oddech.
-Chcę wiedzieć jakie to uczucie.- wypalił.- Jak bardzo lepiej jest.
-Lepiej niż co?- zapytała, chcąc, aby mówił dalej. Chciała wiedzieć jak on się czuł i to była najlepsza okazja. Justin jęknął i przeczesał palcami swoje włosy, poddając się w walce.
-Wiesz co Lacey prawdopodobnie ci powiedziała o tym, jak naprawiam moje problemy?- zaczął, czekając aż Kaia przynajmniej kiwnie głową przed kontynuacją, co zrobiła, rumieniąc się, gdy wskazała na jego dłoń, przez co się uśmiechnął.
-Więc, to co ja robię to tak jakby stymulacja prawdziwej rzeczy. Ale to nigdy nie jest tak dobre jak ta prawdziwa rzecz. I ja naprawdę chcę wiedzieć jakie to uczucie.- Kaia znowu kiwnęła i siedziała cicho przez jakiś czas, myśląc o tym, co powiedział.
Jej myśli zostały przerwane przez Justina, szepczącego jej do ucha:- Wiesz, dziewczyny też mogą używać rąk.
Próbował znowu mieć przewagę, jednak skończył jeszcze gorzej, ponieważ gdy tylko usłyszał nowe pytanie Kai, jego serce zaczęło bić szybciej, pompując całą krew do najbardziej wrażliwej części ciała Justina.
-I jak my, dziewczyny, używamy swoich rąk?
Kaia wyglądała, jakby była szczerze ciekawa, ale jej dłoń nie opuściła jego uda, więc Justin nie dał się ogłupić.
-Spytaj Lacey,- wypluł, brzmiąc ostrzej niż zamierzał, jednak szczęśliwie, Kaia nie zauważyła.
Zamiast tego, pozwoliła sobie na zawadiacki uśmieszek, gdy zerknęła na kolano Justina.
-Oh, masz problem.- oznajmiła, jakby on sam o tym nie wiedział. Jęknął, starając się uspokoić, jednak myśl o Kai używającej swoich dłoni na sobie, albo lepiej, na nim, nie mogła opuścić jego umysłu.
-Chcesz iść to naprawić?- zapytała, jednak zaprzeczył. Nie mógłby się ruszyć.-Chcesz, żebym ja to zrobiła?
Justin z trudem złapał powietrze, słysząc to, co powiedziała, desperacko pragnąc, aby powiedzieć "tak", jednak tego również nie mógł zrobić.
-Nie kontrolowałbym się więcej, gdybyś to zrobiła.- powiedział jej szczerze, sprawiając, że zachichotała i kiwnęła głową.
Wtedy odwróciła się do niego całym ciałem i położył rękę na jego policzku, pochylając się do szybkiego pocałunku, i do kolejnego, i dwóch jeszcze. Justin wypuścił z siebie niskie warknięcie, za każdym razem gdy chichotała po całusie i przy piątym muśnięciu, po prostu owinął swoje ramiona wokół jej talii i przyciągnął ją do siebie na kolana, jej nogi oplotły się wokół jego talii.
Znowu zachichotała przez jego niecierpliwość, jednak ten dźwięk został ucięty przez zderzenie ich ust, które się ponownie połączyły. Palce Justina zwinęły się przy dolnej części pleców Kai, podczas gdy jego wolna ręka zajęła się trzymaniem jej szyi, aby pogłębiać pocałunek.
Wzięła to jako wskazówkę, aby owinąć swoje ramiona wokół szyi Justina i zaczął masować jego czaszkę. Jęknął w jej usta przez dreszcze, które przebiegły w dół jego kręgosłupa i złączył ich usta bardziej energicznie.
Zaczęli poruszać się w synchronizacji a następnie Justin wyślizgnął ciepły koniuszek języka naprzeciw ust Kai. Zazwyczaj jęczała albo przechodziły ją dreszcze na ten kontakt, ale teraz zaskoczyła go otwarciem ust i pozwoleniem, aby jego mokry mięsień dotknął wnętrza jej ust. 
Justin był tak zaskoczony, że zamiast się tym cieszyć, odsunął się, dysząc, jakby przebiegł się do Nowego Jorku i z powrotem.
-To... Nie działa.- odetchnął, spoglądając w dół na swoje kolana i zauważając, że nie tylko wybrzuszenie było o wiele większe niż wcześniej, ale także, że proste rozpięcie jeansów dałoby na tyle miejsca dla jego dygoczącego członka, aby wyskoczył on kompletnie z ciuchów.
Spojrzał z powrotem do góry i jego policzki zaczerwieniły się jasno, gdy zobaczył Kaię wpatrującą się w jego kroczę z przygryzioną wargą.
-To wygląda na niewygodne.- skomentowała, marszcząc się i Justin nie mógł nic poradzić na to, że się uśmiechnął, widząc jej zmartwienie.
-Jest w porządku.- próbował ją zapewnić, jednak kiedy sięgnęła w dół, aby odpiąć jego spodnie, spanikował.- Nie rób tego!- rozkazał, trzymając jej nadgarstki.
-Ale Drew, to musi boleć. Wygląda na zbyt ciasne.- powiedziała, próbując ponownie ruszyć rękoma.
Justin jęknął, wiedząc, że jedyny sposób, żeby ją powstrzymać to pocałowanie jej. I cholera, chciał tego, ale jeśli ona wpuści go znów do ust, będzie miał naprawdę lepki problem do rozwiązania wewnątrz swoich jeansów.
Pożądanie wygrało bitwę i Justin przyciągnął swoją dziewczynę do kolejnego pocałunku. Tym razem próbował być delikatny, ich usta poruszały się w powolnych ruchach, jego palce zaplątane w jej włosy, a jej w jego. Jednak delikatność zniknęła, kiedy Kaia pociągnęła za jego włosy i przycisnęła swoje usta mocniej, zanim się odsunęła.
Potem użyła swoich dłoń, aby popchnął jego głowę do przodu, kiedy nachyliła się obok jego ramienia.
-Drew, pocałuj moją szyję.- poprosiła szeptem, a on odetchnął w jej wyeksponowaną skórę, zanim dotknął jej swoimi ciepłymi ustami.
Mógł poczuć jej puls pod nimi, kiedy muskał ten sam słodki punkt, który znalazł podczas ich pierwszego pocałunku, a potem ruszył, aby pocałować nad nim i kontynuował, dopóki nie dotarł pod jej małżowinę uszną.
-Przysuń swoje ciało bliżej do mojego i poczujesz coś, czego nigdy wcześniej nie czułaś.-wyszeptał uwodzicielsko, dając jej znać, co chciał, żeby zrobiła, jednak nie miał na tyle jaj, żeby to zasugerować.
Jej ciało zadrżało w reakcji na szept i powoli, Kaia ruszyła swoimi biodrami do przodu. Jak za każdym razem gdy to się działo, przez przypadek, czuła go twardego pod sobą. To był ten moment kiedy zazwyczaj Justin wariował i uciekał do łazienki.
Jednak zamiast tego, położył on swoje dłonie na jej biodrach i trzymał je mocno.
-Zrelaksuj się, Kai.- wyszeptał, czując jak z jej ciała uchodzi napięcie.- Chcę ci coś pokazać, okay?
Kaia przełknęła głośno ślinę, jednak kiwnęła głową naprzeciw jego ramienia, zamykając swoje oczy.
Justin pociągnął ją w dół, aby zyskać więcej kontaktu a następnie z dala od niego, tylko o centymetr. Usłyszał jej oddech i wyszczerzył się, wiedząc, że robi to dobrze. Przyciągnął ją do siebie i od siebie z powrotem, i oddychanie Kai zamieniło się w pojękiwanie.
-Jak się czujesz?- zapytał Justin, zostawiając pocałunek na jej szyi, gdy ponownie poruszył jej biodrami.
-Dziwnie.- odpowiedziała po kolejnym jęknięciu.
Justin zachichotał i ruszył nią jeszcze raz.
To utrudniało mu kontrolę nad swoimi popędami, kiedy poczuł jak się o niego ociera, jednak skupił się na pokazaniu jej jak dobrze może się uczuć.- Dziwnie dobrze czy dziwnie źle?- Zapytał i ruszył jeszcze raz.
Jej skomlenia zaczęły brzmieć bardzie jak prawdziwe jęki i stawały się głośniejsze, co doprowadzało Justina do szaleństwa, zwracając uwagę na to, że jej usta były zaraz obok jego ucha.
-Dobrze.- odetchnęła.- Co to jest?
-Chciałem ci pokazać uczucie, które sprawia, że wiem, że jestem gotowy. Ale to jest o wiele lepsze.- powiedział, poruszając nią raz jeszcze, jednak tym razem opuścił ją w dół. Erotyczne dźwięki uciekły z obu ust, gdy tylko kontakt został wzmożony.
-Mam dziwne uczucie w brzuchu, Drew. Co się dzieje?- zapytała, jej oddech zaczął stawać się nierówny.
-Kurwa.- Justin jęknął do siebie, zdając sobie sprawę ze znaczenia tego, co właśnie powiedziała. Podniósł rękę do jej włosów, łącząc je ze swoimi palcami.
-Po prostu się zrelaksuj, dobrze? Zajmę się tobą. Będziesz się czuła bardzo dobrze w przeciągu paru sekund.- zapewnił ją, już dysząc na myśl o poruszaniu się szybciej. Uwolnił jej włosy i objął jej policzek w zamian, podnosząc jej głowę, żeby mógł ją pocałować.
Ich usta były po prostu przyciśnięte do siebie. Żadnego poruszania, żadnego języka, po prostu połączenie. Obniżył swoją dłoń do jej biodra i znów nią poruszył, tym razem nie przerywając ruchów.
Niebieskie oczy Kai, które były zamknięte do tego momentu, wpatrywały się w te brązowe Justina i odsunęła się od pocałunku, gdy jej ciało zatrzęsło się raz, drugi, nie zatrzymując się przy trzecim razie.
Justin patrzył, jego oczy otworzyły się szeroko, gdy mina na twarzy Kai się zmieniła w coś, czego jeszcze wcześniej nie widział.
O mój boże, ona właśnie- 
Jego myśl została przerwana przez oh-tak-znajomą sensację w jego ciele, uderzając o główny punkt i obniżył swoją głowę, chowając ją w zagięciu szyi Kai, aby stłumić swój jęk, gdy eksplodował w spodniach.
-Wow.- usłyszał jak ona mówi i szeroki uśmiech uformował się na jego twarzy, gdy usiadł, aby na nią spojrzeć.
-Wszystko w porządku?- zapytał, podnosząc dłoń, aby pogłaskać jej policzek. Pochyliła się w stronę dotyku i uśmiechnęła, kiwając głową.
-To było miłe.- wyznała, wzdychając szczęśliwie. Justin zachichotał i pochylił się do przodu, aby pogłaskać ją po głowie.
-Potem robi się tylko lepiej. Mogę ci pokazać.
-Jestem zmęczona.- powiedziała, pozwalając swojemu ciału upaść na klatkę Justina na co on ponownie się zaśmiał.
-Nie miałem na myśli, że dzisiaj.- wyjaśnił, wstając z nogami Kai owiniętymi ciasno wokół jego talii.
-Gdzie idziemy?- zapytała, marszcząc brwi w zmieszaniu. Justin pochylił się, aby musnąć zmarszczkę uformowaną przez ten wyraz twarzy.
-Potrzebuję prysznica. I założę się, że tobie też by się przydał.- mrugnął a potem spojrzał do przodu, aby uważać na kroki, nie zauważając rumieńca Kai. Znał ją jednak na tyle dobrze, iż wiedział, że tam był.
Justin wziął swoją dziewczynę do jej pokoju i położył ją ostrożnie na łóżko.
-Pośpiesz się kochanie, okay?- poprosił, całując czubek jej głowy, zanim odwrócił się, by wyjść.
Kaia wstała szybko, wołając go. Justin zatrzymał się w połowie korytarza, aby spojrzeć na nią zza ramienia.
-Yeah?
-Dziękuję.- Nie powiedziała za co, jednak nie musiała. Uśmiechnął się z wiedzą i kiwnął głową.
-Od tego jestem.- mrugnął do niej i wyszedł, słysząc jak jej chichot gaśnie.

czwartek, 15 maja 2014

INFORMACJA

nowy rozdział będzie dopiero kiedy sytuacja w szkole moja i Kai się poprawi.
Na razie musimy się skupić na tym by powyciągać wyżej oceny, a w moim przypadku zaliczyć kilka przedmiotów. Przepraszamy za opóźnienie. ~ Kinia xx

piątek, 4 kwietnia 2014

Fourteen.- "Lost And Found"

Po przedyskutowaniu podejrzeń Kai, Justin zdecydował, że trzeba zbliżyć się do tej dziewczyny. Był tak samo przestraszony jak Kaia, jednak musiał wiedzieć. Więc wstał i pobiegł w kierunku dziewczyny, która uśmiechała się ciepło, jakby znała go od lat.
-Cześć.- przywitała się, zadziwiając go, oferując mu rękę, aby się przywitać. Odepchnął swoje myśli i potrząsnął jej dłonią.- Wierzę, że jesteś tutaj, aby porozmawiać o Kai.
Justin kiwnął, zauważając srebrny naszyjnik na szyi dziewczyny z napisem Hali. Wyglądał podobnie jak ten Kai. Wybałuszył oczy, gdy zdał sobie sprawę, że ta dziewczyna powiedziała imię jego dziewczyny.
-Więc to prawda. Naprawdę jesteś jej siostrą.
Dziewczyna kiwnęła, ciągle się uśmiechając.
-Jestem Hali. Szukam Kai od tygodni. Od kiedy zauważyłam, że jej nie ma.- wyjaśniła, marszcząc się na końcu. Justin zrobił to samo i podążył za wzrokiem Hali na Kaię, która obserwowała ich z oddali.
-Ona nic nie pamięta, wiesz? Ma tylko parę snów. Dlatego cię poznała. -powiedział, będąc świadkiem tego, jak oczy Hali wypełniają się nienawiścią, jednak tylko na moment, potem wróciły do smutku.
-Czy mogę z nią porozmawiać?- zapytała, jednak Justin odrzucił jej prośbę.
-Jeszcze nie. Myślę, że musi do tego przywyknąć. Spędziła cały miesiąc samotne. Znaczy, miała mnie, ale to dlatego, że ją uratowałem. Nikt nigdy po nią nie przyszedł.- wypluł ostatnie zdanie, czując się bardzo ochronnie.
Hali spojrzała w dół i westchnęła.
-Mówiłam, że próbowałam! Bardzo trudno chociażby opuścić miejsce z którego jesteśmy. Przyjeżdżając do miasta, którego nie znasz, próbowanie odnaleźć zagubionej siostry... Myślisz, że to proste?- Kaia zaszlochała. Justin potrząsnął głową i wymamrotał "wybacz", sięgając, aby pogłaskać plecy dziewczyny.
Potem spojrzał na swoją dziewczynę, która wyglądała na bardzo zdezorientowaną. Justin posłał jej buziaka, aby ją uspokoić, co na chwilę podziałało i odwrócił się do Hali.
 -Słuchaj, nie znam cię i nie ufam ci. Jednak zależy mi na Kai i od kiedy ty jesteś jej jedyną rodziną jaką znaleźliśmy, mogę zrobić wyjątek. Spotkajmy się tutaj za dwa dni. Jeśli przyjdę sam, możesz wziąć swoje rzeczy i wyjechać. Jeśli ona przyjdzie ze mną, to oznacza, że dajcie ci szansę. Ale przysięgam, jeśli skrzywdzisz moją dziewczynkę, jak skrzywdzę ciebie. Jasne?-Ostrzegł Justin, wskazując na nią palcem.
Hali po prostu kiwnęła, odwróciła się i odeszła, tak po prostu.  Justin w końcu wypuścił oddech, o którym nawet nie wiedział, że go trzyma i oblizał swoje usta, gdy odwracał się, aby spotkać swojego anioła.
Pierwszą rzeczą jaką zrobił gdy do niej dotarł, to ją przytulił. Kaia zrobiła to samo, ciasno owijając swoje ramiona wokół jego talii i kładąc podbródek na jego ramieniu.
-Znalazłam siostrę.- wyszeptała, pociągając nosem.
-Zrobiłaś to, skarbie.- powiedział Justin, całując jej ucho.- ale musimy być ostrożni, dobrze? Umówiłem się z nią tutaj za dwa dni. Musimy zdecydować, czy chcesz ją poznać.
Kaia odsunęła się i spojrzała prosto w oczy Justina.
-Chcę.- zadecydowała, sprawiając, że Justin westchnął.
-To nie jest takie proste. To może być dla ciebie złe. Co jeśli ona była złą siostrą i teraz korzysta?- próbował wytłumaczyć, jednak Kaia potrząsała głową na każde jego słowo.
-Mimo to, ona jest moją siostrą!- wykrzyknęła i Justin chwycił jej twarz w swoje dłonie, głaszcząc kciukiem policzek, aby ją uspokoić.
-Wiem, Kai, wiem. Też chcę żebyś ją poznała. Ale musisz zrozumieć mój punkt widzenia. Po prostu próbuję cię chronić.
Kaia westchnęła i kiwnęła głową, zamykając mocno oczy.
-Dziękuję.- wyszeptała i Justin pocałował czubek jej głowy.
-Za co, kochanie?
-Za to, że z nią porozmawiałeś, za to, że mnie chronisz, za to, że jesteś taki niesamowity.- uśmiechnęła się nieśmiało, gdy otworzyła oczy i Justin uśmiechał się szeroko.
-Nic z tych rzeczy, księżniczko. Nie bądź głupia.- powiedział, pochylając się, aby ją pocałować. Westchnęła, oddając pocałunek, natychmiast relaksując się pod jego dotykiem. Ręce Justina przeniosły się z jej twarzy na jej talię, gdy położył się na trawie i pociągnął ją na siebie. Kaia zachichotała w jego usta i ułożyła swoje łokcie i ramiona po jego bokach.
-Ten chichot doprowadzi mnie do szaleństwa, przysięgam.- Justin jęknął, ocierając swoimi ustami o jej, na co ona znowu zachichotała, sprawiając, że zamknął oczy na sekundę. Kaia musnęła jego usta jeszcze raz, zanim ześlizgnęła się, aby położyć się na trawie.
-Chciałabym, żeby moje życie było takie wcześniej.- palnęła, rysując kółka na klatce Justina czubkiem swojego palca. Spojrzał w dół na nią z zdezorientowaniem wymalowanym na twarzy.
-Co masz na myśli? Czasami naprawdę brzmisz, jakbyś pamiętała więcej, niż mi mówisz.- wyznał. Oczy Kai rozszerzyły się na moment, tak szybko, że nie zauważył. Potem potrząsnęła głową, marszcząc się.
-Mam na myśli, że to byłoby zbyt dobre: znać cię przez całe moje życie. Chciałabym cię znać w ten sposób w jaki Lacey cię zna. Chciałabym zawsze mieszkać w twoim domu, wychodzić z tobą na plaże, spędzać z tobą święta w parku. Może, jeśli miałabym inne życie...- Kaia chciała powiedzieć, że rodzice Justina ciągle mogą gdzieś być, ale ugryzła się w język.
Na szczęście Justin był zbyt zajęty jej wyznaniem, aby to zauważyć. Przyciągnął do siebie mocniej dziewczynę i podniósł jej dłoń, aby pocałować jej kostki.
-Też bym tego chciał, ale Bóg chciał, aby to stało się w ten sposób nie bez powodu. Wątpię w to, ale może, jeśli znałbym cię przez całe moje życie, nie doceniałbym cię tak bardzo. Uratowałaś mnie, Kai. I to jest wszystkim.
-Uratowaliśmy siebie wzajemnie.- Kaia uśmiechnęła się, tak samo jak Justin. - Może masz rację. Po prostu tego nie cierpię. Byłam tak pewna, że nie odzyskam mojego starego życia i byłam z tym szczęśliwa, a teraz znalazłam moją siostrę. Po prostu nie wiem co myśleć.- Kaia westchnęła i zamknęła oczy, trącając nosem klatkę piersiową swojego chłopaka. Poczuła pocałunek na swojej głowie, zanim zaczął mówić:
-Co ty na to, żebyś o tym po prostu nie myślała?Możemy wrócić do domu, zrobić popcorn, poprzytulać się na kanapie i oglądać świąteczne filmy, dopóki nie będziemy w stanie trzymać otwartych oczu.- zasugerował, wyszczerzając się do niej.
Spojrzała na niego i zachichotała.
Justin podniósł brew, aby przypomnieć jej o tym, jak działa na niego ten dźwięk, więc przycisnęła ona swoje usta do jego, jej twarz zaczerwieniła się, gdy próbowała zwalczyć chęć kolejnego zachichotania.
-Okej.- powiedziała po wzięciu głębokiego oddechu.
-Okej?- powtórzył, uśmiechając się, rozbawiony całą sytuacją.
Kaia zarumieniła się i kiwnęła.
-Tak.
-W takim razie w porządku. Cóż, nie mogę wstać, kiedy mam cię na sobie, księżniczko.-zauważył, sprawiając, że zarumieniła się jeszcze mocniej gdy usiadła. Justin zachichotał, potrząsając głową. Ona jest zbyt słodka. 
-Posejdon, wracamy!- Justin zawołał swojego psa, który był bardziej zainteresowany zapoznawaniem nowy kolegów do zabawy. Zwierzak zatrzymał się w pół biegu, aby spojrzeć na swojego na swojego właściciela, jednak potem kontynuował ściganie swojego nowego kolegi, owczarka niemieckiego.
Justin jęknął i posłał Kai przepraszające spojrzenie, zanim pobiegł, aby złapać swojego psa.
-Ty mały gnojku, wracaj tu!- Krzyknął Justin, śmiejąc się, kiedy Posejdon zaczął biec szybciej, gdy zorientował się, że jest ścigany.
Gdy się zbliżył, Justin rzucił się na ziemię, zatrzymując psa między swoimi ramionami.
-Mam cię!- Wyszczerzył się gdy Posejdon zaczął lizać jego twarz.- Żadnego całowania. Jesteś uziemiony, mój drogi. Żadnego uciekania przez tatusiem, mówiłem ci o tym!- powiedział Justin, jednak na nic.
Pies warknął i zamierzał znów uciec, jednak utknął w ramionach chłopaka.
-Gdzie ty się wybierasz? Idziemy do domu, ziomuś.- Justin wstał z ziemi, trzymając pupila, gdy dumnie powrócił do Kai.
Kiedy tam trafił, był zaskoczony, że znalazł ją leżącą na plecach i śmiejącą się. Nie, że śmiała się delikatnie. Naprawdę się śmiała.
-Co?- Justin zawył i jego radość zniknęła.
-To było- takie zabawne!- Udało się Kai powiedzieć przez śmiech.- Ty- zanurkowałeś- twarzą! Cały jesteś- brudny!
Justin spojrzał na siebie i uśmiechnął się zawadiacko.
-Nie martw się o to. Ta kurtka przeżyje wszystko. Ciebie przeżyła.
Kaia przestała się śmiać i spojrzała na Justin ze zdezorientowaniem wypisanym na twarzy.
-Co?
-Już się nie śmiejemy, huh?- Justin podroczył się, sprawiając, że Kaia zarumieniła się lekko.- Miałem ją na sobie, gdy cię znalazłem. Użyłem jej, by cię okryć.- wyjaśnił, śmiejąc się z jej rumieńców.
Oczy Kai rozszerzyły się, gdy podniosła palec, aby na niego wskazać.
-Wiedziałam, że ją rozpoznaję!- wykrzyknęła radośnie.- Lubię ją.
-Założę się, że tak.- Justin znów się uśmiechnął.-Wiedziałaś, że skórzane rzeczy podniecają ludzi?
Kaia zdecydowała się nie odpowiadać i po prostu wstała, po czym przyniosła koszyczek. Chciała, aby jej rumieniec odszedł, aby mogła się zemścić.
Podeszli razem do auta i napięcie było oczywiste.
Justin miał na twarzy zwycięski uśmiech i Kaia bardzo chciała wyglądać na spokojną, dopóki nie weszli do środka.
Justin odblokował Rovera i otworzył tylne drzwi, aby wpuścić Posejdona do środka, i zanim podbiegł, by otworzyć drzwi Kai, ona już była w środku. Jęknął i przestał się cieszyć ciszą.
Wszedł do auta i odpalił je. Gdy tylko odjechali, Kaia odwróciła się do niego na swoim siedzeniu z zawadiackim uśmieszkiem na twarzy. Nie miał okazji, aby widywać ją w ten sposób często, jednak był pewien, że cholera, uwielbiał to.
-Pozwól mi ją założyć.- powiedziała i Justin przez moment nie wiedział o co chodzi, jednak szybko załapał.
-Jesteś pewna?- zapytał, podnosząc brew do góry, gdy na nią spoglądał. Kaia przygryzła wargę i kiwnęła głową.
-Boisz się, że się podniecę?
Justin wybałuszył oczy na sekundę i cała jego krew wydała się być zbyt wrażliwa na grawitację, ponieważ cała zleciała od jego mózgu, do krocza.
-Nope.- oznajmił, przełykając ślinę.- Proszę bardzo.- Justin ściągnął kurtkę, najpierw z jednego ramienia, potem drugiego, aby nie puścić kierownicy.- Oto i ona.
-Dziękuję!- wyszczerzyła się, zakładając ją na siebie. Wypuściła z ust niski jęk i wtuliła się w skórę.- Jest taka ciepła!- westchnęła szczęśliwie i odwróciła się do okna, z dala od gorącego spojrzenia Justina. Zachichotała cicho, wiedząc, że w tej chwili jego myśli wyżerały mu mózg.
Ponownie, droga do domu była cicha, jednak o wiele bardziej napięta. Co jakiś czas gdy Justin zerkał na swoją dziewczynę i zauważał ją kątem oka, Kaia drażniła go i wtulała się w kurtkę po czym skomlała, bądź jęczała.
Wiedziała, że coś prowokuje, jednak tylko gdy dotarli do domu, zorientowała się jak daleko się posunęła.





E, serio, skończyłam to tłumaczyć i ja jeszcze nie czytałam piętnastki i ja nie mam pojęcia czy seksy będą, czy ich nie będzie. - Kaja xx

Trzeba przetłumaczyć piętnastkę, bo jestem ciekawa tych seksów co nie. KAJA TŁUMACZYSZ! - Kinia xx 

czwartek, 3 kwietnia 2014

Thirteen - "Fresh Air"

Kaia spędziła dobre dziesięć minut w swoim łóżku uśmiechając się do sufitu i od czasu do czasu wyrzucając pięści w górę bezgłośnie krzycząc. Nie miała pojęcia jak udało jej się powiedzieć to wszystko Justinowi, ale czuła się cholernie dobrze z tym, że to zrobiła.
Może w  końcu sprawi, że on się trochę rozluźni. Chciała poczuć te wszystkie rzeczy, których nauczyła ją Lacey. Jej przyjaciółka sprawiła, że to brzmiało dobrze i była naprawdę ciekawa.
Kaia wzruszyła ramionami, machając lekceważąco ręką. Dokładnie nie mogła powiedzieć czego chciała i Justin był  tak nieśmiały jak ona i nigdy nie przejmuje żadnej inicjatywy.
O wilku mowa...
- Kai, mogę wejść? - Justin błagał, pukając w drzwi. Zachichotała przez niepokój w jego głosie i wstała otwierając drzwi. Mogła zobaczyć jak jego cała twarz się relaksuje pod wpływem uśmiechu.
- Tak? - przywitała się, udając, ze nie odczuwa tego. Uśmiech Justina urwał się kiedy zmarszczył brwi, ponieważ spuścił wzrok.
- Ja, um, nie mam zamiaru ci przeszkadzać, ale um, mam zaproszenie. - wymamrotał przygryzając wargę i spojrzał w górę. Kaia zachichotała i dziobnęła jego usta.
- Drew nie bądź taki. Zadzierałam z tobą, dobrze? Przykro mi.
Justin kiwnął głową, trącając jej dłoń.
-Po prostu czuję, że stajesz się nową Kaią, tą niesamowitą nową Kaią, która w ogóle nie jest w mojej lidze. Wcześniej to ja byłem tym z większą wiedzą,  mogłem sprawić, że skręcałaś się z zażenowania a teraz role się odwróciły. Próbuję się do tego dostosować.- przyznał, wzdycjając i podnosząc głowę, aby odwrócić wzrok.
Kaia zmarszczyła się i owinęła ramiona wokół jego talii, kładąc policzek na jego klatce piersiowej. Na początku Justin nie zareagował, jednak jego ramiona same odnalazły drogę do jej ciała i Kaia zrelaksowała się.
-Powinieneś mi to powiedzieć, Drew. Też się tak czuję. Właśnie dlatego chcę się uczyć. Chcę być dla ciebie lepsza. Nienawidzę bycia dziewczyną, która ma wiedzię dzieciaka.
-Kai, nie mów tak. Uwielbiam to w tobie. Nie tę część z dzieckiem, po prostu nie sądzę, żeby miała wyniknąć z tego jakaś sytuacja. Po prostu, gdybyś została tą samą niewinną księżniczką, jaką znalazłem to byłoby dla mnie łatwe. Ale lubię tę nową ciebie. Naprawdę lubię i nie chcę, żebyś się zmieniała. Po prostu pozwól mi cię dogonić.

Justin pocałował czubek jej głowy i odsunął się, aby spojrzeć w jej niebieskie oczy.
-W porządku?-powtórzył, zabierając parę kosmyków jej włosów z twarzy. Uśmiechnęła się do niego nieśmiało i przytaknęła.
Justin pochylił się, aby delikatnie ją pocałować, zanim puścił ją całkowicie.
-Ubierz się kochanie, chcę cię gdzieś zabrać na lunch.- zachichotał, widząc, że jest zaciekawiona i pyknął ją w nos.- Ubierz coś wygodnego. I ciepłego, na zewnątrz jest zimno.
Zanim Kaja mogła powiedzieć cokolwiek, Justin był już we własnym pokoju i poza jej wzrokiem, więc westchnęła i ruszyła do małej szafy. Nie miała wiele. Bluzki i koszulki, jeansy, parę sukienek i kilka par butów, płaskich i obcasów, chociaż nigdy nie wyszłaby w obcasach.
Przeglądając wszystko, zdecydowała się na parę ciemnych jeansów, różowy sweter i białą bluzkę z długimi rękawami, aby obronić skórę przed swędzeniem przez materiał swetra. Jako obuwie, wybrała sięgające jej do kostek brązowe botki.
Po wzięciu szybkiego prysznica, nałożyła na siebie ubrania i stanęła przez lustrem, aby wysuszyć włosy a potem je uczesać. Gdy to robiła, usłyszała pukanie do drzwi i głos Justina, dający jej znać, że był na dole i czekał na nią. Kiwnęła głową, bardziej do siebie niż do niego i po paru ostatnich pociągnięciach szczotką była gotowa do wyjścia.
Zeszła powoli po schodach i do jej uszu natychmiast dotarło jak cicho było. W domu zawsze mogła usłyszeć odgłos łap Posejdona, albo jego lekkie chrapanie, po prostu dowody, że zwierzak tutaj był. Może tym razem był na zewnątrz? Kiedy stanęła na ostatnim schodku i odwróciła się w stron kuchni, Kaia zobaczyła odpowiedź. Stał tam Justin, na przeciw dębowych drzwi, które prowadziły do garażu a Posejdon siedział u jego stóp, tak spokojnie, że zastanawiała się czy to aby na pewno ten sam pies.
-Dałem mu trochę więcej jedzenia. Dlatego jest taki spokojny.- powiedział Justin, odpowiadając na jej myśli. Kaia uśmiechnęła się i spojrzała jak on wygląda, zapamiętując, że musi dać mu znać, że powinien częściej nosić czerwono-czarną skórę.
Miał też na sobie jeansy, jaśniejsze niż jej i odrobinę wyprane. Jego tors był okryty przez zwyczajną czerwoną bluzkę z długimi rękawami i dekoltem V a na wierzchu miał wyglądającą na bardzo drogą, skórzaną kurtkę. Rozpoznawała ją skądś, ale nie pamiętała skąd.
-Nieźle wyglądasz.- skomentowała Kaia, rumieniąc się gdy to zrobiła. Zachichotał i przyciągnął ją do siebie, aby ją przytulić.
I nieźle pachniesz, pomyślała.
-Ty wyglądasz lepiej, Kai. Zapierasz dech w piersiach, jak zazwyczaj.- wyszeptał do jej ucha, sprawiając, że przez jej kręgosłup przebiegł dreszcz. Odsunęli się od siebie i chwycił jej rękę, po czym pociągnął do garażu.
Rozległo się "beep", które zasygnalizowało, że auto jest otwarte i Justin pobiegł otworzyć drzwi swojej dziewczynie.
-Dzięki.
Kiwnął z wielkim uśmiechem i obiegł auto, aby otworzyć tylne drzwi. Kaia zmarszczyła brwi, będąc zdezorientowana, dopóki nie zobaczyła wspinającego się Posejdona.
-On też idzie?- zapytała podekscytowana, gdy Justin też wszedł do środka. Przytaknął, wkładając klucz do stacyjki i włączając auto.
-Zapnij pasy, księżniczko.

Jakoś półtorej godziny później ciągle siedzieli w aucie. Kaia robiła się coraz bardziej niecierpliwa i gdy skończyły jej się sposoby, aby dowiedzieć się gdzie zmierzają, zaczęła po prostu oglądać widoki.
Na początku było dużo domów, potem dużo drzew i innych aut na autostradzie a teraz, więcej domów.
Nagle klepanie dotarło do jej uszu i sprawiło, że odwróciła wzrok od okna.
Justin zaczął klepać kierownicę i kiedy zobaczył, że na niego patrzy, zaczął również nucić, wiedząc, że to ją podjudzi.
-No i znowu ta piosenka!- krzyknęła a Posejdon zawarczał, prawie jakby ją wspierał. Justin pochylił się i pogłaskał policzek Kai, zdobywając jej uśmiech.
-Kiedy ją skończę, będziesz pierwszą, która ją usłyszy, dobrze?- obiecał, a ona uśmiechnęła się jeszcze szerzej, kiwając gorliwie. Justin znów zaczął wystukiwać rytm na kierownicy z uśmiechem. Po paru minutach jego uśmiech rozszerzył się.
-Jesteśmy na miejscu!

Kaia spojrzała na zewnątrz i jej oczy rozjaśniły się. Justin zaparkował auto przy chodniku i wyłączył silnik, zanim wyszedł, wypuszczając przy tym swojego psa i pośpieszył, aby otworzyć Kai drzwi.
-Przyjeżdżałem tutaj w każde święta z moimi rodzicami. Siadaliśmy wtedy na moście z kocem pod nami i jadaliśmy tutaj świąteczny lunch. Kanapki z tuńczykiem i sok jabłkowy. Akurat mam trochę w bagażniku. Dołączysz do mnie?
Justin zaoferował Kai swoją dłoń, którą złapała z chichotem, a on poprowadził ją na tyły auta. Justin otworzył bagażnik i wyciągnął piknikowy koszyk.
-Przytrzymaj go, proszę.- Podał Kai koszyk i zamknął bagażnik, naciskając przycisk na kluczu od auta, aby zamknąć pojazd. Kaia ciągle obserwowała otoczenia, więc nie poczuła jak Justin zabrał jej koszyk i zastąpił go własną dłonią.
Była więcej niż zachwycona wielkością drzew dookoła nich, lekko żółtą trawą pod ich stopami i mogła zobaczył małe jeziorko z drewnianym mostem przechodzącym przez nie. Było pięknie. I nie była jedyną, która tak uważała.
Parę osób przechadzało się po parku. Rodziny, pary, samotni. Wszyscy cieszyli się świątecznym słońcem.
-Chodź kochanie. Znajdźmy miejsce przy jeziorze.- Głos Justin wyrwał Kaię z jej myśli, odwróciła się do niego z uśmiechem i kiwnęła głową. Zaczęli iść, ramię w ramię, ręka w rękę, przez trawę. Otrzymali parę spojrzeń, jednak oprócz tego, wszyscy byli w swoich małych światach.
-P., nie biegaj! Wracaj tu!- Krzyknął Justin, próbując brzmieć poważnie, jednak nie udało mu się to. Pies przestał uciekać, ale w zamian, zaczął biec w ich stronę, machając ogonem.
Kaia zachichotała i puściła dłoń Justina, aby złapać zwierzaka. Posejdon zapełnił jej twarz lizaniami, sprawiając, że chichotała jeszcze bardziej.
-To łaskocze!- powiedziała, odkładając psa z powrotem na ziemię.
-Zostańmy tutaj.- Oznajmił Justin, jednak bardziej pytając, co nie miało sensu, bo Kaia już siedziała, więc po prostu usiadł obok niej. Cały czas głaskała Posejdona, więc Justin poczuł się w porządku zajęciem jedzenia, włączając w to mięsistą kość dla psa.
-Kai, chcesz ją rzucić?- zapytał z uśmieszkiem, wiedząc, że nie chce jej dotknąć. Spojrzała na niego, podnosząc brew, udowadniając, że wie, o czym on myślał. Zaśmiał się i sam ją rzucił, po tym jak pies zwrócił na niego uwagę.
Kość skończyła leżąc w jeziorze, jednak nie wyglądało na to, że Posejdon miał coś przeciwko. Po prostu zanurkował, przestraszając kaczki. Para zaśmiała się razem z innymi ludźmi, którzy obserwowali scenę, podczas gdy pies powrócił z kością w pysku, strząsając z siebie wodę i mocząc wszystko kropelkami wody.
Na szczęście nikt nie był w pobliżu tego miejsca. Justin wypuścił z siebie ostatni chichot i pogrzebał w środku koszyka, aby wyciągnąć zapakowaną kanapkę i dał ją swojej dziewczynie.
-Dzięki.- powiedziała, głaszcząc jego policzek, po czym rozwinęła papier i wzięła gryza. Gdy przeżuwała, jęk uciekł z jej ust.
-To jest świetne!- skomplementowała, gdy przełknęła i Justin wziął swojego pierwszego gryza. Wybałuszył oczy i przytaknął, zgadzając się z nią.


Skończyli, jedząc jeszcze dwie kanapki i cały karton pełen zielonego winogrona na deser.  W sumie, wszystko było dobre. Park stawał się bardziej i bardziej zatłoczony, jakby nadzwyczajne ciepło grudniowego dnia wyciągnęło więcej ludzi z domu.
Nagle, Kaia zakrztusiła się winogronem i Justin pośpieszył, aby jej pomóc. Na szczęście to było tylko nasionko, więc spłynęło razem z wodą.
-Wszystko w porządku, skarbie?- zapytał zmartwiony Justin, jednak ona nie odpowiedziała. Ciągle wpatrywała się w kogoś za nim. Zdecydował podążyć za jej wzrokiem i zobaczył dziewczynę, niezbyt starszą od nich. Miała na sobie niebieską sukienkę do kolan, która podkreślała kolor jej niebieskich oczu. Gdyby nie sukienka, jej oczy nie byłyby aż tak dostrzegalne.
-Co jest, Kai? Znasz ją?- nalegał, rozszerzając oczy, gdy zadał drugie pytanie.
Kaia wzruszyła ramionami.
-Tak myślę.
  Kaszlnęła jeszcze raz i Justin zaoferował jej więcej wody.
-Czy to znaczy, że pamiętasz?
Kaia potrząsnęła głową i znów przełknęła, próbując pozbyć się dziwnego uczucia w gardle.
-Ona była w moim śnie. Myślę, że to moja siostra.






Wooooohooo, koniec. Soooo, przepraszam, że tak trochę czekaliście, ale najzwyczajniej w świecie mamy zaraz egzaminy gimnazjalne i to stresuje as fuck, więc jest problem z tłumaczeniem. Ale, ale: Jeśli macie coś do czytania (przyjmuję po angielsku, bardzo chętnie!) to ja się tu zgłaszam, bo ja nie mam co na lekcjach robić. Sterek mi się kończy i ja przez to rozpaczam. I czuję się, jakbym mówiła sama do siebie, więc chyba skończę, bo to niezręczne, więc... Do napisania... Kiedyś tam? - Kaja xx

A ja dodam tylko tyle, że  mam depresję. Chcę "Miasto Popiołów" tak kurwa bardzo ;c
CZYTASZ=KOMENTUJESZ to motywuje, serio. - Kinia xx