czwartek, 7 maja 2015

Eighteen. - "Meeting Hali"

Para przeszła razem przez park, dłoń w dłoń, wyłapując parę spojrzeń od ludzi dookoła ich. Gdy weszli na mały most, ich kroki zaczęły brzmieć głośniej, uderzając o drewno, sygnalizujac Hali, że byli na miejscu.
Szybko się do nich odwróciła i jej wzrok natychmiast spoczął na Kai, spoglądając na nią od góry do dołu, podczas gdy jej twarz ukazywała prawdziwy koktajl emocji: od radości, przez smutek, po gniew.
-Cześć.- przywitała się, posyłając jej ciepły uśmiech, zanim spojrzała na Justina i również się z nim przywitała.
-Dziękuję.- powiedziała do niego, ale on tylko potrząsnął głową, znów czując przypływ opiekuńczości.
-To ona tego chciała. Robię to dla niej. Tobie ciągle nie ufam.- odpowiedział, a jego głos, zimny i apodyktyczny sprawił, że obie dziewczyny zadrżały. Hali kiwnęła głową i zrobiła krok ku nim.
Wtedy instynkt Justina ożył i puścił dłoń Kai, aby podnieść swoje ramię i umieścić je na jej ramionach, przyciągając ją bliżej. Kaia przysunęła się i ponownie złapała dłoń Justina, tą, która wisiała blisko jej piersi.
Hali zmarszczyła się odrobinę, ale widząc, że jej mała siostrzyczka jest szczęśliwa, jej kąciki ust podniosły się ponownie. Wyciągnęła rękę i przedstawiła się, tak jakby dotychczas nie wiedzieli kim była.  Mimo to, Kaia uśmiechnęła się na ten gest i potrząsnęła dłonią swojej siostry.
-Miło mi ciebie poznać, tak sądzę.- powiedziała, chichocząc i Justin nic nie mógł poradzić na to, że się uśmiechnął, słysząc jej śmiech.
-Mi również, młoda*- Hali odpowiedziała i również zachichotała, sprawiając, że chłopak się zastanowił, czy to nie jest przypadkiem rodzinna przypadłość.
-Jesteś starsza ode mnie?- zapytała Kaia i w odpowiedzi uzyskała kiwnięcie głową.
-Coś około roku. Twoje urodziny są z tyłu naszyjnika, napisane w rzymskich cyfrach. Ja też mam swoje.- powiedziała Hali, sięgając do swojej zapiętej kurtki, aby wyciągnąć naszyjnik.- Widzisz?- spytała, obracając wisiorek, wskazując na małe, wygrawerowane tam liczby.
Para nachyliła się i Justin skorzystał, aby przeczytać je na głos:
-VIII XI MCMXCIV. Jedenasty sierpnia albo ósmy listopad? W każdym razie, jesteś ze dziewięćdziesiątego czwartego. Co oznacza, że jesteś w moim wieku i Kai jest ode mnie młodsza o rok... Dziwnie się o tym myśli.- skwitował, spoglądając na Kaię, rozbawiony. Ona również wyglądała na rozbawioną i pokazała mu swój naszyjnik, aby na nim również odczytał liczby.
-XV XI MCMXCV. Yup, ty jesteś z dziewięćdziesiątego piątego. Piętnasty listopada. Czekaj...- przerwał, a jego oczy rozszerzyły się, gdy spojrzał z powrotem na swoją dziewczynę.- To jest jakoś dzień przed tym jak cię znalazłem! Co się do cholery stało?
Oboje, i on i Kaia spojrzeli na Hali, jednak dziewczyna jedynie wzruszyła ramionami, twierdząc, że nie wie co się stało, ale jednak wiedziała odrobinę i okłamała ich. Tak jest najlepiej, było argumentem, którego użyła, aby rozgrzeszyć samą siebie.
-Zauważyłam, że zniknęła dzień później, biorąc pod uwagę, że był środek nocy, więc naprawdę nie wiem.- skłamała, ale patrząc na twarze pary wiedziała, że nikt jej nie uwierzył. Na szczęście, nie zadawali więcej pytań.
Zapadła cisza, która trwała przez parę sekund, dopóki Kaia nie zdecydowała się jej przerwać przez wygrzebanie z zapomnianej torby frytki i wzięcie jej do ust. Justin zaśmiał się na tę przypadkową czynność, ale walczył mocno, aby na nią nie spoglądać.
Zamiast tego, zsunął swoje ramię z jej pleców, tak, aby spoczęło na jej talii i zabrał Kai drugą frytkę z jej dłoni, po czym zjadł ją, zanim była w stanie zrobić to sama.
-Hej, oddaj to!- Jęknęła z grymasem i Justin wybuchnął śmiechem, pokazując jej język, aby pokazać na nim jedzenie. Kaia natychmiast zamknęła oczy i udała, że wymiotuje.
-Jesteś obrzydliwy, Drew. Serio. Dlaczego zostałam twoją dziewczyną?- powiedziała i Justin w odpowiedzi pocałował ją w policzek.
Następnie się wyszczerzył, czując jak jej skóra płonie pod jego ustami i już miał zamiar skomentować jej rumieniec, kiedy głośne burczenie z jego brzucha przerwało mu, sprawiając, że wszyscy się zaśmiali.
-Masz coś przeciwko, Hali? Jeszcze nie jedliśmy. -Justin odsunął się na końcu i podniósł rękę, aby podrapać się po karku, zawstydzony, że nie pomyślał o tym, aby jej również coś kupić. Jednak jej uśmiech i kiwnięcie głową sprawiły, że poczuł się odrobinę lepiej.
-Jasne. Chodźcie, usiądziemy na tej ławce.- Hali zasugerowała, wskazując na przeciwny koniec mostu, niż ten z którego przyszli. Para przytaknęła i ruszyli w tamtą stronę.
-Mogę się z tobą podzielić moimi nuggetsami, jeśli jesteś głodna.- Kaia powiedziała swojej siostrze z uśmiechem na ustach, gdy usiadła pomiędzy nią a swoim chłopakiem. Justin jęknął i wyciągnął swoje jedzenie z torby.
-Ciągle nie rozumiem dlaczego je wzięłaś. Moje są lepsze, to oczywiste!- narzekał i udając zranionego, doprowadził swoją dziewczynę do śmiechu.
-Oczywiście, ale tylko gdy ich nie spalisz. Jak ty się w ogóle nauczyłeś gotować?- zapytała Kaia, chichocząc i podając Hali nuggetsa owiniętego chusteczką. Justin odwinął swojego hamburgera i odgryzł kawałek.
-Lacey.- odpowiedział z ustami pełnymi jedzenia i dziewczyny znowu się zaśmiały.
-To ma sens, biorąc pod uwagę, że to Ethan jest szefem kuchni w ich domu.- Kaia podroczyła się z nim, zanim wyjaśniła cicho Hali o kim mówią. Hali wypuściła z siebie "ohhh" i znów parsknęła śmiechem. Justin prychnął, zmęczony z bycia wyśmiewanym i ukradł Kai frytkę.
-Więc Hali, co jeszcze możesz nam powiedzieć?- zapytał, próbując skierować rozmowę na inny tor niż on i jego talent kucharski. Dziewczyny wymieniły między sobą on-zmienia-temat- spojrzenie i zacisnęły usta, aby powstrzymać się od kolejnych drwin.
-Nie mogę wiele powiedzieć, jeśli mam być szczera.- Hali stwierdziła, próbując brzmieć luzacko, jednak wewnątrz miała prawdziwą burzę mózgów, próbując wymyślić dobrą historię. Nie mogła powiedzieć im prawdy. Nie uwierzyliby jej. Musiała poczekać, aż Kaia odzyska swoje wspomnienia.
Justin podniósł brew, tak samo zdezorientowany przez jej odpowiedź, jak jego dziewczyną.
-Tak? No cóż, a dlaczego Kai była na plaży, gdy ją znalazłem?- zapytał, zanim odgryzł kolejny kawałek swojego jedzenia.
Hali wzięła głęboki oddech i jej oczy rozszerzyły się na moment, gdy modliła się do Boga, aby tego nie zauważyli.
-Um, my,um...- myślała i myślała, aż coś w niej nie kliknęło i powiedziała najlepsze kłamstwo na jakie było ją w tym momencie stać.- Mieszkamy na wyspie. Nie mogę ci powiedzieć nazwy. Nikt o niej nie wie.- Uśmiechnęła się, gdy zobaczyła, że przytakują głowami, myśląc, że ich przekonała.
Ale wtedy Justin zaczął się śmiać i żartować, pokazując, że nie wierzy w tę historię.
-Nie czytasz przypadkiem za dużo Julesa Verne'a? Sekretna wyspa? Serio? Założę się, że Jules poznał twojego króla, ale nic nie powiedział, bo wszyscy sądzili, że jest szalony. A był, nawiasem mówiąc.
Kaia zachichotała, nic nie mówiąc, biorąc pod uwagę posiadanie nuggetsa w buzi. Ale jej myśli szalały. Co jeśli to było pwoodem dla którego jej ojciec trzymał tę parę w zamknięciu?
-Skąd wiesz, że to królestwo?- Hali zapytała z widocznymi oznakami paniki.
Jak dużo oni wiedzą?, pomyślała i kiedy Justin powiedział, że Kaia miała sen, jej panika jeszcze bardziej wzrosła.
-Możesz mi o nim powiedzieć?- zapytała i Kaia zmarszczyła brwi, myśląc, że to mogłaby być idealna okazja, aby powiedzieć Hali, że sen był o rodzicach Justina, ale z nim obok było to niemożliwe.
Zdawało się, że Justin zauważył jej zawahanie i zachmurzona mina Kai zamieniła się w uśmiech, kiedy wstał, aby wyrzucić, teraz już pustą papierową torbę. Obserwowała jak jej chłopak odchodzi od nich i wzięła to jako sygnał do odezwania się.
Odwróciła się całym ciałem do swojej siostry, przyciągając nogi, aby skrzyżować je na ławeczce i odetchnęła głęboko:
-Hali, czy wiesz cokolwiek o tym, że nasz ojciec trzyma ludzi w niewoli?- zapytała, powodując, że Hali wytrzeszczyła oczy i Kaia wzięła to za tak, więc powiedziała swojej siostrze o wszystkich snach, które miała. Wyraz twarzy Hali zmieniał się wiele razy podczas opowiesci, ale jeden z nich złapał uwagę Kai. Była to ta sama mina, którą widziała u Justina za każdym razem, gdy miał pomysł, jeden z tych dobrych. Tak jak na kreskówkach, które z nim oglądała, nad głową postaci zapalała się lampka i była pewna, że właśnie teraz nad głową Hali zapaliła się jedna z nich, świecąc jaśniej niż słońce nad nimi.
-Nie wiem nic na temat tej pary, ale to możliwe. Król ma wielu więźniów.- poinformowała ją Hali, próbując ukryć swoją reakcję, jednak jedyne co chciała zrobić to się uśmiechać. To był plan idealny. Kaia sobie wszystko przypomni a ona będzie mogła zabrać swoją młodszą siostrę do domu.
-Czy mamy matkę, Hali?- spytała ją Kaia, ignorując odpowiedzi siostry*. Drugi głos dotarł do jej uszu, powodując, że natychmiast się uśmiechnęła:
-Wróciłem. Tęskniłaś, kochanie?- zakomunikował Justin i wyczuła jak się zawadiacko uśmiecha, zanim jeszcze to zobaczyła.
Chłopak usiadł i objął ją, podczas gdy ona się do niego odwróciła, aby podarować mu całusa.
-Jak zawsze.- odpowiedziała, zabierając nogi z ławeczki i siadając prosto, tak jak siedziała, zanim on odszedł.
-O czym gadałyście dziewczyny?- zastanowił się Justin, wpatrując się w swoją dziewczynę.
-Pytałam się Hali o naszą matkę, skoro widziałam tylko ojca w moich snach. - wyjaśniła Kaia i obydwoje spojrzeli na Hali, która kiwnęła głową, pokazując, że ma odpowiedź.
-Nasi rodzice nie są razem. Rozstali się, gdy my miałaś jakoś ze dwa lata. Nigdy nie dowiedziałyśmy się dlaczego, ale mama mieszka blisko nas, więc ją odwiedzałyśmy. To ona dała nam naszyjniki.- ręka Hali machinalnie podniosła się i dotknęła wisiorka, powodując, że Kaia zrobiła dokładnie to samo.
-Jak ma na imię? Czy ona też ma taki naszyjnik?
-Nie, nie ma. Zrobiła je tylko dla nas. I ma na imię Zarya.- powiedziała Hali, na co Justin zrobił minę, która rozśmieszyła je obie.
-Macie takie dziwne imiona, przysięgam. Założę się, że imię twojego ojca jest równie dziwne. I tego całego królestwa też. Założę się, że wszystko jest dziwne tam, skąd pochodzicie. - narzekał, a dziewczyny śmiały się jeszcze głośniej.
-Jego imię to Zale. I tak, myślę, że stwierdziłbyś,  że jest ono nieco dziwne.- stwierdziła Hali, ciągle będąc rozbawioną. Wtedy, Justin również się złamał i dołączył do nich ze śmiechem. Trwało to przez moment, ponieważ nie byli zdolni przestać się śmiać, gdy już zaczęli, ponieważ Justin ciągle zabawiał ich jakimiś nonsensami.
Po chwili, w końcu zdecydował się spojrzeć na zegarek na jego nadgarstku. Był on podobny do prezentu świątecznego Kai, który nosiła, a jego oczy się rozszerzyły.
-Kaia, musimy iść. Jest prawie czwarta. Posejdon pewnie umiera z głodu. I zasika nam cały dom.- spanikował, wstając i dziewczyny podążyły za nim.
-Ja też już pójdę.- zakomunikowała Hali, gdy szła obok nich.
-Gdzie chwilowo mieszkasz?- zapytała Kaia, zaintrygowana, biorąc pod uwagę, że to miasto nie było ich domem.
-Zaprzyjaźniłam się.- Hali wzruszyła ramionami i w odpowiedzi uzyskała kiwnięcie głową.
Szybko doszli do auta i Justin odblokował je, po czym otworzył Kai drzwi. Podziękowała mu i weszła do środka, ostrożnie, aby niczego nie dotknąć i się nie poparzyć. Samochód stał na słońcu zbyt długo, przez to, że Justin tak się śpieszył, aby zaparkować.
Kaia nacisnęła guzik na drzwiach, aby otworzyć okno i pożegnać się z Hali. Uśmiechnęły się do siebie i pokiwały w zrozumieniu głowami. Wtedy Hali pochyliła się bliżej, aby wyszeptać:
-Powinnaś mu powiedzieć. O śnie.
Kaia zmarszczyła brwi, słysząc radę swojej siostry, ale przyjęła ją.
-Będziesz tam?
-Oczywiście.- zapewniła ja Hali, zanim podniosła ton, aby przemówić do Justina, który właśnie wskoczył do pojazdu i zaczął budzik silnik do życia.- Hej Justin? Możesz dać mi swój numer? Zapytam mojego przyjaciela o telefon, żebyśmy mogli być w kontakcie.
Justin nie odpowiedział, tylko sięgnął do schowka naprzeciw Kai i wyciągnął notatnik, wyglądający na bardzo stary i długopis. Położył go na kierownicy i napisał swój numer na pierwszej stronie, po czym ją wydarł.
-Proszę.- powiedział, podając Hali papier, która uśmiechnęła się do niego.
-Dzięki. Napiszę do ciebie, żeby dać ci mój jak wrócę do domu. Na razie.- pomachała, a oni odpowiedzieli tym samym.
-Pa Hali.- Kaia zamknęła swoje okno, Hali odchodziła a Justin ruszył szybko do domu. Czas, aby stawić czoło głodnemu szczeniakowi.


__________
*"little sister"- po angielsku brzmi to znośnie, ale ja jeszcze nigdy nie spotkałam człowieka, który mówi do swojego rodzeństwa "młodsza siostrzyczko/siostro". Ja osobiście mam młodszego brata i młodszą siostrę, i mówię do nich kolejno "młody", "młoda". Więc stwierdziłam, że użyję tego. Jakieś zażalenia? Nie? To dobrze. Amen.
** NIE MAM ZIELONEGO POJĘCIA O CO W TYM KURNA CHODZI. Autorka się prawdopodobnie rozkojarzyła i spierdoliła to zdanie, bo tam dosłownie jest tak napisane i nic z niego nie wynika. Także, the fuck.

_________

Ja mam takie przygody moi drodzy, że nie wierzę. Opierdolili mnie z frytek w maku we Wrocławiu na dworcu, rozumiecie. Frytek mi nie dali, ja się za to gniewam mocno. SYPIĄ SIĘ ROZDZIAŁY, PRAWIE WOLNE, ZARAZ WAKACJE, MORZE <3. Piona dla was za cierpliwość, całuję mocno xx - Kajka

4 komentarze:

  1. Perfekto, nawet nie wiecie ile czerkałam na kolejne rozdziały :3 Chęci i mniej problemów życze :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie kutasy w tym macu pracuja XDDD dziekuje za rozdzial ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział ♥ @madixqueen

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, dodano (już kiedyś) post z twoim blogiem na Ocenialnie JBFF < http://fanfictions-for-you01.blogspot.com >. Mogłabym prosić o udostępnienie buttonu tej Ocenialnii? Wiesz, reklama dźwignią handlu. Button znajduję się po prawej stronie, pod obserwatorami, z góry dziękuję. :)

    OdpowiedzUsuń