czwartek, 3 kwietnia 2014

Thirteen - "Fresh Air"

Kaia spędziła dobre dziesięć minut w swoim łóżku uśmiechając się do sufitu i od czasu do czasu wyrzucając pięści w górę bezgłośnie krzycząc. Nie miała pojęcia jak udało jej się powiedzieć to wszystko Justinowi, ale czuła się cholernie dobrze z tym, że to zrobiła.
Może w  końcu sprawi, że on się trochę rozluźni. Chciała poczuć te wszystkie rzeczy, których nauczyła ją Lacey. Jej przyjaciółka sprawiła, że to brzmiało dobrze i była naprawdę ciekawa.
Kaia wzruszyła ramionami, machając lekceważąco ręką. Dokładnie nie mogła powiedzieć czego chciała i Justin był  tak nieśmiały jak ona i nigdy nie przejmuje żadnej inicjatywy.
O wilku mowa...
- Kai, mogę wejść? - Justin błagał, pukając w drzwi. Zachichotała przez niepokój w jego głosie i wstała otwierając drzwi. Mogła zobaczyć jak jego cała twarz się relaksuje pod wpływem uśmiechu.
- Tak? - przywitała się, udając, ze nie odczuwa tego. Uśmiech Justina urwał się kiedy zmarszczył brwi, ponieważ spuścił wzrok.
- Ja, um, nie mam zamiaru ci przeszkadzać, ale um, mam zaproszenie. - wymamrotał przygryzając wargę i spojrzał w górę. Kaia zachichotała i dziobnęła jego usta.
- Drew nie bądź taki. Zadzierałam z tobą, dobrze? Przykro mi.
Justin kiwnął głową, trącając jej dłoń.
-Po prostu czuję, że stajesz się nową Kaią, tą niesamowitą nową Kaią, która w ogóle nie jest w mojej lidze. Wcześniej to ja byłem tym z większą wiedzą,  mogłem sprawić, że skręcałaś się z zażenowania a teraz role się odwróciły. Próbuję się do tego dostosować.- przyznał, wzdycjając i podnosząc głowę, aby odwrócić wzrok.
Kaia zmarszczyła się i owinęła ramiona wokół jego talii, kładąc policzek na jego klatce piersiowej. Na początku Justin nie zareagował, jednak jego ramiona same odnalazły drogę do jej ciała i Kaia zrelaksowała się.
-Powinieneś mi to powiedzieć, Drew. Też się tak czuję. Właśnie dlatego chcę się uczyć. Chcę być dla ciebie lepsza. Nienawidzę bycia dziewczyną, która ma wiedzię dzieciaka.
-Kai, nie mów tak. Uwielbiam to w tobie. Nie tę część z dzieckiem, po prostu nie sądzę, żeby miała wyniknąć z tego jakaś sytuacja. Po prostu, gdybyś została tą samą niewinną księżniczką, jaką znalazłem to byłoby dla mnie łatwe. Ale lubię tę nową ciebie. Naprawdę lubię i nie chcę, żebyś się zmieniała. Po prostu pozwól mi cię dogonić.

Justin pocałował czubek jej głowy i odsunął się, aby spojrzeć w jej niebieskie oczy.
-W porządku?-powtórzył, zabierając parę kosmyków jej włosów z twarzy. Uśmiechnęła się do niego nieśmiało i przytaknęła.
Justin pochylił się, aby delikatnie ją pocałować, zanim puścił ją całkowicie.
-Ubierz się kochanie, chcę cię gdzieś zabrać na lunch.- zachichotał, widząc, że jest zaciekawiona i pyknął ją w nos.- Ubierz coś wygodnego. I ciepłego, na zewnątrz jest zimno.
Zanim Kaja mogła powiedzieć cokolwiek, Justin był już we własnym pokoju i poza jej wzrokiem, więc westchnęła i ruszyła do małej szafy. Nie miała wiele. Bluzki i koszulki, jeansy, parę sukienek i kilka par butów, płaskich i obcasów, chociaż nigdy nie wyszłaby w obcasach.
Przeglądając wszystko, zdecydowała się na parę ciemnych jeansów, różowy sweter i białą bluzkę z długimi rękawami, aby obronić skórę przed swędzeniem przez materiał swetra. Jako obuwie, wybrała sięgające jej do kostek brązowe botki.
Po wzięciu szybkiego prysznica, nałożyła na siebie ubrania i stanęła przez lustrem, aby wysuszyć włosy a potem je uczesać. Gdy to robiła, usłyszała pukanie do drzwi i głos Justina, dający jej znać, że był na dole i czekał na nią. Kiwnęła głową, bardziej do siebie niż do niego i po paru ostatnich pociągnięciach szczotką była gotowa do wyjścia.
Zeszła powoli po schodach i do jej uszu natychmiast dotarło jak cicho było. W domu zawsze mogła usłyszeć odgłos łap Posejdona, albo jego lekkie chrapanie, po prostu dowody, że zwierzak tutaj był. Może tym razem był na zewnątrz? Kiedy stanęła na ostatnim schodku i odwróciła się w stron kuchni, Kaia zobaczyła odpowiedź. Stał tam Justin, na przeciw dębowych drzwi, które prowadziły do garażu a Posejdon siedział u jego stóp, tak spokojnie, że zastanawiała się czy to aby na pewno ten sam pies.
-Dałem mu trochę więcej jedzenia. Dlatego jest taki spokojny.- powiedział Justin, odpowiadając na jej myśli. Kaia uśmiechnęła się i spojrzała jak on wygląda, zapamiętując, że musi dać mu znać, że powinien częściej nosić czerwono-czarną skórę.
Miał też na sobie jeansy, jaśniejsze niż jej i odrobinę wyprane. Jego tors był okryty przez zwyczajną czerwoną bluzkę z długimi rękawami i dekoltem V a na wierzchu miał wyglądającą na bardzo drogą, skórzaną kurtkę. Rozpoznawała ją skądś, ale nie pamiętała skąd.
-Nieźle wyglądasz.- skomentowała Kaia, rumieniąc się gdy to zrobiła. Zachichotał i przyciągnął ją do siebie, aby ją przytulić.
I nieźle pachniesz, pomyślała.
-Ty wyglądasz lepiej, Kai. Zapierasz dech w piersiach, jak zazwyczaj.- wyszeptał do jej ucha, sprawiając, że przez jej kręgosłup przebiegł dreszcz. Odsunęli się od siebie i chwycił jej rękę, po czym pociągnął do garażu.
Rozległo się "beep", które zasygnalizowało, że auto jest otwarte i Justin pobiegł otworzyć drzwi swojej dziewczynie.
-Dzięki.
Kiwnął z wielkim uśmiechem i obiegł auto, aby otworzyć tylne drzwi. Kaia zmarszczyła brwi, będąc zdezorientowana, dopóki nie zobaczyła wspinającego się Posejdona.
-On też idzie?- zapytała podekscytowana, gdy Justin też wszedł do środka. Przytaknął, wkładając klucz do stacyjki i włączając auto.
-Zapnij pasy, księżniczko.

Jakoś półtorej godziny później ciągle siedzieli w aucie. Kaia robiła się coraz bardziej niecierpliwa i gdy skończyły jej się sposoby, aby dowiedzieć się gdzie zmierzają, zaczęła po prostu oglądać widoki.
Na początku było dużo domów, potem dużo drzew i innych aut na autostradzie a teraz, więcej domów.
Nagle klepanie dotarło do jej uszu i sprawiło, że odwróciła wzrok od okna.
Justin zaczął klepać kierownicę i kiedy zobaczył, że na niego patrzy, zaczął również nucić, wiedząc, że to ją podjudzi.
-No i znowu ta piosenka!- krzyknęła a Posejdon zawarczał, prawie jakby ją wspierał. Justin pochylił się i pogłaskał policzek Kai, zdobywając jej uśmiech.
-Kiedy ją skończę, będziesz pierwszą, która ją usłyszy, dobrze?- obiecał, a ona uśmiechnęła się jeszcze szerzej, kiwając gorliwie. Justin znów zaczął wystukiwać rytm na kierownicy z uśmiechem. Po paru minutach jego uśmiech rozszerzył się.
-Jesteśmy na miejscu!

Kaia spojrzała na zewnątrz i jej oczy rozjaśniły się. Justin zaparkował auto przy chodniku i wyłączył silnik, zanim wyszedł, wypuszczając przy tym swojego psa i pośpieszył, aby otworzyć Kai drzwi.
-Przyjeżdżałem tutaj w każde święta z moimi rodzicami. Siadaliśmy wtedy na moście z kocem pod nami i jadaliśmy tutaj świąteczny lunch. Kanapki z tuńczykiem i sok jabłkowy. Akurat mam trochę w bagażniku. Dołączysz do mnie?
Justin zaoferował Kai swoją dłoń, którą złapała z chichotem, a on poprowadził ją na tyły auta. Justin otworzył bagażnik i wyciągnął piknikowy koszyk.
-Przytrzymaj go, proszę.- Podał Kai koszyk i zamknął bagażnik, naciskając przycisk na kluczu od auta, aby zamknąć pojazd. Kaia ciągle obserwowała otoczenia, więc nie poczuła jak Justin zabrał jej koszyk i zastąpił go własną dłonią.
Była więcej niż zachwycona wielkością drzew dookoła nich, lekko żółtą trawą pod ich stopami i mogła zobaczył małe jeziorko z drewnianym mostem przechodzącym przez nie. Było pięknie. I nie była jedyną, która tak uważała.
Parę osób przechadzało się po parku. Rodziny, pary, samotni. Wszyscy cieszyli się świątecznym słońcem.
-Chodź kochanie. Znajdźmy miejsce przy jeziorze.- Głos Justin wyrwał Kaię z jej myśli, odwróciła się do niego z uśmiechem i kiwnęła głową. Zaczęli iść, ramię w ramię, ręka w rękę, przez trawę. Otrzymali parę spojrzeń, jednak oprócz tego, wszyscy byli w swoich małych światach.
-P., nie biegaj! Wracaj tu!- Krzyknął Justin, próbując brzmieć poważnie, jednak nie udało mu się to. Pies przestał uciekać, ale w zamian, zaczął biec w ich stronę, machając ogonem.
Kaia zachichotała i puściła dłoń Justina, aby złapać zwierzaka. Posejdon zapełnił jej twarz lizaniami, sprawiając, że chichotała jeszcze bardziej.
-To łaskocze!- powiedziała, odkładając psa z powrotem na ziemię.
-Zostańmy tutaj.- Oznajmił Justin, jednak bardziej pytając, co nie miało sensu, bo Kaia już siedziała, więc po prostu usiadł obok niej. Cały czas głaskała Posejdona, więc Justin poczuł się w porządku zajęciem jedzenia, włączając w to mięsistą kość dla psa.
-Kai, chcesz ją rzucić?- zapytał z uśmieszkiem, wiedząc, że nie chce jej dotknąć. Spojrzała na niego, podnosząc brew, udowadniając, że wie, o czym on myślał. Zaśmiał się i sam ją rzucił, po tym jak pies zwrócił na niego uwagę.
Kość skończyła leżąc w jeziorze, jednak nie wyglądało na to, że Posejdon miał coś przeciwko. Po prostu zanurkował, przestraszając kaczki. Para zaśmiała się razem z innymi ludźmi, którzy obserwowali scenę, podczas gdy pies powrócił z kością w pysku, strząsając z siebie wodę i mocząc wszystko kropelkami wody.
Na szczęście nikt nie był w pobliżu tego miejsca. Justin wypuścił z siebie ostatni chichot i pogrzebał w środku koszyka, aby wyciągnąć zapakowaną kanapkę i dał ją swojej dziewczynie.
-Dzięki.- powiedziała, głaszcząc jego policzek, po czym rozwinęła papier i wzięła gryza. Gdy przeżuwała, jęk uciekł z jej ust.
-To jest świetne!- skomplementowała, gdy przełknęła i Justin wziął swojego pierwszego gryza. Wybałuszył oczy i przytaknął, zgadzając się z nią.


Skończyli, jedząc jeszcze dwie kanapki i cały karton pełen zielonego winogrona na deser.  W sumie, wszystko było dobre. Park stawał się bardziej i bardziej zatłoczony, jakby nadzwyczajne ciepło grudniowego dnia wyciągnęło więcej ludzi z domu.
Nagle, Kaia zakrztusiła się winogronem i Justin pośpieszył, aby jej pomóc. Na szczęście to było tylko nasionko, więc spłynęło razem z wodą.
-Wszystko w porządku, skarbie?- zapytał zmartwiony Justin, jednak ona nie odpowiedziała. Ciągle wpatrywała się w kogoś za nim. Zdecydował podążyć za jej wzrokiem i zobaczył dziewczynę, niezbyt starszą od nich. Miała na sobie niebieską sukienkę do kolan, która podkreślała kolor jej niebieskich oczu. Gdyby nie sukienka, jej oczy nie byłyby aż tak dostrzegalne.
-Co jest, Kai? Znasz ją?- nalegał, rozszerzając oczy, gdy zadał drugie pytanie.
Kaia wzruszyła ramionami.
-Tak myślę.
  Kaszlnęła jeszcze raz i Justin zaoferował jej więcej wody.
-Czy to znaczy, że pamiętasz?
Kaia potrząsnęła głową i znów przełknęła, próbując pozbyć się dziwnego uczucia w gardle.
-Ona była w moim śnie. Myślę, że to moja siostra.






Wooooohooo, koniec. Soooo, przepraszam, że tak trochę czekaliście, ale najzwyczajniej w świecie mamy zaraz egzaminy gimnazjalne i to stresuje as fuck, więc jest problem z tłumaczeniem. Ale, ale: Jeśli macie coś do czytania (przyjmuję po angielsku, bardzo chętnie!) to ja się tu zgłaszam, bo ja nie mam co na lekcjach robić. Sterek mi się kończy i ja przez to rozpaczam. I czuję się, jakbym mówiła sama do siebie, więc chyba skończę, bo to niezręczne, więc... Do napisania... Kiedyś tam? - Kaja xx

A ja dodam tylko tyle, że  mam depresję. Chcę "Miasto Popiołów" tak kurwa bardzo ;c
CZYTASZ=KOMENTUJESZ to motywuje, serio. - Kinia xx

2 komentarze: