-Kai, ja wiem.
Co? Serce Kai przyśpieszyło: jej policzki zaczęły ją palić ze wstydu, gdy zgadywała, co takiego wiedział.
Mimo wszystko próbowała udać ignorancję przez śmiech i wypytywanie.
-Co takiego wiesz, Drew?
Justin oblizał usta i uśmiechnął się, przejeżdżając kciukiem po czerwieni na jej twarzy.
-Wiem, że mnie lubisz.
Oczy Kai rozszerzyły się na ułamek sekundy, dopóki nie spróbowała znów udać głupiej.
Nauczyła się tej techniki, obserwując jak rozmawia z nim Lacey.
-Oczywiście, że cię lubię. Jesteś miły i mnie uratowałeś. Jestem za to wdzięczna.-udała, że jest zatroskana prawie idealnie. Prawie.
Justin stłumił śmiech i pochylił się do końca, tak, że teraz jego czoło stykało się z jej, a rękę, która trzymała jej podbródek, ułożył na jej klatce piersiowej.
-Wiesz, o co mi chodzi, Kaia. Czuję jak twoje serce bije, jakby miało z ciebie wyskoczyć. Masz, poczuj moje.
Chwycił jej rękę swoją drugą i położył ją na miejscu jego serca.
Mogła poczuć jak szybko ono bije. Szybciej niż normalnie. Jednak, mogła to być tylko adrenalina z powodu konfrontacji z nią. To mogło nic nie znaczyć.
-Kai, widzę zwątpienie na twojej twarzy. Dlaczego?
Nie mogła powiedzieć, prawda?
Nie mogła mu powiedzieć, że myślała, iż z jego rodzicami stało się coś złego i, że bała się, że ją znienawidzi, gdy dowie się o tym, że jej ojciec trzyma jego rodziców w więzieniu.
Więc mu nie powiedziała.
Po prostu wzruszyła ramionami, sprawiając, że Justin westchnął z frustracji.
-Naprawdę zmuszasz mnie, żebym to powiedział?-wypluł, bardziej do samego siebie niż do niej, ale jego ton wystraszył ją tak bardzo, że szybko się od niego odsunęła.
Oczy Justina rozszerzyły się i powtórzył jej ruch.
-Przepraszam, przepraszam. Nie chciałem cię przestraszyć.
Ostrożnie, podniósł swoją dłoń, dając jej znać, że zamierza ją dotknąć a kiedy kiwnęła głową, podniósł drugą dłoń i objął dwiema jej twarz.
Poczuł jej ciepło pod swoimi palcami i uśmiechnął się.
-Zawsze wydawało mi się urocze, to jak dużo się rumienisz. Twoja twarz jest dla mnie jak otwarta księga. Jednak, zdołałaś ukryć swoje uczucia do mnie i to mnie intryguje. Nie miałem pojęcia, że mam u ciebie choćby maciupeńką szansę.-powiedział, cicho śmiejąc się na końcu, przez zaskoczenie na jej twarzy.
-Co-
-Shhh.-uciszył ją, przeciągając kciukami na jej usta, spoglądając na nie, pragnąc udowodnić swoją rację przez połączenie ich ze swoimi. Ale jeszcze nie.
-Prosiłem o ciebie, wiesz? Prosiłem o ciebie przez taki długi czas. Kiedy moi rodzice zniknęli, byłem zrozpaczony, bardzo. Byłem typem bad boya, który opuszczał szkołę aby pograć w koszykówkę, ale który płakał, aby uspać siebie każdej nocy do snu. Któregoś dnia wróciłem z meczu i Lacey tu była. Razem z moją babcią i pracownikiem opieki społecznej. Mieli pewną umowę. Mogli mnie odesłać z powrotem do Kanady, albo mogłem zostać tutaj, co oznaczałoby, że Lacey zostanie moim opiekunem prawny, dopóki nie skończę szesnastki i nie będę mógł pracować. Oczywiście, zostałem i przez tygodnie próbowałem sprawić, aby Lace odeszła, żebym mógł być sam i imprezować.
Ale bycie z nią przypomniało mi jak ważne jest, aby mieć kogoś po swojej stronie, kogoś kto ci pomoże i będzie cię wspierał. Dzięki niej powróciłem do bycia starym ja. I od tamtego czasu modliłem się do Boga każdego jednego dnia, czy nie mógłby przysłać mi anioła, który strzegłby mnie gdy Lacey odejdzie. Zajęło Mu to dwa lata, jednak 16 listopada, Bóg odpowiedział na moje modlitwy. Sprawił, że znalazłem Ciebie. I od kiedy pojawiłaś się w moim życiu, nie czuję się już samotny, ponieważ gdziekolwiek nie pójdę, zawsze tam jesteś, ze swoimi różanymi policzkami i nieśmiałym uśmiechem, i tym chichotem, który zawsze doprowadza mnie do szaleństwa.
Kaia zachichotała i Justin uśmiechnął się od ucha do ucha.
-Cholera, uwielbiam ten dźwięk!- oznajmił, ich twarze były tak blisko, że mógł poczuć swoje usta na swoich kciukach, które ciągle były na ustach Kai.Myśli sprawiły, że jego ciało rozgrzało się do czerwoności.
-Mogę cię pocałować?-zapytał, ostrożnie oblizując swoje usta, aby nie dotknąć mięśniem jej ust.
Kaia nie odpowiedziała.
Po prostu zarumieniła się jeszcze bardziej i próbowała spojrzeć w dół, jednak on podniósł jej głowę jeszcze raz.
-Lubię cię Kai. Naprawdę. Bardziej niż wiesz. Jesteś moim aniołem. Nie chcę cię do niczego zmuszać, ale muszę cię pocałować. To nie musi być teraz, ale jesteś moim małym kawałkiem nieba i-
Zanim mógł skończyć, poczuł szybki dreszcz przechodzący przez jego ciało, gdy Kaia położyła swoją prawą rękę na jego lewej i złapała ją, odsuwając od swojej twarzy a kładąc ją na jego klatce piersiowej, łącząc ich palce razem.
Potem, po położeniu swojej wolnej ręki blisko jego serca, kiwnęła głową i szepnęła, zbyt zdenerwowana, aby użyć normalnego tonu:
-Pocałuj mnie. Justin zasyczał na jej słowa, jakby go paliły. Czuł, jakby całe jego ciało było napędzane przez podekscytowanie i adrenalinę, i odrobinę podniecenia, jednak nie śpieszył się. Szukał na jej twarzy jakiegokolwiek oznaku żałowania, nie znajdując niczego i skończył zatrzymując swój wzrok na jej niebieskich oczach o kolorze tak głębokim, że przechodziły go ciarki za każdym razem, gdy tylko na w nie spojrzał, chcąc zanurzyć się w nich i zobaczyć całą jej duszę.
Następnie się uśmiechnął i zaczął ostrożnie pochylać, gładząc jej policzek, aby ją uspokoić. Mógł poczuć, że była zdenerwowana tak samo jak on, jednak chciał aby była wolna od wszelkich zmartwień, gdy w końcu ją pocałuje.
-Zrelaksuj się Kai, jesteś ze mną bezpieczna.- powiedział, ich usta dotykały się gdy mówił. Natychmiast poczuł jak z jej ciała uchodzi odrobina napięcia i mentalnie uśmiechnął się, jednak fizycznie, jego ciało było nastawione na poruszanie się do przodu, co natychmiast zrobiło. Gdy tylko usta Justina dotknęły Kai, jęknął w nie i jego ręka objęła tył jej szyi, aby przysunąć ją bliżej. Kaia zachichotała na jego zachowanie i poruszyła się, aby objąć jego twarz, uwalniając jego dłoń, która ciągle znajdowała się na jego klatce. Jednak nie na długo.
Wkrótce poczuł chęć, aby przycisnąć ją do siebie jeszcze bliżej, więc przeniósł swoje wolne ramię na jej talię i sprawił, że wspięła się na jego kolana, siadając okrakiem. Odpowiedziała na to, ciągnąc za jego włosy, sprawiając, że znowu jęknął.
Na ten dźwięk odsunęła się, dysząc, poszukując powietrza.
Justin musiał odzyskać oddech tak samo jak ona, ale zdołał zmarszczyć brwi na jej zachowanie.
Zanim zdążył się ją o to zapytać, zaczęła masować jego czaszkę i szybko musnęła jego policzek.
-Wybacz za to.-powiedziała i Justin przechylił głowę.
-za co?
-Pociągnęłam cię za włosy. Zraniłam cię.- Kaia zarumieniła się i spróbowała spojrzeć w dół, ale znowu- Justin ją powstrzymał.
Zaśmiał się z jej zawstydzenia.
-Nie zraniłaś mnie. To było gorące.- powiedział, puszczając jej oczko.
Zachichotała i zarumieniła się jeszcze bardziej, pochylając się, aby schować twarz w zgięciu jego szyi. Justin pozwolił sobie odsłonić jej szyję i ramię, po czym pocałował miejsce, gdzie się łączyły, słysząc jej uciekający oddech jako odpowiedź. Wziął to za dobry znak i kontynuował całowanie jej skóry przez całę ramię, nieznacznie odsuwając koszulkę na bok, po czym wrócił, aby zacząc muskać jej szyję. Tam była bardziej wrażliwa, mógł poczuć jej gęsią skórkę, ale gdy znalazł jej słodki punkt, odsunęła się z rozszerzonymi oczami.
-Co to było?- Justin uśmiechnął się na jej niewinność i wyjaśnił jej. Rozluźniła się odrobinę i powróciła do poprzedniej pozycji.
-Zrób tak jeszcze raz.- wyszeptała, jej ciepły oddech uderzył w skórę Justina, sprawiając, że prawie się zatracił.
Był całkiem pewny, że zaczynało być widać, jak bardzo uwielbiał ten kontakt z nią, jednak nie mógł przestać. Miał po prostu nadzieję, że ona nie zauważy.Wzdychając, pochylił się, aby ponownie pocałować jej szyję i sprawiając, że zadrżała po czym wsunęła swoje dłonie pod jego koszulkę.
Nabierając odwagi, Justin pozwolił czubkowi swojego języka wydostać się z ust, modląc się, by jej nie przestraszyć. Gdy tylko ciepła wilgoć uderzyła o jej skórę, Kaia wypuściła z siebie jęk i zacisnęła mocno oczy.
Czuła się dziwnie z tymi wszystkimi nowymi odczuciami, ale miała to gdzieś. Nigdy nie czuła się tak dobrze. Zawsze podobało jej się gdy Justin dotykał jej policzków, bądź trzymał ją w ramionach, ale to było inne. O wiele, wiele lepsze.
Czuła, jakby on doskonale wiedział co zrobić, by miała wrażenie, że znajduje się w niebie.
Poprzez swoje małe ruchy dawała mu znać co chodzi jej po głowie i wydawało się, że za każdym razem gdy to robiła, on robił coś lepszego. Więc jęknęła, mając nadzieję, że ten dźwięk był dobry, od kiedy on jęknął i nie było to dlatego, że był ranny. Albo może kłamał?
Zanim mogła sobie na to odpowiedzieć, poczuła jak ramiona Justina mocniej się zaciskają wokół niej i usłyszała jak mówił:
-Jestem teraz tak szczęśliwy, że mógłbym latać.- powiedział i Kaia natychmiast się zarumieniła. Prawdopodobnie nawet w ogóle nie przestała. Uśmiechnęła się, szczęśliwa że on był szczęśliwy, ale czy to oznaczało, że skończyli?
Nie chciała tego, więc znowu się odsunęła, aby móc spojrzeć na jego twarz.
Jego policzki były czerwone, oczy lśniły bardziej niż słońce a jego usta... Oh, chciała je znowu poczuć.
-Drew, pocałuj mnie jeszcze raz.
Słowa wyleciały z niej zanim mogła je zatrzymać, jednak sprawiły one, że Justin znów jęknął, więc może było w porządku. W sekundę objął jej twarz i przysunął ją do siebie jeszcze raz, aby złączyć ich usta.
Tak, to jest dobre, pomyślała, mocniej naciskając swoimi ustami na jego. Powoli, poczuła jak Justin porusza swoimi ustami naprzeciw jej, więc zrobiła to samo.
Oh, to jest miłe.
Czując jego zęby leciutko szarpiące za jej dolną wargę, wypuściła z siebie kolejny jęk w jego usta i dostała w odpowiedzi to samo.
Bez dłuższego myślenia Kaia skopiowała jego ruch, ten z przygryzaniem wargi.
Jego dłonie zamknęły się w pięści i pociągnął za jej koszulkę, przyciągając ją bliżej. Kiedy to zrobił, poczuła coś pod nią. To było dziwne i zaciekawiło ją na tyle, że postanowiła przerwać pocałunek i spojrzeć w dół.
Justin na początku był zdezorientowany, ale gdy podążył za wzrokiem Kai, jego twarz stała się czerwona jak światło uliczne.
-O boże, strasznie cię przepraszam, zaraz wracam.- powiedział. Szybko, ale ostrożnie ściągnął Kaię ze swoich kolan i pobiegł prosto do łazienki. Będąc w środku, starał się uwinąć najszybciej jak potrafił. Zsunął z siebie spodnie, wkładając kciuki za pasek. Gdy tylko wziął go do ręki, wiedział, że to nie potrwa długo.
Kaia cierpliwie czekała, aż Justin wyjdzie z łazienki. Na początku myślała, że zrobiła coś źle, ale potem przypomniała sobie bardzo interesującą rozmowę, którą odbyła z Lacey któregoś dnia i jej zmartwienia odeszły. Teraz walczyła pomiędzy zażenowaniem a dumą.
Lacey powiedziała jej, że jeśli chłopak reaguje tak na dziewczynę, to oznacza, że jego ciało ją lubi. A z tego, co on jej powiedział, Kaia wiedziała, że jakimś cudem posiada jego serce, więc świetnie było wiedzieć, że ma obie rzeczy.
Po chwili zmęczyła się czekaniem i sięgnęła po swoje kule, które zawsze stały w pokoju. Wstała z nimi i powoli ruszyła w kierunku swojego pokoju.
Kiedy dotarła do drzwi i zapukała w nie, nie musiała długo czekać. Została przywitana przez Ryana, który szybko objął ją w talii, aby jej pomóc.
-Co ty tu robisz, Kai? Nie powinnaś chodzić. Daj odpocząć nogom.- powiedział Chaz z łóżka, sprawiając, że Kaia uśmiechnęła się na jego troskę. -Justin jest w toalecie a mnie nie chce się jeszcze spać. Ale dzięki, że się martwisz Chaz, ze mną wszystko w porządku.- powiedziała im, klepiąc Chaza po ramieniu gdy siadała. Potem rozejrzała się dookoła i zauważyła włączony telewizor. Ekran wyświetlał brudną drogę, cóż, dwie jednakowe drogi i dwa auta na każdej z tych dróg.
-Co robicie?-zapytała i auta zaczęły jechać. Dopiero wtedy zauważyła czarne joysticki w ich rękach.
-Gry video? Nie wiedziałam, że je tu mam.
Ryan uśmiechnął się nie odrywając oczu od telewizora.
-Przywieźliśmy je ze sobą. Justin nie pozwala nam używać jego gier bez niego. Skurwiel.- narzekał, sprawiając, że Kaia zachichotała.
-Kto wygrywa? -zapytała, próbując to rozgryźć, bez skutku.
-Oczywiście, że ja. - przechwalał się Chaz, za co Ryan szybko pokazał mu środkowego palca.
-Wygrałem poprzednie dwie rundy pod rząd, co na naszych zasadach liczy się jako trzy. Co oznacza, że musisz wygrać tę i jeszcze dwie, żeby mnie pobić. Nie wygrywasz.- Ryan oznajmił, uśmiechając się zawadiacko, na co Chaz zaczął go przedrzeźniać.
-Chcę zagrać. -powiedziała im Kaia, jednak nie dostała odpowiedzi przez pukanie we drzwi.
-Hasło!- wydarł się Chaz.
-Swag!- krzyknął Justin z zewnątrz.
-Nope! Spróbuj jeszcze raz.
Justin jęknął i wszedł do środka, rozbawiając wszystkich swoim brakiem cierpliwości. -Pierdol się Chaz. To mój dom. Robię co chcę.- powiedział z rękoma skrzyżowanymi na klatce.
-Hasło jest poprawne. Możesz wejść.-zakomunikował Chaz, odwracając wzrok od gry na sekundę, aby mrugnąć do Justina.
-Wygrałem!- Ryan zawiwatował, sprawiając, że Chaz spojrzał ponownie na telewizor.
-Nie! Pieprz się! To wina Justina!
Justin udał zranionego:
-Co? To ty wpadłeś na ten cholerny pomysł z hasłem, nie ja. Jakie to było słowo w ogóle?- zapytał i Chaz wyszczerzył się.
-Chaz.
Ryan zaśmiał się:
-Oczywiście. Mały, narcystyczny skurwiel.
W międzyczasie, jedyne co Kaia mogła zrobić to wpatrywać się w Justina.
Była pewna, że nikt oprócz niej nie zauważył zmiany jego ubrań.
Sama myśl sprawiła, że zarumieniła się, jednak nie było tak źle dopóki nie zauważyła, że on też się na nią gapi i wtedy stała się czerwona jak pomidor.
-Wszystko w porządku?- zapytał bezdźwięcznie.
Uśmiechnęła się i przytaknęła.
-A ty?
Justin zrobił minę, aby ukryć fakt, że jest zażenowany tak samo jak ona i Kaia zachichotała, sprawiając, że Justin uśmiechnął się szeroko.
-Uwielbiam to.- znów ruszył ustami, mając na myśli dźwięk, który wydała.
-Idźcie do własnej sypialni i przestańcie z tą dziwną, cichą rozmową. Rozpraszacie mnie a muszę to wygrać.- Chaz zaczął narzekać, rozśmieszając przy tym Ryana.
-Nigdy!
Justin kiwnął głową do Kai a ona złapała swoje kule aby z nim iść, jednak, jak zawsze, nie pozwolił jej na to i podniósł ją.
-Branoc, chłopaki.- powiedział, patrząc przez ramię, ale jego przyjaciele byli tak zajęci grą, że nawet go nie usłyszeli. Zachichotał i potrząsnął głową w rozbawieniu.
-Idziemy. Kiedy dotarli do pokoju, Justin położył Kaię na łóżku i odszedł, aby odłożyć kule w kąt, zanim położy się na swoją stronę.
Położył się na łóżku z głową na poduszce, tak samo jak Kaia i uśmiechnął się, gdy ich spojrzenia się spotkały.
-Hej.-powiedział losowo, sięgając, aby ściągnąć z jej twarzy parę kosmyków.
-Hej.-odpowiedziała, uśmiechając się tak jak on.
-Jesteś pewna, że wszystko w porządku? Po... Tym, mam na myśli.- zapytał, rumieniąc się gdy kiwnął w kierunku swojego ciała.
Kaia zachichotała i przytaknęła.
-Nie martw się o to.- upewniła go, pozwalając swojej ręce wylądować na jego policzku.
-Podobało mi się całowanie ciebie. -Powiedział jej Justin, zwracając swoją głowę do wewnętrznej części jej dłoni.- Nie masz pojęcia jak długo na to czekałem.
-Wyobrażam sobie.- odpowiedziała chichocząc.
Justin uśmiechnął się i odwzajemnił jej dotyk.
-Masz coś przeciwko gdybym całował cię więcej? Znaczy, nie teraz, regeneruję się. -powiedział, śmiejąc się nerwowo.
-Tak jak wcześniej?- musiała zapytać. Chciała to powtórzyć. Bardzo to polubiła.
-Tak i nie. Mam na myśli, nie tylko tu. Chcę móc cię całować kiedykolwiek mam na to ochotę.
Kaia uśmiechnęła się dzięki jego wyjaśnieniu i jeszcze raz zarumieniła.
-Jak para?- zapytała, obawiając się odpowiedzi.
Zastanowił się przez chwilę nad odpowiedzią, po czym kiwnął, przez co oczy Kai rozjaśniły się z nadzieją.
Spędziła dużo czasu oglądając filmy romantyczne z Lacey, babskie filmy, jak to ona je nazywała i one dały jej nadzieję, nawet jeśli Lacey ją ostrzegała.
-Cóż, czy to nie ty powinieneś zapytać mnie pierwszy?- zapytała z aluzją i Justin uśmiechnął się.
-Jestem zbyt wielkim romantykiem, żeby zrobić to prosto, ale tak, zapytam. Powiesz tak?-zapytał ją, prawie robiąc przy tym kwaśną minę.
Przygryzła wargę i przytaknęła. Proste. Justin był w niebie.
-Dobrze. Więc bądź gotowa, bo zamierzam wstrząsnąć twoim światem.- zażartował poruszając brwiami.
Kaia zachichotała, kiedy pochylił się nad nią aby obdarować ją buziakami na policzkach, czole i nosie.
Potem położył się na łóżku z łoskotem i westchnięciem po czym przyciągnął Kaię bliżej do swojego ciała.
Jej głowa spoczywała na jednej z jego opalonych piersi, jej ręka na drugiej i jedna z jej nóg na jego.
W jego ramionach, Kaia czuła się bezpieczna i spokojna.
Czuła się dobrze.
Długie palce Justina bawiły się jej włosami a jego słodkie nucenie blisko jej ucha pomagały nawet bardziej.
Kaia przywitała najlepiej przespaną noc jaką pamięta.
"KONIEC KURNA, KONIEC. NAJDŁUŻEJ TŁUMACZONY ROZDZIAŁ EVER." Tłumacząc ten rozdział myślałam, że porzygam się z sześć razy, ale to jest jak z wypadkiem: chcesz odwrócić wzrok, ale nie możesz. Dzięki za prawie 10 tysięcy wejść. Kinia podziękuje za komentarze, bo to ona jest tą miłą w tym związku. Do zobaczenia za tydzień, chyba że znowu będę się nudzić. ~ Kaja
No więc jak to bywa. Teraz ja - Kinga podziękuje za komentarze ;3
Jesteście niesamowici i w ogóle. Oby tak dalej!
ZOSTAWCIE PO SOBIE KOMENTARZ CO NIE ~ Kinga
cudo dzhbcxfduywns
OdpowiedzUsuńo bożę o bożę sdasdujfhnquhqu kocham :) czekam na nn
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńTłumaczycie to tak prosto i lekko. To wspaniałe i wiesz.. może ci się ponudzić
OdpowiedzUsuńJezu, to jest świetne. Całe tłumaczenie, piękna historia. Dziękuję że tłumaczycie <3. Czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńohh słodkie <3
OdpowiedzUsuń