Justin dał Ryanowi klucze, aby ten otworzył drzwi, ponieważ on niósł Kaię.
Chłopcy weszli pierwsi a Justin na końcu, zamykając drzwi kopnięciem. Ułożył Kaię na wózku w salonie, a sam usiadł na kanapie obok swoich przyjaciół.
Następnie, przybiegł do nich Posejdon, powarkując. Wskoczył prosto na kolana Kai.
-Cześć P.- powitała go i pogłaskała po grzbiecie.
Nie został jednak na długo. Zeskoczył na podłogę i pobiegł w kierunku kuchni. Justin westchnął i podniósł się z kanapy.
-Jest głodny. Zaraz wracam.
-Więc chłopaki, na jak długo zostajecie?- Kaia zapytała, przejeżdżając, aby być na przeciwko nich a potem przeniosła się na miejsce Justina.
Tak było dla niej wygodniej, jednak nie miała odwagi tego przyznać Justinowi, bo i tak był dla niej kochaniutki.
-Tylko na weekend, tak myślę.- odpowiedział Ryan a Chaz uśmiechnął się.
-A dlaczego pytasz? Chcesz, żebyśmy zostali dłużej?- podroczył się z nią a Kaia zachichotała, rumieniąc się.
-Nie trzeba, mi pasuje.- Odpyskowała i razem się zaśmiali.
W tym samym czasie, po wypuszczeniu Posejdona na zewnątrz, Justin zamierzał wrócić do towarzystwa swoich przyjaciół, kiedy poczuł jak jego telefon wibruje.
Wyjął go z westchnieniem i zobaczył, że Lacey dzwoni. Wywracając oczami, odebrał połączenie.
-Tak?
-Co powiedziała??- Lacey zapytała, ignorując go.
Justin spojrzał na salon i zobaczył ich rozmawiających i dobrze się bawiących, więc postanowił przeprowadzić tę rozmowę na górze.
-Nic, bo jeszcze z nią nie rozmawiałem. Chłopcy tu są, pamiętasz?- odpowiedział, gdy tylko znalazł się poza zasięgiem słuchu.
Lacey jęknęła i zaskomlała.
-Dobra, ale zadzwonisz do mnie, gdy z nią porozmawiasz, racja?
-Tak, zadzwonię.- Justin znów wywrócił oczami i po pożegnaniu się włożył telefon do kieszeni i ruszył na dół, do swoich przyjaciół.
- -tak naprawdę to zrzuciliśmy to na Justina. To było niesamowite!- Mówił Chaz. Justin zmarszczył brwi, siadając na drugiej kanapie, ponieważ Kaia zajęła jego miejsce.
-O czym mówicie?- zapytał i wszyscy się zaśmiali.
-Opowiadaliśmy Kai o tym żarcie, który zrobiliśmy mojemu tacie w piątej klasie, pamiętasz?- Ryan powiedział pomiędzy śmiechem.
Oczy Justina rozświetliły się* na to wspomnienie i wkrótce zaśmiewał się razem z nimi.
-Oh, yeah, trener Butler nie był zadowolony. Ale, oczywiście, jego słodki synalek nie mógł wziąć winy na siebie za rozwalenie ulubionej piłki tatusia do soccera.
-Żartujesz?- Ryan udał, że wciąga z oburzeniem powietrze.- Byłem uziemiony przez tydzień! Nie pozwolił mi nawet wyjść na randkę z Jamie.
-Szczęściara z niej. 10-letni Butsy był niezłym trollem.- Chaz zaśmiał się i poklepał go po plecach, sprawiając, że pozostali Roześmiali się jeszcze bardziej.
-Chłopaki- Kaia jęknęła.- doprowadziliście mnie do płaczu.- powiedziała, pomiędzy chichotaniem, na co chłopcy zrobili 'aaaawww'.
-Potrzebujesz chusteczki?- Zaoferował Chaz, wyciągając koszulkę, która była schowana za nim. Oczy Justina rozszerzyły się, gdy sięgnął ręką, aby chwycić kawałek odzieży.
-To moje!- wykrzyknął.- Jak to się tu dostało?
-Ty nam powiedz.- stwierdził Ryan z uśmieszkiem na twarzy podobnym do Chaza. Policzki Justina zrobiły się cieplejsze pod ich spojrzeniem.
-Zamknijcie się! Jesteście takimi perwersami!- zaczął narzekać, spoglądając na Kaię, która udawała, że nie wie, co oni mają na myśli. Albo może rzeczywiście nie wiedziała. Była dogłębnie naiwna.
-Tak, zadzwonię.- Justin znów wywrócił oczami i po pożegnaniu się włożył telefon do kieszeni i ruszył na dół, do swoich przyjaciół.
- -tak naprawdę to zrzuciliśmy to na Justina. To było niesamowite!- Mówił Chaz. Justin zmarszczył brwi, siadając na drugiej kanapie, ponieważ Kaia zajęła jego miejsce.
-O czym mówicie?- zapytał i wszyscy się zaśmiali.
-Opowiadaliśmy Kai o tym żarcie, który zrobiliśmy mojemu tacie w piątej klasie, pamiętasz?- Ryan powiedział pomiędzy śmiechem.
Oczy Justina rozświetliły się* na to wspomnienie i wkrótce zaśmiewał się razem z nimi.
-Oh, yeah, trener Butler nie był zadowolony. Ale, oczywiście, jego słodki synalek nie mógł wziąć winy na siebie za rozwalenie ulubionej piłki tatusia do soccera.
-Żartujesz?- Ryan udał, że wciąga z oburzeniem powietrze.- Byłem uziemiony przez tydzień! Nie pozwolił mi nawet wyjść na randkę z Jamie.
-Szczęściara z niej. 10-letni Butsy był niezłym trollem.- Chaz zaśmiał się i poklepał go po plecach, sprawiając, że pozostali Roześmiali się jeszcze bardziej.
-Chłopaki- Kaia jęknęła.- doprowadziliście mnie do płaczu.- powiedziała, pomiędzy chichotaniem, na co chłopcy zrobili 'aaaawww'.
-Potrzebujesz chusteczki?- Zaoferował Chaz, wyciągając koszulkę, która była schowana za nim. Oczy Justina rozszerzyły się, gdy sięgnął ręką, aby chwycić kawałek odzieży.
-To moje!- wykrzyknął.- Jak to się tu dostało?
-Ty nam powiedz.- stwierdził Ryan z uśmieszkiem na twarzy podobnym do Chaza. Policzki Justina zrobiły się cieplejsze pod ich spojrzeniem.
-Zamknijcie się! Jesteście takimi perwersami!- zaczął narzekać, spoglądając na Kaię, która udawała, że nie wie, co oni mają na myśli. Albo może rzeczywiście nie wiedziała. Była dogłębnie naiwna.
Justin zdał sobie sprawę, że to było coś, co naprawdę mu się podobało i ta myśl spowodowała uśmiech na jego twarzy. Szybko jednak oprzytomniał, zanim jego przyjaciele coś zauważyli i postanowił zmienić temat rozmowy.
Znowu wstając, zapytał swoich przyjaciół, czy są głodni i zaoferował, że przygotuje kolację.
-Znaczy się, zamówi coś.- Zażartowała Kaia z chichotem.
Chłopcy zaśmiali się na co Justin przyłożył rękę do swojej klatki piersiowej udając zranionego.
-Potrafię gotować!-zaoponował, rozbawiając ich jeszcze bardziej.
-Yeah, nuggetsy. Ale i tak je zawsze przypalasz.-powiedziała Kaia, co naprawdę nie pomogło w sytuacji Justina.
Jednak miała rację.
Próbował jakiś czas temu znowu je zrobić, ale rozproszył się i skończyło się na zamawianiu.
-Dobra,- powiedział, poddając się.- pizza, w takim razie?
-Hawajska.- powiedzieli chłopcy jednocześnie a Kaia przytaknęła, kiedy Justin spojrzał na nią, czekając na potwierdzenie.
Potem odszedł, aby chwycić telefon domowy wiszący na kuchennej ścianie i zamówił ich pizzę.
Parę minut później, ich jedzenie przyjechało i wszyscy jedli i rozmawiali z entuzjazmem. Kaia była zadowolona, że dogadywała się z przyjaciółmi Justina, a Justin był równie szczęśliwy z tego samego powodu.
To była sama radość, patrzeć jak Kaia relaksuje się wśród ludzi, których dobrze nie zna, kiedy zajęło jej cały weekend, aby zrelaksować się przy nim.
A wiedza, że ona rzeczywiście go lubiła, była jeszcze lepsza. Justin nie mógł się doczekać rozmowy z nią, aby powiedzieć jej, że też ją lubi. Bardzo mocno.
Właśnie dlatego, po trzech pudełkach pizzy i dwóch filmach, upewnił się, że udaje zmęczonego, aby wszyscy mogli iść do łóżek i żeby mógł zabrać Kaię do góry i z nią porozmawiać.
-Stary, przestań ziewać.- powiedział Ryan, ziewając, sprawiając, że Chaz też ziewnął.
-Taaa, to zaraźliwe.- powiedział.
Justin zaśmiał się razem z Kaią i przeciągnął.
-Sorry chłopaki. Jestem naprawdę zmęczony. Wstawanie codziennie o 7 rano nie jest dla każdego.- Justin -Oni będą spać na podłodze? Drew, to niedobrze. Pozwól im iść do mojego pokoju.- poprosiła, spoglądając na niego.
-Ale gdzie ty będziesz spała?-spytał, ale dzięki rumieńcach na jej policzkach, domyślał się, co zamierzała powiedzieć.
Mimo to, i tak jego serce rozszalało się, kiedy powiedziała:
-Mogę spać z tobą.
Zwalczył chęć, aby rozszerzyć oczy, ale nie mógł powstrzymać adrenaliny przepływającej przez jego żyły. Musiał wziąć głęboki oddech, aby się uspokoić.
To tylko sen, próbował się przekonać.
Jednak wyobrażenie jego ramion wokół jej pięknego ciała, kiedy leżą na jego łóżku, klatka piersiowa przy klatce, jej oddech uderzający o jego skórę, jej zapach wypełniający jego nozdrza... To robiło zabawne rzeczy z jego umysłem i ciałem a to było bardzo niebezpieczne.
Był całkiem pewny, że jego przyjaciele przyłapali go z tymi myślami i, że gdyby spojrzał, zauważyłby uśmieszki na ich twarzach. Więc nie patrzył.
Zwyczajnie kiwnął i poszedł, tak szybko jak mógł, bez bycia oczywistym, że ruszał się w pośpiechu, po schodach i do swojego pokoju.
Mógł usłyszeć śmiech swoich przyjaciół, potwierdzający jego podejrzenia, jednak miał to gdzieś. Musiał się pośpieszyć z położeniem Kai, aby jego ciało mogło się zrelaksować.
Tak szybko jak dotarł do sypialni, zrobił to. Ostrożnie, położył dziewczynę na swoim lóżku i pośpieszył do swojej szafy, aby załatwić jej coś do spania. Ciągle nosiła jego ubrania do łóżka, nawet po tygodniu.Wrócił z niebieską koszulką i parę ciemno-szarych szortów do koszykówki. Zwyczajowo.
-Proszę.- powiedział, podając jej je. To był pierwszy raz, gdy na nią spojrzał od kiedy wypowiedziała te torturujące słowa i był zaskoczony, że ciągle była czerwona jak pomidor.
To sprawiło, że natychmiast się uśmiechnął, wiedząc, że to na nią działało, jednak pamiętał, że nie tak, jak na niego. Ona była taka niewinna. Nie było możliwości, żeby myślała o tym, o czym on myślał. Ani trochę.
W każdym razie, miło było wiedzieć, że nie był w tym sam. Jednakże musiał zatrzymać pociąg jego myśli, zanim stałoby się to gorsze, więc wszedł do łazienki i zamknął się.
W końcu będąc sam, wziął głęboki oddech i spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Jego twarz płonęła, źrenice rozszerzyły się do maksimum i, spoglądając w dół, nie mógł przegapić tego.
-Cholera.- przeklął, przebiegając palcami przez włosy. Musiał naprawić ten problem , ale co z Kaią?Musiała być teraz bardzo zmieszana.
-Okej, możesz to zrobić.- odkręcił wodę i ochlapał twarz parę razy, dopóki nie poczuł się odświeżony, po czym ją zakręcił.
Biorąc kolejny głęboki oddech, spróbował ułożyć swoje spodnie, aby nic nie było widoczne. Ciągle mógł to zobaczyć, ale tylko dlatego, że wiedział, że tam jest.
-Po prostu nie będę się zbliżał.-kiwnął do swojego odbicia i odwrócił się do drzwi.
Kiedy wszedł do środka, Kaia była już przebrana i teraz leżała na jego łóżku, masując swoje nogi z bolesnym wyrazem na twarzy. Justin natychmiast się zmarszczył na ten widok.
-Bolą?- zapytał, podchodząc do łóżka, aby usiąść. Spojrzała na niego,podnosząc się, ale zrelaksowała się.
-Odrobinę. Zazwyczaj bolą więcej. Normalnie nakładam maść, ale ona jest w innym pokoju, a masowanie też działa.- wzruszyła ramionami i pochyliła się, aby znów zacząć je masować.
-Chcesz, żebym po nią poszedł?- zaoferował, wstając z powrotem. Kaia uśmiechnęła się, Ale potrząsnęła głową.
-Jest w porządku. Ból jest znośny.
-Nie chcę, żeby cię bolało.- wykłócał się.- Pójdę po nią.
Wywróciła oczami i zachichotała.
-Dzięki Drew.
Justin uśmiechnął się i wyszedł z pokoju.
Gdy to zrobił, Kaia położyła się na łóżku i westchnęła.
Dlaczego on sprawiał, że to było takie trudne?
Przez cały ten tydzień był dla niej całkowicie kochaniutki. Zawsze mówił jej słodkie rzeczy, pomagał i sprawiał, że czuła się wyjątkowo.I zawsze miała to wrażenie, że jakimś cudem go znała. I to, że ciągle rozpamiętywała swój sen o tej parze, ciągle nie pomagał. Jeśli ten sen był prawdziwy, była całkiem pewna, że byli oni rodzicami Justina, ale jeśli miała rację, wtedy oni mogli żyć a ona musiała powiedzieć Justinowi, że jej ojciec ich porwał... To było niemożliwe. Ale podczas gdy dni mijały, ona przywiązywała się do niego i wiedza, że miała chociażby kawałek informacji a nie mówi mu o tym, sprawiała, że czuła się jakby kłamała. Nie chciała, żeby wyjadało ją to od środka.
Więc stwierdziła, że łatwiej będzie odpuścić swoim uczuciom. Przestać się przejmować. Właśnie dlatego była taka zdenerwowana. Bo on jej na to nie pozwalał.
-Wróciłem.-zakomunikował Justin, wpadając do pokoju na co Kaia szybko usiadła. Uśmiechnęła się i ponownie mu podziękowała, zabierając słoiczek z jego dłoni.
-Chłopaki też już idą spać. Powiedziałem im, żeby nie dotykali twoich rzeczy. Cóż, właściwie to im zagroziłem. Myślę, że załapali.- Powiedział jej Justin, chichocząc, na co Kaia zrobiła to samo, nie przez co powiedział, ale dlatego, jak urocze było jego zachowanie, generalnie. Znowu, przeklęła go w myślach, za bycie tak łatwym do lubienia.
-Oni naprawdę śpią w tym samym łóżku. Wyobrażasz sobie?-zapytał, śmiejąc się bardziej i Kaia oczywiście też musiała się zaśmiać. Justin obszedł łóżko i sięgnął za poduszkę, aby wyciągnąć swoją piżamę, taką samą, jaką miała Kaia. Uśmiechnął się wtedy bardziej.
-Mogłabyś się proszę odwrócić, żebym mógł się przebrać?- zapytał, sprawiając, że powietrze stało się ciężkie od niezręczności.
Kaia ścisnęła swoje usta razem, zwalczając rumieniec, gdy wyobraziła sobie go bez ubrań.
-Jasne.- odpowiedziała, jej ton był tylko odrobinę wyższy od szeptu i odwróciła się tyłem do niego, skupiając się na swoich nogach.
Mogła usłyszeć jak się rusza, za każdym razem gdy ściągał jakieś ubranie, dźwięk jaki wydawały gdy upadały na podłogę. Skończyła nakładać maść w momencie gdy Justin się ubrał. Poczuła jak siada na łóżku i zakłada koszulkę.
-Możesz już patrzeć.-powiedział, mimo że już to wiedziała. Położyła słoiczek na stoliku nocnym i delikatnie odwróciła się na łóżku, aby na niego spojrzeć.
Gdy to zrobiła, musiała zwalczyć czerwień na swoich policzkach. Włosy Justina były wszędzie, co było niezwykłe, ale Kai się podobało. Wyglądał... Gorąco.
Gdy to słowo wpadło jej do głowy, poczuła się niesamowicie nieśmiałe, nawet bardziej niż zazwyczaj. Zauważyła jedynie, że jej głowa była skierowana w dół, kiedy poczuła, że ręka Justina znajduje się pod jej podbródkiem.
-Hej, Kai?- zawołał, podnosząc jej głowę, aby na siebie spojrzeli.- Muszę ci coś powiedzieć.
*Głównie w oryginale to słowo oznaczać 'naćpać się' (w slangu oczywiście), a że będąc naćpanym jesteś rozświetlony, najarany i latasz a Twoje oczy lśnią, to stwierdziłyśmy, że nazwiemy to po polskiemu.
jesteśmy z kolejnym rozdziałem! szybko, co nie? (tu macie ten mój szatański uśmiech) taki spóźniony prezent na walentynki. Martwi nas jednak mała liczba komentarzy. Dziennie wchodzi tu naprawdę mnóstwo osób, a komentarzy jest zaledwie 2-3. Postarajcie się, bo inaczej przestaniemy dodawać, ponieważ nie widzimy w tym sensu skoro nikt nie chce komentować. Oczywiście kochamy was :D
Dobra, dobra. Idę już sobie. ~ Kinga x
*Głównie w oryginale to słowo oznaczać 'naćpać się' (w slangu oczywiście), a że będąc naćpanym jesteś rozświetlony, najarany i latasz a Twoje oczy lśnią, to stwierdziłyśmy, że nazwiemy to po polskiemu.
jesteśmy z kolejnym rozdziałem! szybko, co nie? (tu macie ten mój szatański uśmiech) taki spóźniony prezent na walentynki. Martwi nas jednak mała liczba komentarzy. Dziennie wchodzi tu naprawdę mnóstwo osób, a komentarzy jest zaledwie 2-3. Postarajcie się, bo inaczej przestaniemy dodawać, ponieważ nie widzimy w tym sensu skoro nikt nie chce komentować. Oczywiście kochamy was :D
Dobra, dobra. Idę już sobie. ~ Kinga x
cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńnie mogę doczekać się co będzie dalej :)
znowu przeciagneli zal :( czekam na ten nastepny hfdbvjfd
OdpowiedzUsuńŚwietny, jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńCudny, już nie mogę się doczekać następnego x
OdpowiedzUsuńjest ekstra!!!!!! *_*
OdpowiedzUsuńBłagam, dodaj rozdział jak najszybciej!!! Nie wytrzymam długo, jeśli nie poznam przebiegu tej rozmowy :((
OdpowiedzUsuńCudoooooooo, dodaj rozdział szybko, szybkp, szybciutko!
OdpowiedzUsuń