Garaż Lacey miał miejsce na dwa samochody, jej i Ethana, i dwa dodatkowe na podjeździe.
Lacey zawsze zostawiała te miejsca dla najbliższych przyjaciół, to znaczy dla Justina, dlatego był zdziwiony widząc, że zostało dla niego tylko jedno miejsce.
I zdziwił się jeszcze bardziej, kiedy rozpoznał auto obok niego. Miało ono nalepkę z kanadyjską flagę przyczepioną do bagażnika, ale czerwień została zamalowana fioletowym markerem.
-Nie ma mowy!- krzyknął, podczas gdy wielki uśmiech formował się na jego twarzy. Podbiegł do Kai, która musiała wziąć swoje kule i pomógł jej wyjść.-Chodź!- namawiał ją, sprawiając, że chichotała, widząc jego podekscytowanie.
-Skąd ten pośpiech?-zapytała zdezorientowana i ponownie zachichotała, gdy zamiast jej odpowiedzieć, podniósł ją i pobiegł do drzwi. - Justin!-krzyknęła, próbując postawić stopy z powrotem na ziemi.
Justin zapukał do drzwi, chociaż bardziej zaczął w nie walić, gdy tylko ją postawił. Zostali powitani przez uśmiechającą się Lacey.
-cześć ludzie-
-BUTSY!- krzyknął Justin, ucinając powitanie i wbiegając do domu.
Uśmiechnęła się i pomogła Kai dostać się do środka, zamykając za nią drzwi.
-Co się dzieje?- zapytała Kaia.
-Zaprosiłam przyjaciół Justina na imprezę. Mieszkają w Kanadzie, więc nie widzi ich często. Przygotuj się.
Kiedy Justin jest z tymi chłopakami, jest zupełnie inny chłopakiem. Cała ta trójka to niegrzeczne, małe diabły. Jak jeszcze mieszkałam z Justinem, a oni nas odwiedzali to było piekło! Nie mogli przestać!
-Hej, hej! Przestań truć, Lacey. - Justin narzekał, kiedy usłyszał co mówiła Lacey, gdy doszły do salonu. Dom Lacey różnił się od Justina. Był mniejszy, ale przytulniejszy. Miał w sobie ten kobiecy dotyk, którego każdy dom potrzebuje.
Rozglądając się, Kaia zauważyła dwóch chłopaków, wyglądających na rówieśników Justina, siedzących na kanapie. Justin siedział po drugiej stronie, na stoliku, co spowodowało, że Lacey posłała mu diabelskie spojrzenie. Wstał szybko i podszedł do Kai, obejmując ramieniem jej talię i pomagając jej iść odrobinę szybciej.
-Chłopaki, poznajcie moją przyjaciółkę, Kaię. Kai, to jest dupek numer jeden, a to dupek numer dwa.- Justin przedstawił jej chłopaków, wskazując najpierw na blondyna, a potem na brązowowłosego.
-Hej, dlaczego on jest numerem jeden? To nie fair!-ten drugi zaczął narzekać, sprawiając, że wszyscy rozweselili się, oprócz niego. Blondyn wstał i wyciągnął dłoń.
-Miło mi cię poznać. Jestem Ryan.- uśmiechnął się, więc Kaia odwzajemniła uśmiech i potrząsnęła jego dłonią.
-Miło cię poznać. Miło WAS poznać.-powiedziała, zaznaczając słowo "was", patrząc na drugiego chłopaka, który ciągle siedział na kanapie.
Wyszczerzył zęby w uśmiechu i wstał, by ją poznać.
-Lubię tę dziewczynę! Jestem Chaz Somers, do twoich usług.- przedstawił się i pocałował jej dłoń.
-Odwal się.- Justin zakaszlał i Kaia spojrzała na niego z podniesionymi brwiami. Poczuł jak jego twarz rozgrzewa się pod jej spojrzeniem i miał nadzieję, że nikt nie zauważył.
-Stary, ty się kompletnie rumienisz!- wykrzyknął Chaz kpiącym tonem, uderzając Ryana w ramię ręką, tak aby on również zobaczył.
-Wcale nie!- Justin wykłócał się, jednak rumienił jeszcze bardziej.
-Wcale tak!- Ryan odpowiedział, gdy zauważył czerwone policzki przyjaciela.
Justin wywrócił oczami i powędrował do kuchni, aby zrobić sobie drinka.- Nienawidzę was.- wymamrotał do siebie i całe szczęście, nikt go nie usłyszał. Chłopcy śmiali się z zachowania Justina i usiedli z powrotem na kanapie razem z dziewczynami.
Zaczęli rozmawiać o jakiś programie w telewizji, dopóki Justin nie wrócił z puszką Sprite'a w swojej dłoni.
-Hej! Oszczędzaj go. Reszta jest na później.- Lacey ostrzegła go, sprawiając, że wywrócił oczami, po czym usiadł obok Kai.
-Więc skąd wiedziałeś, że chłopcy tu są?- Lacey zastanawiała się, sprawiając, że się wyszczerzył.
-Naklejka.
-Naklejka! Oczywiście!- Chaz krzyknął, rozbawiając wszystkich.
-Co z tą naklejką?- spytała zaciekawiona Kaia.
-Kiedy Chaz dostał auto, zdecydowałem dać mu mały prezent. Pomalowałem jego kanadyjską naklejkę fioletowym markerem, moim ulubionym kolorem.- Justin wyjaśnił, ciągle się szczerząc. Kaia zachichotała, przypominając sobie, jak grzebała w szafie Justina z Lacey.
-Zauważyłam.
Justin zmarszczył brwi, zastanawiając się machinalnie, co miała na myśli.
Zamiast tego, odwrócił się do Lacey i zapytał, gdzie jest jej narzeczony, przypominając sobie, by wspomnieć o szybkim powrocie do zdrowia Posejdona.
-Poszedł przywieźć gości. Powinien szybko wrócić.
Justin kiwnął głową i rzucił kolejnym pytaniem w stronę swoich przyjaciół, którzy zabawiali Kaię rozmową, która pragnęła usłyszeć więcej o tej niegrzecznej-małej-diabelskiej stronie Justina.
Wkrótce na zegarze wybiło południe i reszta gości zaczęła się pojawiać. Niewiele ludzi zostało zaproszonych, jednak było ich na tyle, aby zapełnić miejsca parkingowe dla trzech domów. W którymś momencie przyjechał również Ethan i impreza się zaczęła.
Jedli, pili i tańczyli przez całe popołudnie. To była bardzo prosta impreza, ale wszyscy zdawali się dobrze bawić. Nawet Kaia.
Podczas jednej z piosenek, Justin zdecydował podnieść ją z kanapy i, pomagając jej ze stopami, sprawił, że zaczęła tańczyć. Dla obu z nich była to atrakcja wieczoru.
Dochodziła szósta, kiedy Lacey stanęła na prawie pusty stół i stuknęła swoim widelcem o kieliszek z niesamowicie wielkim uśmiechem, przyciągając uwagę wszystkich.
-Wiem, że jesteśmy tu od paru godzin, ale cześć wam wszystkim!- zaczęła, rozbawiając wszystkich.-Mam coś do ogłoszenia, ale zanim wam to powiem, chciałabym poprosić o wielką przysługę. Jesteście naszymi przyjaciółmi od lat i znacie nas, i wiecie jak bardzo się kochamy.- Spojrzała na Ethana, który posłał jej szeroki uśmiech i kiwnął głową.- Więc proszę, nie sądzcie, że pobieramy się ze względu tylko na to, okej?-poprosiła, sprawiając, że niektórzy zorientowali się o co chodzi i sapnęli ze zdziwienia.
-Cóż, um.. Skarbie, chodź i pomóż mi. - jęknęła, przez co wszyscy się zaśmiali.
Ethan stanął na stole obok niej i, obejmując ją ramieniem wokół tali, dał jej soczystego buziaka w policzek, po czym odwrócił się do wszystkich, by ogłosić:
-Spodziewamy się dziecka.
Przez chwilę w pokoju było cicho, podczas gdy wszyscy przyswajali te słowa, jednak wkrótce tłum wybuchł radosnymi okrzykami i pogwizdywaniami. Lacey i Ethan wyszczerzyli się i spletli swoje dłonie, schodząc ze stołka aby przyjąć uściski i całusy, i życzenia wszystkiego dobrego od wszystkich ich przyjaciół. Nawet Kaia poradziła sobie z dotarciem do nich, o swoich kulach. W końcu, wszyscy byli po rozmowie ze szczęśliwą parą.
Wszyscy, oprócz Justina. Był zastygnięty w bezruchu, na swoim miejscu, od kiedy ta nowość dosięgnęła jego uszu, ponieważ sprawiło to, że przypomniał sobie o czymś, o czym wolałby nie wiedzieć.
Gdy muzyka znów zaczęła grać, Kaia wróciła na kanapę i usiadła na przeciwko niego i jego przyjaciół, wzdychając.
-Drew, jestem zmęczona. Moje nogi bolą. Czy możemy, proszę, wrócić do domu?-poprosiła, czując się winna w chwili, gdy słowa wyszły z jej ust. Justin wyrwał się ze swojego transu i uśmiechnął się do niej ciepło.
-Jasne. Muszę tylko porozmawiać o czymś z Lacey, w porządku? Zaraz wrócę i wtedy wyjdziemy.- obiecał, wstając po dziabnięciu ją w policzek, co sprawiło, że obydwoje się zarumienili a chłopcy zaśmiali.
Justin zignorował ich i przepchnął się między ludźmi, ignorując narzekania, aby mógł dotrzeć do Lacey.
Gdy już to zrobił, popukał ją w łokieć, aby
Na niego spojrzała.
Kiwnął głową a ona przeprosiła i odeszła od rozmowy.
-Wybacz mamuśka, ale to ważne.- wyszeptał blisko jej ucha, aby przebić się przez muzykę.
Zachichotała, jednak nie zauważył tego, rozglądając się za Kaią, by zobaczyć, czy jest bezpieczna.
Cały czas była z jego przyjaciółmi i wyglądało na to, że odbywali zabawną konwersację. Niezbyt bezpieczne, no, ale cóż, pomyślał, śmiejąc się z tego.
Justin zaprowadził Lacey po schodach do najbliższego pomieszczenia, którym był pokój gościnny. -Więc, czego chcesz?- zapytała, kiedy zamknął drzwi. Justin westchnął i oblizał usta, przygotowując się do mówienia.
-Cóż, to będzie naprawdę niezręczne, więc zamierzam przejść do sedna. Co mam zrobić, kiedy Kaia dostanie tej dziwnej rzeczy, którą wy, dziewczyny macie?- zapytał, stając się bardziej czerwony na twarzy, z każdym słowem.
Na początku Lacey nic nie mówiła, co spowodowane było szokiem, ale potem zaczęła się śmiać i Justinowi w ogóle się to nie spodobało. Jęknął i skrzyżował ramiona na swojej wyrzeźbionej klatce piersiowej.
-Poprosiłem cię o pomoc, a nie o to, żebyś się ze mnie śmiała.- zaprotestował przez co roześmiała się jeszcze bardziej. Justin wywrócił oczami i zamierzał wyjść z pokoju w porażce, kiedy Lacey go zawołała. Zatrzymał się i odwrócił.
-Przepraszam Justin.- powiedziała, próbując zwalczyć chęć do dalszego śmiania się.- to było naprawdę nieoczekiwane.
Ale taaa, nie martw się.Jeśli chcesz to z nią o tym porozmawiam, w porządku?
Justin westchnął i przytaknął.
-Dzięki, Lace. Przez chwilę spanikowałem. Miejmy nadzieję, że nie będzie jak ty, kiedy tego dostanie*. Ethan musi być zachwycony, że będzie wolny przez całe dziewięć miesięcy.
Lacey udała, że łapie z trudem powietrze gdy zobaczyła uśmieszek na twarzy Justina.
-Co to ma niby znaczyć?-domagała się odpowiedzi, sprawiając, że się roześmiał i przyciągnął ją do uścisku, mając nadzieję, że o tym zapomni.
-Gratuluję, starsza siostro.- powiedział jej.
Lacey natychmiast zapomniała o jego komentarzu i wyhodowała na twarzy szalony uśmiech, dziękując mu, zanim pocałowała go w policzek.
-Chodź, wracajmy na imprezę.- namawiała, ciągnąc go za dłoń, jednak on się nie ruszył.
-Co do tego...- zaczął, drapiąc kark.- Musimy się zwijać. Kaia musi odpocząć.
Na tę wiadomość, Lacey zmarszczyła brwi, jednak potem kiwnęła głową.
-W porządku. Rozumiem. Zajmujesz się swoją księżniczką.- uśmiechnęła się
Podczas gdy jego policzki zabarwiały się ciemną czerwienią.
-Nic z tych rzeczy.- odmachnął, a ona zaśmiała się i złapała go pod ramię, w końcu wychodząc z pokoju.
-Wiesz, ona się przyznała.- Lacey wyszeptała blisko jego ucha, teraz gdy zbliżali się do imprezy, muzyka była bardziej słyszalna. Oczy Justina rozszerzyły się a on odszepnął:
-Przyznała do czego?
-Do tego, że cię lubi.- powiedziała, posyłając mu kolejny uśmieszek i puszczając oczko, zanim dźgnęła go łokciem między żebra, sprawiając, że drgnął.
Jednak, to nie sprawiło, że obudził się z szoku, ani tym bardziej nie zatrzymało uśmiechu, który powstawał na jego ustach.
-Powiedziała to? Kiedy?
-Dopiero wczoraj. Po spędzeniu z nią całego tygodnia, zaczęłam zauważać jej zmiany nastroju, gdy wychodzisz i kiedy wracasz. Dlatego wczoraj, gdy tylko zamknąłeś drzwi, wypytałam ją. Była tak okropnie nieśmiała, ale wiedziałam, że trafiłam w czuły punkt. Była taka słodka Justin!- zagruchała.- musisz jej powiedzieć, że też ją lubisz!
Justin przełknął i zmarszczył brwi.
-Ale ja... Czy to takie oczywiste?-zapytał i Lacey kiwnęła parę razy, sprawiając, że westchnął.- Okej, porozmawiam z nią, gdy wrócę do domu.- zdecydował a ona nie mogła powstrzymać się od zawiwatowania, co sprawiło, że się zaśmiał i potrząsnął głową.
-Z ciebie jest taka fangirl*, serio. Masz 28 lat, wychodzisz za mąż i będziesz mamą. Kontroluj się!- zażartował, zarabiając uderzenie w klatkę.
Potem, trafili w sam środek imprezy i Lacey natychmiast została przez kogoś poproszona, więc Justin skierował się w stronę kanapy, gdzie Kaia, Ryan i Chaz ciągle siedzieli, rozmawiali i pili coś, czymkolwiek to było.
Jednak, kiedy dotarł, wszyscy przestali rozmawiać, by spojrzeć na niego.
-Możemy już iść.- powiedział, zatrzymując swój wzrok na dziewczynie, do której jego sympatia rosła, jednak nie przyznawał się do tego, aż do dzisiaj. I która lubiła go w ten sam sposób.
Ona kiwnęła głową i chwyciła swoje kule, aby wstać, ale w tym samym czasie została powstrzymana przez Justina, który je chwycił, podał swoim przyjaciołom i podniósł dziewczynę, aby wziąć ją w swoje ramiona.
-Naprawdę sądziłaś, że pozwolę ci ciągle chodzić? Potrzebujesz odpoczynku. Ruszamy.
Kaia uśmiechnęła się nieśmiało w jego klatkę i trzymała się za jego szyję dla podpory. Mogli usłyszeć komentarze chłopaków z tyłu, jednak żadne z nich nie zwracało na to uwagi. Justin był zbyt szczęśliwy, że ona też go lubi, by się tym przejmować, a ona była zbyt nieśmiała, by powiedzieć cokolwiek.
Wychodząc z domu, natknęli się na Lacey i Ethana, co dało im okazję do pożegnania się. Justin podszedł do swojego auta i otworzył drzwi od strony pasażera, by usadzić tam Kaię, a jego przyjaciele zajęli miejsca z tyłu.
Zanim sam wsiadł do auta, spojrzał do tyłu na dom, aby pomachać parze i zobaczył Lacey wymawiającą 'powodzenia' i pokazującą gestem, że ma do niej zadzwonić. Jęknął, jednak kiwnął głową zanim wsiadł do auta i odpalił silnik.
*Mogłam nazwać to zwyczajnie okresem, jednak w ten sposób Justin brzmi o wiele bardziej niezręcznie, więc niczego nie ruszałam.
* nie tłumaczyłam tego słowa, bo wierzę, że jest zrozumiałe dla każdego.
Cześć, tu Kinga co nie (WOAH, pierwszy raz mówię do was. nie ważne) strasznie przepraszamy, że rozdziału nie było w piątek, ale Kai mama ma przygotowania do ślubu (14 luty - jak romantycznie ;3), a ja skupiam się na zaliczaniu sprawdzianów w szkole, bo więcej mnie tam nie ma jak jestem.
Wielkie mega dzięki za ponad osiem tysięcy wejść, jesteście wspaniali.
Następny będzie jak przetłumaczymy, niczego nie obiecujemy, ale na pewno w przyszłym tygodniu (:
Aye i do następnego!
Wow, wchodzę na bloga i patrzę nowy rozdział i to dodany przed chwilą :D To jest mega słodkie, ciekawi mnie ich przyszła rozmowa ^^
OdpowiedzUsuńAwawawaawwwwww tak slodko oby kolejny byl slodszy dyhcvv
OdpowiedzUsuńjejku jaki cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuń