niedziela, 23 lutego 2014

Eleven - "Christmas"

MIESIĄC PÓŹNIEJ

-Wesołych świąt, Kai.- powiedział Justin, muskając usta swojej dziewczyny, dając jej przy tym opakowane pudełko wielkości piłki do baseball'u i kształtu muszelki.
Siedzieli na kanapie Justina, obok siebie, jego ręka oplatała jej talię.
Kaia uśmiechała się przy ściąganiu papieru, już uwielbiając pudełko.
Pogłaskała je, czując wybrzuszenia muszli pod opuszkami palców.
-Jest prawdziwa?-zapytała, odwracając się do niego.
Justin zmarszczył czoło.
-Niestety nie, ale mogę taką załatwić, jeśli chcesz.
Kaia zachichotała i przejechała dłonią przez jego włosy, po czym pogłaskała jego policzek.
-Nie martw się o to, głuptasie. Jestem pewna, że to, co jest w środku, jest o wiele lepsze.- upewniła go, a on uśmiechnął się, zachęcając ją, aby otworzyła prezent.
-Otwórz to.

Kaia ostrożnie otworzyła muszlę i jej usta rozwarły się, gdy zobaczyła zawartość.
To był zegarek, bardzo osobisty i wyglądający na drogi, zegarek.

Tłem tarczy była najpiękniejsza plaża, jaką Justin znał. Ta, na której znalazł swojego Anioła.
Wskazówki były zwyczajnie białe, jednak koniec każdej miał serce z literką na nim. Wskazówka godziny miała K, a minut posiadała J.
Na zakończenie, bransoleta miała narysowane skrzydła anioła. Po jednym skrzydle na każdej stronie zapięcia.

-Podoba ci się? Po Nowym Roku zaczynasz pracę z Lacey, więc pomyślałem, że może ci się przydać.- wyjaśnił Justin, przerywając przegląd Kai.
Spojrzała na jego pełną zwątpienia twarz i uśmiechnęła się szeroko.
-Uwielbiam go!- zapiszczała, przytulając go i uważając przy tym, aby nie upuścić zegarka.
Z drugiej kanapy rozległ się śmiech, przypominający parze, że nie są sami.
Zaprosili Lacey, Ethana, Ryana, Chaza i dziadków Justina, aby spędzili z nimi Wigilię, ale babcia Justina się rozchorowała a rodzice jego przyjaciół chcieli mieć swoje dzieci w domu na święta, więc byli tylko z Australijczykami, ale to było w porządku.

-Pokaż mi!- zażądała Lacey i Kaia pośpieszyła, aby pokazać upominek swojej najlepszej przyjaciółce.
Tak, stały się sobie bliższe niż sól i pieprz.
-To takie urocze! Ethan, też chcę takie coś!- Lacey powiedziała do swojego dopiero-co-poślubionego męża a on zaśmiał się z niej.
-Kupię ci taki z twarzą Danny'ego w przyszłym roku.
Justin i Kaia wzięli zszokowani oddechy i wyszczerzyli się.
-To chłopiec?!
-Yup, dowiedzieliśmy się wczoraj.  Pan Daniel Jones urodzi się w lipcu, według doktora.- oznajmiła Lacey z wielkim uśmiechem,  podczas gdy Ethan głaskał jej brzuszek. Jeszcze nie był duży, jednak zauważalny.
-W porządku, jeszcze jakieś prezenty?- zastanawiał się Ethan,  wyciągając telefon ze swojej kieszeni aby sprawdzić,  która godzina. -Jest 45 minut po północy, powinniśmy się zbierać.
Wszyscy sprawdzili pod choinką, jednak nie znaleźli żadnych prezentów,  więc po porozmawianiu o dziecku jeszcze trochę, Lacey i Ethan pożegnali się i opuścili dom z rękoma pełnymi siatek.

 Wracając od drzwi, Justin był cały uśmiechnięty, a ten uśmiech poszerzył się, gdy zobaczył swoją piękną, stojącą przy schodach w truskawkowo-czerwonej, błyszczącej, świątecznej sukience, dziewczynę.
 Kiedy zobaczył ją w tym po raz pierwszy, jego serce zatrzymało się na moment a gardło wyschło. Wyglądała olśniewająco. Przez cały wieczór nie mógł zdjąć z niej rąk. Cały czas całował ją w usta, policzki, jego ręka nigdy nie opuszczała jej talii, jego długie palce dotykały każdego widzialnego kawałka skóry.
Pragnął znów zostać z nią sam na sam.

-Gotowy na swój ostatni prezent?- Kaia zapytała go, łapiąc jego dłoń w swoją własną i wchodząc  na stopień. Justin splótł ich palce i podążył za nią.
-Masz dla mnie prezent?- zapytał, jego brwi zmarszczyły się. Kaia zachichotała i przytaknęła, zmuszając go, aby szedł szybciej.
Gdy dotarli do pokoju Justina, Kaia otworzyła drzwi i wepchnęła go do środka, na tyle mocno, że potknął się o własne stopy i upadł na łóżko, dokładnie tam gdzie chciała.
-Poczekaj tutaj.- rozkazała, trzymając wewnętrzną część dłoni naprzeciw niego.
Kiwnął głową, przygryzając wargę, gdy jego umysł wypełnił się ciekawością. Podczas gdy wyszła do swojego pokoju i wróciła, Justin liczył każdą sekundę uderzając swoją stopą o podłogę.
Słyszał jej kroki, zanim była w zasięgu jego wzroku, dlatego od razu wpatrywał się w drzwi.


 Pierwsze co zobaczył, to nie dziewczyna. Trzymała wielką, opakowaną tablicę, albo coś, co wyglądało jak ona. Justin natychmiast wstał, aby pomóc jej to zanieść do łóżka, jednak wtedy odkrył, że to nie było zbytnio ciężkie, przez co jego ciekawość wzrosła jeszcze bardziej.
-Co to jest?- zapytał Kai, stając obok niej, oboje wpatrywali się w tę rzecz na jego łóżku. Mógł zobaczyć, że była zdenerwowana, co było urocze, mimo to nie mógł się powstrzymać. Musiał otworzyć ten prezent.
-Mogę?- położył rękę na papierze i spojrzał na Kaię. Uśmiechnęła się do niego i kiwnęła.
-Jest twoje.
Justin wyszczerzył się i podniósł tablicę, aby łatwiej było ją rozpakować. Okazało się, że to nie była tablica. Była to rama na zdjęcie. Bardzo prosta, cała biała. Jednak zdjęcie w środku, sprawiło, że Justinowi opadła szczęka.
-O Mój Boże!
-Podoba ci się?- zapytała się go Kaia, bawiąc się nerwowo swoimi palcami, siadając na łóżko obok ramy, żeby móc patrzeć na jego twarz.
Wygląda na szczęśliwego. To dobrze. 
-Skąd to wzięłaś?
-Lacey mi to dała i zapytałam się czy można to powiększyć. Pomyślałam, że byłoby miło mieć pamiątkę po tym, co się stało. Nawet jeśli ja nigdy nie zapomnę.- wyjaśniła, rumieniąc się mocno przy końcówce. Justin zachichotał i sięgnął, aby pogłaskać jej czerwony policzek.
-Jest idealne. Ale gdzie powinienem to powiesić? Chcę móc patrzeć na to przez cały czas.- rozejrzał się dookoła pokoju, szukając dobrego miejsca i uśmiechnął się, trzymając ramę nad swoją głową i przymknął jedno oko, wyobrażając sobie swój prezent wiszący na ścianie naprzeciw jego łóżka.
-Idealnie. Zrobili to jutro. Gwoździe i młotek są na dole. Mam zbyt wielkiego lenia.- Justin zmarszczył się na moment, ale potem uśmiechnął się do Kai, która odwzajemniła uśmiech. Następnie położył ramę na podłodze i oparł ją ostrożnie o ścianę.


Wracając do łóżka, ściągnął przez głowę swój świąteczny sweter i odrzucił go.
-Śpisz dzisiaj ze mną?- zapytał, ale nie dostał odpowiedzi.
Jedyne co dostał, to spojrzenie, które sprawiło, że jego ciało się rozgrzało. Minął cały miesiąc od ich pierwszego, wielkiego pocałunku i ciągle nie mógł sobie poradzić spokojnie z jej fizycznymi odpowiedziami na niego. 
-Kai.- zawołał, rozbawienie było słyszalne w jego chrapliwym głosie, co było wystarczające, aby ukryć jego reakcję na jej spojrzenie. 
Kaia zarumieniła się i uśmiechnęła do niego nieśmiało. Wiedziała, że on wie o czym myślała.
-Wezmę piżamę i przyjdę.- odpowiedziała, wiedząc, że zamierzał sobie wyobrażać ją bez ubrań, tak, jak zazwyczaj przydarzało się to jej. 
Na ten sygnał, twarz Justina ukazała wszystkie jego myśli, jak otwarta księga a on spojrzał w dół, starając się to ukryć, gdy przeszedł do swojej szafy, aby wszystko wziąć. Szybko się ubrał i dał Kai jej rzeczy, zanim wdrapał się na łóżko i pogrzebał twarz w poduszce. Kaia wykorzystała okazję, wiedząc, że robi on to po to, aby dać jej odrobinę prywatności i ubrała się. Głowa Justina podniosła się, gdy poczuł ją obok siebie. Uśmiechnął się gdy jego wzrok spotkał jej.
-Cho no tu.-popędził ją, otwierając swoje ramiona, aby ją powitać. Kaia zachichotała i przysunęła się bliżej, dopóki jej głowa mogła spocząć na jego klatce piersiowej.. Jego ramiona obejmowały ją w tali a jego palce bawiły się jej prawie-wolnymi-od-farby włosami, mając nadzieję, że to ją uspokoi do snu. 
Zapadła między nimi cisza, przerywana jedyne ich oddechami i biciem serc. Kaia szybko zasnęła, od kiedy spokój wypełniał jej duszę tylko od bycia blisko niego. Zasnęła nawet z uśmiechem na twarz. Nie, żeby była tego świadoma. 
Ale Justin był. I nie mógł zasnąć. Ciągle odtwarzał w głowie dzień, w którym to zdjęcie zostało zrobione.








Gdy muzyka zmieniła się na wolniejszą, Justin uśmiechnął się, czując, że to idealny moment, by zatańczyć i wstał z kanapy Lacey, aby znaleźć Kaię.
Obecnie znajdowali się weselu u Lacey i, mimo tego, że dom nie był pełny, ciężko było znaleźć kogoś w tym tłumie ludzi, ubranych w te same kolory.
Tematem przewodnim wesela była wspólna cecha Pana Młodego i Panny Młodej: Australia.
Więc wszystkie dziewczyny miały na sobie niebieskie sukienki z białymi i czerwonymi dodatkami i faceci również mieli na sobie coś w tych kolorach. 
Justin zdecydował się na biały garnitur, ciemno-niebieską koszulę pod marynarką i czerwony krawat. Na początku wyglądało to na dziwne połączenie, ale gdy spojrzał na siebie w lustrze tego ranka, zdecydował, że wygląda wystarczająco dobrze. I Kaia też tak myślała, co było dla niego ważniejsze niż jego własna opinia. 

Nareszcie znalazł Kaię przy stole z jedzeniem, miała na sobie niebieską sukienkę bez ramiączek z czerwoną kokardką pod piersiami i białą koronką pod sukienką, trzymała szklankę wypełnioną czymś, co wyglądało jak sok jabłkowy, tyle, że z bąbelkami. 
-Hej! Co pijesz?-zapytał Justin, gdy tylko do niej dotarł, kładąc swoją rękę w dole jej pleców, zaskakując ją przy tym. Gdy się odwróciła, Justin poczuł jak się relaksuje pod jego dłonią. Uśmiechnęła się do niego i uniosła szklankę.
-Szampana dla dzieci. Zero alkoholu. Chcesz trochę?
Justin zrobił minę i potrząsnął głową.
-Jednak byłbym zachwycony, gdybyś ze mną zatańczyła.- mrugnął, zabierając drinka z jej twarzy i zabierając ją na parkiet, wirując nią. Kaia zachichotała, gdy uderzyła o twardą klatkę piersiową Justina przy ostatnim obrocie. Podniosła ramiona, aby umieścić je na jego ramionach, na co on uśmiechnął się szeroko, jej dłonie odruchowo zaczęły bawić się jego włosami. 
Znów owijając ramiona wokół jej talii, Justin zaczął się kołysać do delikatnej piosenki. Gdy spojrzał w dół, na jej głębokie, niebieskie oczy, wszystkie uczucia sprzed dwóch tygodni z powrotem napłynęły.
Od czasu ich pierwszego pocałunku stali się sobie o wiele bliżsi i czuli się ze sobą o wiele bardziej komfortowo. Jednak nie pocałowali się ponownie. A w tej chwili, Justin chciał zrobić właśnie to. Jednak obiecał sobie, że pocałuje ją ponownie tylko wtedy, gdy będzie miał jaja, żeby ją zaprosić na randkę. Jęknął cicho. Co jeśli...?

Justin pochylił się, aby wyszeptać Kai do ucha.
-Kai, zamknij oczy.
Zmarszczyła brwi, jednak zrobiła to. 
-Wyobraź sobie siebie na plaży, na tej, na której cię znalazłem. Wyobraź sobie zapach słonej wody, dźwięk fal uderzających o skały. Wyobraź sobie słońce świecące na twoją twarz. Możesz to zrobić?
Kaia kiwnęła i uśmiechnęła się gdy to uczucie wypełniło ją.
-Dobrze. Teraz wyobraź sobie mnie, stojącego za tobą, trzymającego cię w ramionach i Posejdona biegającego dookoła, robiącego Bóg wie co. 
Kaia zachichotała na to wyobrażenie. Posejdon z pewnością był zwierzakiem pełnym energii.
-Zabawne, yeah?- skomentował Justin, przyciągając ją, aby spojrzeć na jej twarz. Kiwnęła głową.
-Mów dalej.
Zaśmiał się nerwowo na jej pośpiech, bo nie wiedziała, jak to się skończy. Z powrotem się nachylił.
-Wyobraź sobie moje szybko bijące serce, tuż za twoimi plecami i moje usta poniżej twojego ucha. Właśnie tutaj.- pocałował jej szyję w tym miejscu i poczuł jak przechodzi ją dreszcz. Uśmiechnął się do siebie i kontynuował.- Teraz, wyobraź sobie mnie, szepczącego do twojego ucha, tak jak robię to teraz.- zakończył i czekał z tym, co chciał jej powiedzieć, gdzie wiedział, że ona chciała wiedzieć. 
-Co byś wtedy wyszeptał?- zapytała i Justin wyszczerzył się. Bingo! Oczyścił gardło i przygotował się na ostatni krok.
-Wyszeptałbym...- zaczął.- Bądź moja. Bądź moją dziewczyną. Bądź mym aniołem. Wznieś mnie do raju, który jest twoim światem i nigdy nie sprowadzaj mnie z powrotem.

  Justin uśmiechnął się szeroko dzięki temu wspomnieniu i podniósł swoją głowę, aby spojrzeć na na zdjęcie Kai, w jego ramionach, na środku salonu Lacey, całującej go tak, jak było to możliwe z wielkim uśmiechem na jej twarzy.
Gdyby zdjęcia mogły mieć również dźwięk, może byliby w stanie usłyszeć jej szept w jego usta:
-Tak, tak, tak.





Taaaaaaak uroczo, taaaaak krótko. Chwilowo, to mój najulubieńszy rozdział. Dzięki za 10 tysi, moi drodzy - Kaja xx

O mamusiu! 10 tysięcy. Tak bardzo dużo was tu było. Kocham was i to ja jestem ta, która dziękuje za komentarze, więc...
Dziękuję za komentarze xd ~ Kinga x

5 komentarzy:

  1. Taaaaak cudowne. Kocham i msmdndlsndjemww są tacy uroczy!

    OdpowiedzUsuń
  2. jak do tej pory najsłodszy rozdział <3
    uwielbiam go <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam!!! Oni są tacy uroczy, kocham tą scenę z wesela!

    OdpowiedzUsuń