piątek, 10 stycznia 2014

Five. - "Flashbacks"

Słońce znajdowało się wysoko na niebie, oświetlając piękne królestwo Aquilad. Młoda księżniczka dopiero co obudziła się z bardzo krótkiego, niespokojnego snu i teraz siedziała na końcu jej łóżka, wpatrując się w stojące na przeciwko niej lustro. 
Dziewczyna westchnęła i wstała, by wyciągnąć coś ze swojej torebki. Naszyjnik, zrobiony z muszelek, który znalazła na plaży noc wcześniej. 
-Dlaczego ukrywał to przede mną? Nie rozumiem.- Powiedziała do siebie. Usłyszała senne jęknięcie i ciało na łóżku obok niej poruszyło się. To była jej siostra.- Biedna Hali. Prawdopodobnie tatuś też ją okłamał.
Księżniczka odłożyła swój nowy naszyjnik na miejsce, gdzie było bezpieczne, tylko na czas, podczas którego musiała go ukrywać przez strażą, która wkroczyła do pokoju, podążając za królem we własnej osobie. Jego głębokie, niebieskie oczy były prawie niezauważalne przez ciemne plamki złości.
-Kaia!


-Kaia! Kaia!- Para silnych rąk trzymała ramiona dziewczyny, strząsając jej sen. Oczy Kai otworzyły się szeroko i rozglądnęła się ona dookoła z paniką. Jej niebieskie spojrzenie spotkało piwne gdy Justin patrzył w dół na nią. Zmarszczył brwi.
-Koszmar? Okropnie się trzęsłaś.- zapytał jej, robiąc krok w tył i tym samym dając jej przestrzeń, by usiadła.
Przebiegła swoimi szczupłymi palcami przez swoje włosy o kolorze karmelu, próbując wypchnąć to ze swojej głowy i wzruszyła ramionami.
-Może.- odpowiedziała śpiącym głosem. Justin westchnął i poszedł do toalety, wrócił ze szklanką wody.
-Proszę.- podał jej szklankę i usiadł obok niej, na tyle blisko,że oboje czuli się ekstremalnie niezręcznie, jednak żadne z nich się nie poruszyło.
Podczas gdy Kaia kończyła swoją wodę, siedzieli w ciszy spoglądając za okno naprzeciw nich, oglądając jak słońce znajdujące się nisko na niebie, oświetla pokój.
-Myślisz,że to mogło być wspomnienie?- Justin zapytał, gdy położyła szklankę. Westchnęła.
-Nie wiem. Mam nadzieję,że nie.
Justin ponownie westchnął i wstał,chwytając szklankę w drodze do łazienki.
-Powiesz mi kiedy będziesz gotowa, dobrze? Jak na razie musimy wymyślić jak zamierzasz spędzić dzień sama bez chodzenia,gotowania i takich innych.-powiedział Justin gdy wrócił do pokoju,jego palce przebiegały przez złoto-brązowe loki.
Kaia podniosła zdziwione oczy.
-Sama? C-co?- chłopak chodził dookoła szukając czegoś.
-Mam szkołę. Zostało jeszcze tylko 5 tygodni. Hej, gdzie jest twój wózek?- powiedział, zatrzymując się,by spojrzeć na przerażoną dziewczynę siedzącą na jego łóżku.
-Co jeśli coś się stanie? Nie mogę być sama.- przekonywała, ignorując jego pytanie.
Justin znowu westchnął i zrobił krok.
-Nie wiem Kaia. Jedyne co wiem, to że nie możesz pójść ze mną. Co jeśli ktoś cię zobaczy?
-A co z twoją przyjaciółką? Wydaje się być miła.- Kaia zasugerowała i Justin wzruszył ramionami.
-Mogę zapytać.-powiedział, zakańczając pustą przestrzeń między nimi i pokazując jej, żeby przytrzymała się go.- ale ja na razie, musimy zjeść śniadanie, nakarmić P. i wypuścić go, żeby się wybiegał. Robi się wkurzający, jeśli jest uwięziony wewnątrz zbyt długo.- Justin zachichotał, upewniając się, że Kaia jest bezpieczna w jego ramionach, zanim wyszedł ze swojego pokoju i ruszył ku schodom.
 Jego uśmieszek zamienił się w jasny mega-watowy uśmiech, gdy poczuł oddech dziewczyny przy swojej klatce piersiowej, gdy zachichotała. 
Justin wypuścił z siebie okrzyk ulgi, gdy sięgnął ostatniego stopnia. Wózek Kai był zaraz przy kuchennej ladzie.
-Znalazłem. -zawiwatował, spoglądając w dół na dziewczynę w swoich ramionach. Uśmiechnęła się do niego nieśmiało i zabrała swój uścisk z jego szyi, aby móc usiąść na wózku.
Otwierając lodówkę Justin usłyszał lekkie kroki towarzyszące warknięciu.
-Cześć chłopczyku.- Justin usłyszał Kaię i chociaż jej nie widział, to wiedział, że się uśmiechała. Jej więź z Posejdonem była niesamowita. Nie miał wątpliwości, że będzie miała świetne towarzystwo w przyszłym tygodniu. 
-Co chciałabyś do jedzenia? - zapytał Justin, zaglądając do lodówki. Kaia była pochylona i głaskała psa po brzuszku podczas gdy on kręcił się po podłodze i Justin zaśmiał się na ten widok. Policzki dziewczyny zalały się czerwienią gdy na niego spojrzała.
-Cokolwiek masz, dzięki.- odpowiedziała, ciągnąć za swoje włosy. Justin uśmiechnął się i przytaknął.
-No to kanapki z masłem orzechowym i galaretką*. Mleko czy sok? Albo jogurt?- Zapytał.
-Sok, proszę.
Justin wziął wszystko czego potrzebował i zamknął za sobą lodówkę.
- Już się robi.- zakomunikował, kładąc wszystko na blacie. Skończył szybko, nucąc do swojego własnego rytmu.
Kaia ciągle bawiła się z Posejdonem gdy Justin przygotował talerze. Pomógł Kai wskoczyć na stołek i obydwoje zaatakowali jedzenie w krótkim czasie.
-Nuciłeś niezłą piosenką. Powinnam ją znać?- Kaia przemówiła odrobinę.
Justin kaszlnął, oczywiście zaskoczony przez nią i nagle jego policzki zaróżowiły się, co z kolei zaskoczyło ją.
-Hmm... niezbyt. To po prostu coś nad czym pracuję.- wyjaśnił z pół uśmiechem w kierunku Kai. Odwzajemniła uśmiech i spojrzała w dół, zażenowana swoim zapędem.
-Lubisz muzykę?- zapytała, zanim wgryzła się w swoją kanapkę. Justin przytaknął.
-Dorastałem wokół niej. Mój tata, Jeremy, kupił mi gitarę akustyczną kiedy-

Księżniczka zbliżyła się do małego okna klatki i spojrzała do środka, gdzie znalazła parę po trzydziestce. Kaia westchnęła z przerażeniem na widok tego, jak wyglądali.
-Kim jesteście?- zapytała, lustrując wzrokiem dwójkę ludzi naprzeciw niej.- Czym jesteście?- spytała ponownie. Mężczyzna syknął i wyszedł przed kobietę. 
-Nie patrz tak na nas. Jesteście świrami. Ty i twój król. Dlaczego nas nie wypuścicie? Co wam zrobiliśmy?- pytał, ale ona nie miała pojęcia. 
-Nie zrobiłam tego. Nie chcę nikogo krzywdzić. Mój ojciec Zale, on jest królem. On wam to zrobił? 
Przytaknęli. 
Mężczyzna zacisnął swoje pięści w gniewie, podczas gdy kobieta niekontrolowanie szlochała.
-Księżniczko, jeśli nie chcesz nas skrzywdzić, musisz nam pomóc. Nasz syn-
-Pattie, nie. - Mężczyzna próbował powstrzymać kobietę, jednak ona kontynuowała.- On miał tylko trzynaście lat gdy zostaliśmy zabrani. Proszę, ochroń go, by on również nie został porwany. Upewnij się, że wszystko z nim w porządku.- błagała.
Kaia nie odpowiedziała. Nie wiedziała co powiedzieć.
-Widzisz? Jej to nie obchodzi!- mężczyzna wykłócał się, jednak kobieta, Pattie, nie wyglądała na przekonaną.
-Spójrz na nią. Mogę zobaczyć w jej oczach, że jest dobra. Ja nigdy się nie mylę Jeremy. 

Jeremy, Jeremy... To imię sprawiło, że Kaia doświadczyła czegoś bardzo dziwnego. Coś jak sen, jednak była przytomna. Albo przynajmniej tak sądziła.

-Kaia! Obudź się proszę!- usłyszała błagający głos Justina. Przeszedł ją dreszcz i usłyszała westchnienie ulgi. Jej oczy zaczęły się powoli i gdy jej wzrok wyostrzał się, twarz Justina stawała się wyraźniejsza. Jego zmarszczka na czole była naprawdę głęboka i wyglądało to niesamowicie uroczo, sprawiając, że Kaia zarumieniła się przez tę myśli.
-I wróciła!- Justin wypuścił z siebie oschły śmiech. Pomógł jej wstać, kładąc dłoń na jej plecach i gdy wstała, zauważyła, że leży na kanapie. Rozejrzała się dookoła, zdezorientowana zanim ponownie umieściła swoje spojrzenie na twarzy chłopaka.
-Byłaś nieprzytomna cały ranek. Martwiłem się. Zadzwoniłem nawet do Lacey. Spała. Obudziłem ją. Oopsy.- zaśmiał się ponownie i wstał z podłogi, wrócił z kuchni ze szklanką świeżej wody.
-Co się stało?- zapytała Kaia, zabierając szklankę i wypijając wszystko w pośpiechu.
-Zemdlałaś na mnie. Masz szczęście, że cię złapałem. Ta podłoga nie jest zbyt dobra , żeby stłuc sobie tu głowę.- zapukał w kafelki podczas mówienia.
-Wszystko w porządku?- zmarszczył brwi i Kaia musiała odwrócił wzrok inaczej znowu by się zarumieniła. Kiwnęła głową.
-Myślę, że to było kolejne wspomnienie.
-Kolejne?- oczy Justina rozszerzyły się. - Czyli sen BYŁ wspomnieniem.
Znowu pokiwała głową.
-Jedyne co wiem, to że jestem księżniczką.- powiedziała mu. Była pewna, że wie więcej, jednak nie chciała przyznać, że to prawda, mówiąc o tym głośno.
Kaia patrzyła na Justina podczas mówienia mu nowych wiadomości i zobaczyła jak jego szczęka opada na sekundę. Jednak odkrył to szybko i uśmiechnął się.
-Więc, Wasza Królewska Mość, skoro pominęłaś śniadanie przez wycieczkę na aleję wspomnień, co powiesz na lunch? Lazania czeka w piekarniku.
Kaia zachichotała nieśmiało i przytaknęła.
Czekała aż przyniesie jej wózek, jednak on zamiast tego pociągnął ja za jej ręce, trzymając ją na jej stopach.
-C-co ty robisz?
-Próbuję czegoś.- uśmiechnął się i zrobił krok w tył, zahaczając ręką o jej udo, by popchnął jej nogę dalej.
Kaia trzymała się ramienia Justina jakby od tego zależało jej życie, wbijając swoje paznokcie w jego ciało.
-Kai, ranisz mnie. Po prostu połóż swoje stopy na podłodze. Odpuść. Zaufaj mi. - Jego głos był taki spokojny, więc zrobiła o co poprosił prawie nie zauważając jego pomysłu. Prawie.
-Kai?-dokuczyła, ukrywając swój rumieniec będąc pochyloną przed nim. Poczuła jak wzrusza ramionami, jednak nie zobaczyła, że on również się rumieni.
-Podoba mi się. Kaia jest krótkie, jednak to "a" sprawia, że wydaje się być dłuższe do wypowiedzenia.- wytłumaczył, biorąc kolejny krok w tył.
-Kai,- powtórzyła, jakby próbując tego słowa.- w porządku. Więc jak ja powinnam w takim razie na ciebie wołać?- zapytała, ponownie chichocząc, próbując zrobić krok do przodu. Justin zaśmiał się na jej pytanie i wzruszył ramionami.
-Wszyscy wołają na mnie Jay, ale jeśli chcesz być inna, a taka jesteś, to mów na mnie Drew. To moje drugie imię. Nikt mnie już tak nie nazywa.- Uśmiechnął się smutno, przypominając sobie swoich rodziców i zrobił kolejny krok, docierając do ściany.
-Cóż, Drew, dotarłeś do ślepego zaułka. Wyjaśnisz dlaczego zmusiłeś mnie do chodzenia?- podroczyła się, dźgając go w pierś. Potem, jej nieśmiałość wróciła gdy uśmieszek wstąpił na jego usta.
-Ponieważ możesz.

Po małym teście Justina, Kaia wróciła na swoje krzesło i kontynuowali swój oryginalny plan, lunch. Justin mówił najwięcej, jak zazwyczaj.
Powiedział Kai o swojej rozmowie z Lacey przez telefon. O tym, że Lacey zgodziła się opiekować się Kaią podczas rana i, że zaproponowała parę ćwiczeń budujących mięśnie dla nóg Kai.
-Oh, i w sobotę będzie ich impreza zaręczynowa. Idziesz ze mną.- dodał Justin, sprawiając, że jej oczy rozwarły się szeroko.
-Co stało się z tym, że nikt nie powinien mnie widzieć?- zaoponowała. Zmarszczył brwi.
-Wiem, ale nie chcę iść sam. Nie znam nikogo z gości.
Kaia westchnęła, ale zgodziła się, sprawiając że się uśmiechnął.
-Dobrze. Czyli wszystko ustalone.- powiedział kończąc jedzenie.
-Skończyłaś?- spytał wstając i wskazując na talerz Kai. Kiwnęła głową, więc zabrał talerz. Umył jej i swój w parę minut a potem, po wytarciu rąk, podniósł Kaię.
-Znajdźmy ci coś do roboty na górze, panienko. Muszę się uczyć.


*oryginalnie napisane było "pb&j", co po prostu oznacza"peanut butter and jelly sandwich"


To będzie pierwszy raz kiedy nie spóźnimy się z rozdziałem i jest w piątek. Wohho! Miłego weekendu, ludziska. - Kaja xx

2 komentarze:

  1. OMB sen Kai <3
    jejku mam nadzieję, że będzie sobie jeszcze więcej przypominać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow jestem naprawdę zaskoczona tym co sie dzieje...ona jest jakas syrena czy cos? W kazdym razie...emocje!

    OdpowiedzUsuń