Minęło kilka godzin odkąd Justin
wrócił do domu z plaży, a dziewczyna wciąż się nie obudziła.
Położył się obok niej na swoim łóżku i zdecydował się
powtórzyć do egzaminów dla zabicia czasu.
Raz na jakiś czas zerkał na nią, ale
nie było żadnych oznak życia, z wyjątkiem ruchu jej klatki
piersiowej w górę i w dół przy każdym wykonanym oddechu, który
wzięła. To było wolne tempo, wolniejsze niż zwykłe, a to bardzo
martwiło Justina.
Ale nie chciał zabierać jej do
szpitala, wiedział, że wtedy nie usłyszałby o niej ponownie. Był
dogłębnie ciekawy tej dziewczyny. Tak zaciekawiony, że nie mógł
się przyzwoicie skupić. Ale musiał.
Posejdon też był raczej spokojny.
Spał na łóżku właściciela skulony u stóp dziewczyny. Justin
próbował go zabrać, ale to było niemożliwe. Pies po prostu
wracał. Zgaduję, że nie tylko ja jestem nią zauroczony, Justin
pomyślał, jego pies również.
Kiedy słońce było u szczytu, Justin
westchnął wiedząc, że to południe, a on musiał iść i zjeść
jakiś lunch przed tym jak jego żołądek zacznie burczeć. Więc wstał powoli, jakby był starym
człowiekiem, choć tak naprawdę obawiał się zostawić dziewczynę
samą w pokoju. Ale nie mógł zagłodzić się przez jakiegoś
obcego. Magnetyczna, piękna nieznajoma.
Biorąc ostatnie spojrzenie na nią
zauważył, że jego pies był już obudzony i wpatrywał się w
niego. Justin zaśmiał się cicho do Posejdona i powiedział mu:
-Uważaj na nią P. Daj mi znać, kiedy się obudzi.- Wiedział, że pies go nie rozumie, ale warto było spróbować.
-Uważaj na nią P. Daj mi znać, kiedy się obudzi.- Wiedział, że pies go nie rozumie, ale warto było spróbować.
Justin wyszedł z pokoju i zszedł po
schodach na końcu małego korytarza do kuchni. Otwierając lodówkę,
sięgnął ręką szyi i się podrapał po karku, jęk przeszedł
przez jego usta.
-Tak wiele jedzenia, a ja nadal nie
wiem co zjeść'- skarżył się do swoich przycisków. Po chwili
patrząc od lewej do prawej, w górę i w dół zawartości przed
nim, jego wzrok padł na nuggetsy i frytki. Justin wziął pudełko
nuggetsów z lodówki i zamknął jej drzwi. Potem położył pudełko
na ladzie i otworzył go, wyjmując sześć małych kawałków mięsa.
Zostawił je tam i zaczął rozgrzewać piekarnik. Mógł smażyć,
ale to było niezdrowe i Justin myślał, że one tracą kształt.
Kiedy piekarnik był wystarczająco
ciepły, chwycił nuggetsy i umieścił je w środku. ''Piętnaście
minut dłużej.''
Czekając, Justin wziął paczkę Lays
ze spiżarni decydując się jeść, zamiast czekać. Justin
wygrzebał go natychmiast i wypełnił usta przepysznym słonym
smakiem.
Nucił w uznaniu próbując znaleźć
porównanie dla tego smaku, kiedy usłyszał głośne szczekanie, a
następnie wysoki chichot. Dźwięk dochodził z góry i zmusił Justina do rozszerzenia oczu.
Bez zastanowienia zostawił paczkę chipsów i pobiegł po schodach najszybciej jak potrafił.
Wchodząc do pokoju, Justin był oszołomiony, znajdując dziewczynę siedzącą na jego łóżku z kocem zakrywającym ją od pasa w dół, z włosami, które zakrywały jej nagą klatkę piersiową i Posejdonem spoczywającym pomiędzy jej nogami z brzuchem do góry, czekając aż ona go pogłaszcze.
Ten widok był najsłodszą rzeczą jaką Justin kiedykolwiek widział.
Wiedział, że jego pies jest opiekuńczy i całkowicie towarzyski, ale nie sądził, że tak bardzo. Chłopak starał się być cicho i nie przeszkadzać im, ale to się nie udało.. Na dźwięk skrzypienia drewnianej podłogi głowa dziewczyny wystrzeliła w górę, jej głębokie, błękitne, poszerzone oczy i policzki poczerwieniały nieśmiale, bo wyrzuciła rozszarpane prześcieradła nad nią. Justin był nieśmiałym nastolatkiem, więc nie do końca wiedział co robić. Spojrzał na szczeniaka szukając pewnych wskazówek, jak gdyby byłoby to możliwe.
Okazało się być, ponieważ Posejdon zaszczekał i zbliżył się do dziewczyny, jakby chciał powiedzieć ''Porozmawiaj z nią''. Justin wziął głęboki oddech i z jego ust uciekło:
-Cześć.- Na dźwięk jego głosu dziewczyną zdawała się spiąć, ale czuła się na tyle odważna, aby zajrzeć przez otwór w prześcieradle dzięki uprzejmości Posejdona.
Justin zauważył to i próbował umieścić szczery uśmiech na twarzy, żeby wiedziała, że nie miał na myśli nic złego.
-Jestem Justin- powiedział wyciągając do niej rękę. Jego ruch ją zaskoczył i tylko patrzyła na dłoń powtarzając jego imię szeptem.
To był pierwszy raz kiedy Justin słyszał jej głos i myślał, że doskonale uspokajał jej osobę. Ale teraz ona znała jego imię, a on jej nie.
-Czy możesz powiedzieć mi swoje imię?- spytał, starając się to zmienić. Mimo to, dostał tylko wzruszenie ramion i zaniepokoiło go to.
-Nie wiesz?
Pokręciła głową od lewej do prawej, potwierdzając jego przypuszczenia. Dziewczyna straciła pamięć. Co on teraz zrobi?
-Czy pamiętasz cokolwiek?- Justin kwestionował kolejną negatywną odpowiedź. Przesuwając dłonią po włosach westchnął po raz kolejny nie wiedząc co robić. Usiadł na łóżku u jej stóp, sprawiając, że wycofała się do ściany za nią i jej ruch spowodował głośny huk.
Justin spojrzał skąd pochodził dźwięk i znalazł niebieski wzrok dziewczyny patrzący na jego piwne oczy ze strachem.
-Dobrze- szepnął do siebie, czując klęskę. Spróbuje później.
Jego oczy właściwie żyły własnym życiem i nie mógł nic zrobić na to, że prześledził wzrokiem fragmenty ciała dziewczyny, które wystawały spod rozdartego prześcieradła i to przypomniało Justinowi, że ona ciągle była naga.
-Przygotuję ci jakieś ciuchy.
Justin wstał i podszedł do szafy, otworzył drzwi do niej. Rozejrzał się i skończył wybierając parę niebieskich spodni i białą koszulkę z Obey'a. Decydując, że sam przebierze się w coś bardziej komfortowego, wziął dla siebie parę czarnych spodni do koszykówki i czerwoną koszulkę tej samej marki.
Chwycił rzeczy dla niej w prawą rękę a swoje w lewę i podszedł z powrotem do łóżka, rzucając ciuchy obok dziewczyny. Podniosła je i wyszeptała:
-Dziękuję.- nie poruszyła się jednak i Justin domyślił się, że chciała odrobiny prywatności, więc poszedł do łazienki, by samemu się ubrać. Ściągnął swoje rzeczy i odłożył je na umywalce, by założyć je ponownie, niedawno je wyprał i nie były jeszcze brudne. Justin ubrał się i chwycił swoje stare rzeczy, zawiesił je na swoim przedramieniu.
Kiedy to zrobił, metaliczny dźwięk wypełnił jego uszy, więc spojrzał w dół. To, co znalazł na podłodze, sprawiło, że chciał uderzyć samego siebie za zapominalstwo. Leżał tam naszyjnik. Ten sam naszyjnik, który znalazł na plaży.
Justin szybko pochylił się i podniósł go po czym zaczął się nim bawić, by móc go zbadać. Było na nim imię.
-Kaia.- przeczytał.- To musi być jej imię.
Poczuł materiał z którego naszyjnik był zrobiony i mógł przysiąc, że to czyste srebro. Na końcu łańcuszka, tam gdzie było zapięcie znajdowała się kolejna, mniejsza zawieszka. To był jakiegoś rodzaju niebieski klejnocik. Przepiękny. Justin wrócił powoli do swojego pokoju, przez cały czas spoglądając na naszyjnik. Spojrzał do góry dopiero wtedy gdy poczuł dziwny zapach w powietrzu. Powąchał i gdy poczuł spaleniznę za drzwiami, jego oczy rozszerzyły się, sprawiając, że znowu zapomniał o naszyjniku.
-Moje nuggetsy!- krzyknął, rzucając kawałek srebra na łóżko i sprintem zbiegł po schodach, śledzony przez Posejdona, który sądził, że jego właściciel chce się pobawić.
Kiedy wrócił do kuchni, Justin zauważył, że ciężko było zobaczyć cokolwiek przez wielką szarą chmurę unoszącą się w pomieszczeniu. Machał ramionami próbując dostać się do pieca i wyłączyć go.
Otwierając drzwi, więcej dymu wyszło na zewnątrz, ciemniejszy odcień dymu tym razem i smród spalonego jedzenia dosięgnął nosa Justina, sprawiając, że przeklął samego siebie i swój brak skupienia na więcej niż jednej rzeczy jednocześnie. Ta dziewczyna będzie jego zgubą.
Odwrócił się do psa, który był zbyt zajęty zabawą z dymem, by zauważyć, że Justin wskazał na niego i powiedział:
-To twoja wina. Przez Ciebie ją znalazłem.- Posejdon zatrzymał się i spojrzał na swojego właściciela przechylając głowę, przez co chłopak jęknął.
-Tak, wiem. Prosiłem o nią. Ale co ja mam teraz zrobić? Zostawić ją samą na cały dzień? Mam college, pamiętasz?
Pies rzucił własny tył na podłogę i gdy usiadł, zaskomlał jakby chciał powiedzieć" Przecież nie będzie sama. Ja tu jestem."
Justin wiedział, że to niemożliwe, ale czasami jego pies zachowywał się jak człowiek. Uśmiechając się przez te myśl poklepał głowę Posejdona i zastanowił się, co ma zrobić dalej. Najlepiej sprzątnąć wszystko i zamówić coś.
***
Jakieś 20 minut później, Justin zamykał drzwi ze średnią pizzą hawajską w swoich dłoniach. Oblizał swoje usta z uciechy i wszedł po schodach do swojego pokoju.
Sprawdził co u Kai tylko raz i znalazł ją wtedy śpiącą, ze swoimi ubraniami na jej ciele. Były na nią o wiele za duże, jednak to nie powstrzymało jej przez zaśnięciem, więc Justin wzruszył ramionami i zostawił ją.
Ale teraz, zorientował się, że pewnie jest głodna, więc wszedł, by zaoferować jej przepyszny posiłek. Ciągle spała gdy dotarł do pokoju, więc Justin spojrzał na Posejdona, który był tuż za nim i kiwnął głową w jej kierunku.
-Obudź ją.- Justin wyszeptał i czarny labrador szybko przybiegł na ratunek. Skoczył na łóżko, ustawił głowę w kierunku jej twarzy i zaczął ją lizać.
Justin zakrztusił się na ten widok, jednak mimo wszystko śmiał się.
Kaia przewróciła się. Jej oczy otworzyły się odrobinę i gdy zobaczyła Justina, natychmiast się rozbudziła. Jej reakcja naprawdę go zasmuciła. Nie chciał jej przestraszyć. Chciał, by mu zaufała, ponieważ nigdy by jej nie skrzywdził. Była jego Aniołem zesłanym od Boga.
Jednak nie wiedział, że to nie ON był tym, czego się przestraszyła. Przestraszyła się faktu, że nie miała żadnego, pojedynczego wspomnienia. Jedyne o czym wiedziała to jej imię, dzięki naszyjnikowi, który Justin rzucił na łóżko zanim wybiegł. I ciągle, czuła się jakby znała go jak własną kieszeń.
A to było niemożliwe.
Bez zastanowienia zostawił paczkę chipsów i pobiegł po schodach najszybciej jak potrafił.
Wchodząc do pokoju, Justin był oszołomiony, znajdując dziewczynę siedzącą na jego łóżku z kocem zakrywającym ją od pasa w dół, z włosami, które zakrywały jej nagą klatkę piersiową i Posejdonem spoczywającym pomiędzy jej nogami z brzuchem do góry, czekając aż ona go pogłaszcze.
Ten widok był najsłodszą rzeczą jaką Justin kiedykolwiek widział.
Wiedział, że jego pies jest opiekuńczy i całkowicie towarzyski, ale nie sądził, że tak bardzo. Chłopak starał się być cicho i nie przeszkadzać im, ale to się nie udało.. Na dźwięk skrzypienia drewnianej podłogi głowa dziewczyny wystrzeliła w górę, jej głębokie, błękitne, poszerzone oczy i policzki poczerwieniały nieśmiale, bo wyrzuciła rozszarpane prześcieradła nad nią. Justin był nieśmiałym nastolatkiem, więc nie do końca wiedział co robić. Spojrzał na szczeniaka szukając pewnych wskazówek, jak gdyby byłoby to możliwe.
Okazało się być, ponieważ Posejdon zaszczekał i zbliżył się do dziewczyny, jakby chciał powiedzieć ''Porozmawiaj z nią''. Justin wziął głęboki oddech i z jego ust uciekło:
-Cześć.- Na dźwięk jego głosu dziewczyną zdawała się spiąć, ale czuła się na tyle odważna, aby zajrzeć przez otwór w prześcieradle dzięki uprzejmości Posejdona.
Justin zauważył to i próbował umieścić szczery uśmiech na twarzy, żeby wiedziała, że nie miał na myśli nic złego.
-Jestem Justin- powiedział wyciągając do niej rękę. Jego ruch ją zaskoczył i tylko patrzyła na dłoń powtarzając jego imię szeptem.
To był pierwszy raz kiedy Justin słyszał jej głos i myślał, że doskonale uspokajał jej osobę. Ale teraz ona znała jego imię, a on jej nie.
-Czy możesz powiedzieć mi swoje imię?- spytał, starając się to zmienić. Mimo to, dostał tylko wzruszenie ramion i zaniepokoiło go to.
-Nie wiesz?
Pokręciła głową od lewej do prawej, potwierdzając jego przypuszczenia. Dziewczyna straciła pamięć. Co on teraz zrobi?
-Czy pamiętasz cokolwiek?- Justin kwestionował kolejną negatywną odpowiedź. Przesuwając dłonią po włosach westchnął po raz kolejny nie wiedząc co robić. Usiadł na łóżku u jej stóp, sprawiając, że wycofała się do ściany za nią i jej ruch spowodował głośny huk.
Justin spojrzał skąd pochodził dźwięk i znalazł niebieski wzrok dziewczyny patrzący na jego piwne oczy ze strachem.
-Dobrze- szepnął do siebie, czując klęskę. Spróbuje później.
Jego oczy właściwie żyły własnym życiem i nie mógł nic zrobić na to, że prześledził wzrokiem fragmenty ciała dziewczyny, które wystawały spod rozdartego prześcieradła i to przypomniało Justinowi, że ona ciągle była naga.
-Przygotuję ci jakieś ciuchy.
Justin wstał i podszedł do szafy, otworzył drzwi do niej. Rozejrzał się i skończył wybierając parę niebieskich spodni i białą koszulkę z Obey'a. Decydując, że sam przebierze się w coś bardziej komfortowego, wziął dla siebie parę czarnych spodni do koszykówki i czerwoną koszulkę tej samej marki.
Chwycił rzeczy dla niej w prawą rękę a swoje w lewę i podszedł z powrotem do łóżka, rzucając ciuchy obok dziewczyny. Podniosła je i wyszeptała:
-Dziękuję.- nie poruszyła się jednak i Justin domyślił się, że chciała odrobiny prywatności, więc poszedł do łazienki, by samemu się ubrać. Ściągnął swoje rzeczy i odłożył je na umywalce, by założyć je ponownie, niedawno je wyprał i nie były jeszcze brudne. Justin ubrał się i chwycił swoje stare rzeczy, zawiesił je na swoim przedramieniu.
Kiedy to zrobił, metaliczny dźwięk wypełnił jego uszy, więc spojrzał w dół. To, co znalazł na podłodze, sprawiło, że chciał uderzyć samego siebie za zapominalstwo. Leżał tam naszyjnik. Ten sam naszyjnik, który znalazł na plaży.
Justin szybko pochylił się i podniósł go po czym zaczął się nim bawić, by móc go zbadać. Było na nim imię.
-Kaia.- przeczytał.- To musi być jej imię.
Poczuł materiał z którego naszyjnik był zrobiony i mógł przysiąc, że to czyste srebro. Na końcu łańcuszka, tam gdzie było zapięcie znajdowała się kolejna, mniejsza zawieszka. To był jakiegoś rodzaju niebieski klejnocik. Przepiękny. Justin wrócił powoli do swojego pokoju, przez cały czas spoglądając na naszyjnik. Spojrzał do góry dopiero wtedy gdy poczuł dziwny zapach w powietrzu. Powąchał i gdy poczuł spaleniznę za drzwiami, jego oczy rozszerzyły się, sprawiając, że znowu zapomniał o naszyjniku.
-Moje nuggetsy!- krzyknął, rzucając kawałek srebra na łóżko i sprintem zbiegł po schodach, śledzony przez Posejdona, który sądził, że jego właściciel chce się pobawić.
Kiedy wrócił do kuchni, Justin zauważył, że ciężko było zobaczyć cokolwiek przez wielką szarą chmurę unoszącą się w pomieszczeniu. Machał ramionami próbując dostać się do pieca i wyłączyć go.
Otwierając drzwi, więcej dymu wyszło na zewnątrz, ciemniejszy odcień dymu tym razem i smród spalonego jedzenia dosięgnął nosa Justina, sprawiając, że przeklął samego siebie i swój brak skupienia na więcej niż jednej rzeczy jednocześnie. Ta dziewczyna będzie jego zgubą.
Odwrócił się do psa, który był zbyt zajęty zabawą z dymem, by zauważyć, że Justin wskazał na niego i powiedział:
-To twoja wina. Przez Ciebie ją znalazłem.- Posejdon zatrzymał się i spojrzał na swojego właściciela przechylając głowę, przez co chłopak jęknął.
-Tak, wiem. Prosiłem o nią. Ale co ja mam teraz zrobić? Zostawić ją samą na cały dzień? Mam college, pamiętasz?
Pies rzucił własny tył na podłogę i gdy usiadł, zaskomlał jakby chciał powiedzieć" Przecież nie będzie sama. Ja tu jestem."
Justin wiedział, że to niemożliwe, ale czasami jego pies zachowywał się jak człowiek. Uśmiechając się przez te myśl poklepał głowę Posejdona i zastanowił się, co ma zrobić dalej. Najlepiej sprzątnąć wszystko i zamówić coś.
***
Jakieś 20 minut później, Justin zamykał drzwi ze średnią pizzą hawajską w swoich dłoniach. Oblizał swoje usta z uciechy i wszedł po schodach do swojego pokoju.
Sprawdził co u Kai tylko raz i znalazł ją wtedy śpiącą, ze swoimi ubraniami na jej ciele. Były na nią o wiele za duże, jednak to nie powstrzymało jej przez zaśnięciem, więc Justin wzruszył ramionami i zostawił ją.
Ale teraz, zorientował się, że pewnie jest głodna, więc wszedł, by zaoferować jej przepyszny posiłek. Ciągle spała gdy dotarł do pokoju, więc Justin spojrzał na Posejdona, który był tuż za nim i kiwnął głową w jej kierunku.
-Obudź ją.- Justin wyszeptał i czarny labrador szybko przybiegł na ratunek. Skoczył na łóżko, ustawił głowę w kierunku jej twarzy i zaczął ją lizać.
Justin zakrztusił się na ten widok, jednak mimo wszystko śmiał się.
Kaia przewróciła się. Jej oczy otworzyły się odrobinę i gdy zobaczyła Justina, natychmiast się rozbudziła. Jej reakcja naprawdę go zasmuciła. Nie chciał jej przestraszyć. Chciał, by mu zaufała, ponieważ nigdy by jej nie skrzywdził. Była jego Aniołem zesłanym od Boga.
Jednak nie wiedział, że to nie ON był tym, czego się przestraszyła. Przestraszyła się faktu, że nie miała żadnego, pojedynczego wspomnienia. Jedyne o czym wiedziała to jej imię, dzięki naszyjnikowi, który Justin rzucił na łóżko zanim wybiegł. I ciągle, czuła się jakby znała go jak własną kieszeń.
A to było niemożliwe.
_
Dzień dobry Wam serdecznie czy jakieś inne miłe rzeczy. Trzeci rozdział powinien pojawić się w piątek, postaramy się dodawać regularnie. - Kaja xx
Hej! Opowiadanie jest świetne, naprawdę, ale mam jedną małą prośbę: mogłybyście to "dokładniej" tłumaczyć? Chodzi mi o to żeby nie było czegoś takiego: "-Uważaj na jej P", bo po prostu się ciężko to czyta. Tak po za tym cudo <3 Tło też macie fajne xdd ~Secret xx
OdpowiedzUsuńto tłumaczenie jest cudowne <3
OdpowiedzUsuń